W tym roku Freddie Mercury, lider zespołu Queen miałby 63 lata. Jednak 18 lat temu, 24 listopada 1991 roku, przegrał walkę z AIDS. Pytanie brzmi: czy to faktycznie była walka, skoro o swojej chorobie poinformował opinię publiczną zaledwie dzień przed śmiercią. Pamięć o Freddim nabiera zupełnie nowego znaczenia w związku z zbliżającym się dniem walki z AIDS, który obchodzony jest 1 grudnia.
- Hubert Zięba -
W tym roku Freddie Mercury, lider zespołu Queen miałby 63 lata. Jednak 18 lat temu, 24 listopada 1991 roku, przegrał walkę z AIDS. Zastanawia mnie dlaczego o swojej chorobie poinformował opinię publiczną zaledwie dzień przed śmiercią. Pamięć o Freddim nabiera zupełnie nowego znaczenia w związku z zbliżającym się dniem walki z AIDS, który obchodzony jest 1 grudnia.
Nie chcę się zastanawiać, czy wokalista Queen miał jakąkolwiek szansę na przedłużenie życia. Fakt natomiast jest taki, że jego partner, Jim Hutton, z którym spędził ostatnie 5 lat życia żyje do dzisiaj, pomimo tego, że sam został zarażony wirusem przez Mercurego.
Poznali się w marcu 1985 roku w londyńskim barze Heaven. Ich pierwsza rozmowa była krótka. Na pytanie Freddiego czy postawić mu drinka, Jim odpowiedział: "Nie, czego TY się napijesz"? Mercury poprosił o podwójną wódkę, po czym zapytał: "Masz dużego"? Niedługo potem Jim wprowadził się do posiadłości Freddiego w Kensington w Londynie. W 1987 roku Mercury wykonał badania na obecność wirusa HIV. Wynik był pozytywny. Jego partner był zbyt przerażony, żeby samemu się im poddać i zwlekał aż do 1990 roku, by przekonać się, że też jest nosicielem. Jaka była reakcja Freddiego? Według Huttona powiedział tylko: "A to świnie"!
Zastanawiam się, czy Freddie przed śmiercią zdążył zaakceptować fakt, że jest chory, skoro gdy tylko dowidział się, że jest nosicielem, powiedział Huttonowi, że zrozumie, jeśli ten się od niego wyprowadzi (czego jednak ten drugi nie zrobił). Wiadomo, że nie da się obecnie porównać zarówno świadomości o HIV/AIDS, jak i jakości leków przedłużających życie, z tymi z końcówki lat 80-tych. Na przykładzie Freddiego można zauważyć, że medycyna w tej kwestii nie jest jedynym czynnikiem, który może pomóc osobom seropozytywnym. Ważna jest akceptacja, w tym i samoakceptacja faktu nosicielstwa.
W naszym społeczeństwie wiele osób bagatelizuje ryzyko zakażenia. Większym problemem - tak, jak wspomniałem - jest to, że osoby seropozytywne są stygmatyzowane. Dla nieheterseksualnego nosiciela ujawnienie swojej choroby to kolejny coming out, na który niewielu się decyduje zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo im to utrudni życie. Dopóki sami nie pokażemy im, że mogą na nas liczyć, nie możemy od nich oczekiwać, by ujawniali nam swoją chorobę. Tylko jak ich przekonać, że akceptujemy ich chorobę i czy faktycznie ją akceptujemy?
W sierpniu tego roku, podczas wiecu upamiętniającego ofiary walki z AIDS w Manchesterze miałem okazję usłyszeć słowa, które utkwiły mi w pamięci. Ze sceny w parku Sackville padły pytania do zebranych: "Jak Ty zareagowałbyś, gdyby ktoś wyznał Ci, że jest seropozytywny? A gdybyś sam był, to jak chciałbyś, by inni zareagowali na Twoje wyznanie"? Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym? Odnoszę wrażenie, że świadomość o HIV/AIDS większości z nas ogranicza się do umiejętności używania prezerwatyw oraz do zasady, że jeśli kogoś poznajemy, to zanim pójdziemy razem do łóżka, oboje wykonamy badania (chociaż i to nie jest regułą). A co jeśli wynik naszej nowej miłości okaże się pozytywny? W najlepszym przypadku usłyszy "do widzenia"? Różnych epitetów używamy w odniesieniu do HIV/AIDS, nie zastanawiając się nawet, co by było, gdybyśmy sami złapali "syfa" czy "adidasa". Sam Freddie zdawał sobie sprawę z tego, że jego partner mógłby go odrzucić, czego nie zrobił. I mimo tego, że sam był nosicielem wirusa HIV, musimy pamiętać, że wtedy nie był tego świadomy.
Pytanie, nad którym chciałbym, byśmy wszyscy się zastanowili, brzmi: czy bylibyśmy w stanie zaakceptować fakt, że nasza ukochana osoba jest chora? Wiem, że nadal w ludzkiej świadomości nosicielstwo wirusa HIV jest trudne do przyjęcia. Przez ostatnie lata zorganizowano szereg różnych kampanii mających to zmienić. Przede wszystkim chodziło w nich o zmniejszenie liczby nowych zachorowań. Trzeba sobie jednak uświadomić, że walka ze stygmatyzacją osób seropozytywnych, o ile nie jest o tyle, powinna być elementem przeciwdziałania HIV/AIDS, bo nosicielstwo nie zmienia faktu, że wszyscy jesteśmy ludźmi, a będąc mniejszością nie powinniśmy dyskryminować innych. Przecież tak doskonale wiemy, jak to jest być tym innym, odrzuconym
A książka Huttona wygląda tak: http://chomikuj.pl/Rock__Girl/eBooki/Freddie Mercury i ja
Wiadomość o śmierci Huttona jest ze stycznia 2010 roku, a tekst został opublikowany pod koniec listopada 2009 roku.
A książka Huttona wygląda tak: http://chomikuj.pl/Rock__Girl/eBooki/Freddie Mercury i ja
Zgodzę się ze swym poprzednikiem, Freddie żyje wśród nas !
książkę czytałam i jasno muszę stwierdzić iż Jim strasznie w niej idealizuje jego związek z Freddiem i aby tak naprawdę dowiedzieć się jak było wypadałoby przeczytać także książkę o samym Queen.
Zapewne związek ten został wyidealizowany na potrzebę fanów, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego jak bujne życie seksualne prowadził Freddie. Zresztą Jim Hutton zapewne był dumny z tego, że to właśnie jego Mercury wybrał jako swojego ostatniego partnera, w końcu była to jedna z największych gwiazd i jeden z najlepszych wokalistów wszech czasów. Jedyne co można mu zarzucić to ,,uzębienie", ale nie wiem czy o tym Hutton pisał w swojej książce ;]
A tak btw. Można tą książkę zdobyć w Polsce ?
tak jak najbardziej ja cyztałam ją w wersji polskojęzycznej :)
a co do stałego partnera i ostatniego to bym polemizowała bo Freddie go zdradzał :P
Zgodzę się ze swym poprzednikiem, Freddie żyje wśród nas !
książkę czytałam i jasno muszę stwierdzić iż Jim strasznie w niej idealizuje jego związek z Freddiem i aby tak naprawdę dowiedzieć się jak było wypadałoby przeczytać także książkę o samym Queen.
Zapewne związek ten został wyidealizowany na potrzebę fanów, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego jak bujne życie seksualne prowadził Freddie. Zresztą Jim Hutton zapewne był dumny z tego, że to właśnie jego Mercury wybrał jako swojego ostatniego partnera, w końcu była to jedna z największych gwiazd i jeden z najlepszych wokalistów wszech czasów. Jedyne co można mu zarzucić to ,,uzębienie", ale nie wiem czy o tym Hutton pisał w swojej książce ;]
A tak btw. Można tą książkę zdobyć w Polsce ?
P.S. Nazwisko Freddiego odmienia sie tak: Mercury'ego ;) jesli juz chcemy odmieniac :D
podpisuje sie
Zgodzę się ze swym poprzednikiem, Freddie żyje wśród nas !
książkę czytałam i jasno muszę stwierdzić iż Jim strasznie w niej idealizuje jego związek z Freddiem i aby tak naprawdę dowiedzieć się jak było wypadałoby przeczytać także książkę o samym Queen.
Zgodzę się ze swym poprzednikiem, Freddie żyje wśród nas !