Co się kryje pod maską
Matki Polki
Konopnicka to nie tylko okolicznościowe wierszyki ku pokrzepieniu serc. Konopnicka to także, a może przede wszystkim zadziwiająca i pełna sprzeczności biografia silnej kobiety gotowej na wyzwania, która pod maską Matki Polki kryje bardzo współczesne problemy. Wciąż na zbadanie i opracowanie czeka zarówno homoseksualizm pisarki, jak i kwestia jej zaangażowania feministycznego.
- Krzysztof Tomasik -
Maria Konopnicka należy do grona najbardziej znanych, a jednocześnie najbardziej ośmieszonych polskich pisarzy. Choć to przeznaczenie wszystkich obecnych w kanonie lektur szkolnych, autorki "Naszej szkapy" dotyczy szczególnie, bo jej twórczość stała się wręcz synonimem narodowej grafomanii. W leksykonie "Pisarki polskie" Grażyna Borkowska pisze po prostu: "Dziś uchodzi za poetkę drugorzędną." Dorobek Konopnickiej nie ma właściwie obrońców, bo i trudno bronić niektórych wierszy, choćby takiego jak ten:
"A ojciec tuli dziecię w łzach
I żegna krzyża znakiem...
- Synu mój - woła - w ciężkich dniach
Pamiętaj, żeś Polakiem!
Strażnicą nas postawił Bóg
U granic swej krainy,
A twierdzą mu jest każdy próg,
Gdzie polskie ojce, syny..."
Na szczęście Konopnicka to nie tylko okolicznościowe wierszyki ku pokrzepieniu serc, takie jak fragment zamieszczonego wyżej. Jest prekursorką nowoczesnego pisania książek dla dzieci, niewiele brakowało, a byłaby autorką hymnu narodowego, "Rota" konkurowała w tym względzie z Mazurkiem Dąbrowskiego. Konopnicka to także, a może przede wszystkim zadziwiająca i pełna sprzeczności biografia silnej kobiety gotowej na wyzwania, która pod maską Matki Polki kryje bardzo współczesne problemy. Wciąż na zbadanie i opracowanie czeka zarówno homoseksualizm pisarki, jak i kwestia jej zaangażowania feministycznego.
W tworzeniu własnego wizerunku była niezwykle konsekwentna. Maria Szypowska, biografka Konopnickiej przyznaje: "listy pisywała zawsze tak podniosłe, jakby z góry przewidywała, że będą opublikowane". Potem specyficznie pojętej czci strzegły córki: Laura i Zofia. Pierwsza była w 1927 r. autorką listu do "Wiadomości Literackich" patetycznie zatytułowanego "O dobre imię Marii Konopnickiej" w którym nie brakowało zwyczajnych przekłamań, druga już jako staruszka w latach 50. XX wieku dokonywała selekcji materiału paląc te z rodzinnych papierów, które mogły rzucić nieodpowiednie światło na życiorys matki.
Patosu nie zabrakło także w momencie śmierci Konopnickiej, a wszystko doprawione nieodłączonym brązownictwem. Tamtą chwilę wspominał po latach z humorem Tadeusz Boy-Żeleński: "Umarła Konopnicka.. 'Tygodnik Ilustrowany' wysłał do pewnego znakomitego pisarza bawiącego we Włoszech depeszę z prośbą o artykuł o Konopnickiej. Pisarz, który nic jeszcze nie wiedział o śmierci poetki, odpowiedział depeszą: 'Czy umarła? Pięćdziesiąt kop. od wiersza.' Wolff oddepeszował: 'Umarła. Dobrze.' Za czym w kilka dni nadszedł artykuł zaczynający się od słów: 'Jak grom z jasnego nieba spadła hiobowa wieść' etc." Owym pisarzem przebywającym we Włoszech był Kazimierz Przerwa-Tetmajer, a artykuł nosił tutuł "Pieśń i czyn Konopnickiej".
Późniejsza Konopnicka przyszła na świat 23 maja 1842 roku jako Maria Stanisława Wasiłowska, drugie z sześciorga dzieci Scholastyny z Turskich i urzędnika J... ( Pozostało znaków: 12140 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.