Dwudziestego siódmego stycznia 2005 roku mija sześćdziesiąt lat od wyzwolenia przez armię sowiecką fabryki śmierci Auschwitz/Birkenau. W ciągu zaledwie kilku lat, nazistowscy zbrodniarze zgładzili tam około 1,5 miliona ludzi wielu narodowości: ponad milion Żydów z Polski i całej Europy, 75 tys. Polaków, 20 tys. Cyganów, 15 tys. jeńców radzieckich. W grupie przeznaczonych do całkowitego wyniszczenia byli także homoseksualiści. O gejach i lesbijkach - ofiarach zbrodni hitlerowskich milczano przez długie lata. Dziś, także oni włączeni są w program oficjalnych uroczystości rocznicowych...
Jeszcze na krótko zanim 27 stycznia 1945 roku pierwsze oddziały Armii Czerwonej dotarły do bram obozu Auschwitz, hitlerowcy zdążyli zamordować w najwyższym pośpiechu 600 więźniów. Ocalało jedynie 7650 osób, wyczerpanych do ostateczności, znajdujących się na progu śmierci. Było wśród nich sześciu więźniów oznaczonych na ramieniu różowym trójkątem.
Pierwsze transporty ofiar dotarły do Auschwitz wczesnym latem 1940 roku. Obóz przeznaczony był początkowo dla Polaków. W marcu 1941 roku, szef SS Heinrich Himmler rozkazał rozbudowę kompleksu. Z okolicznych wsi Niemcy wypędzili mieszkańców i zbudowali obóz Birkenau (Brzezinka). Rozbudowa trwała przez cały czas. Pod koniec wojny obóz zagłady Auschwitz liczył około 45 podobozów, rozrzuconych w promieniu 120 kilometrów od Oświęcimia. Maszyna masowej zagłady pracowała perfekcyjnie. Więźniowie przywożeni byli w wagonach bydlęcych na specjalną rampę, gdzie brutalnie i w najwyższym pośpiechu oficerowie SS dokonywali selekcji. Zdolni do pracy otrzymywali wytatuowany na przedramieniu numer i kierowani byli do obozu. Dzieci, chorzy, starcy, niepełnosprawni i wszyscy, których nie uznano za pełnowartościową siłę roboczą trafiali do komór gazowych. Ich ciała spalano w nieustannie dymiących krematoriach i otwartych dołach. Ludzie ci nie byli w większości rejestrowani, stąd trudno dokładnie określić ich liczbę. Z licznych dokumentów i zeznań świadków - w tym samych hitlerowskich funkcjonariuszy - wiemy, że naczelną dewizą aparatu zagłady była sprawność w zabijaniu coraz większej ilości ludzi. W obliczu zbliżającej się klęski III Rzeszy, Himmler rozkazał usunięcie śladów zbrodni. Krematoria miały być rozebrane, dokumentacja zniszczona, a resztka więźniów ewakuowana na zachód. Podczas tak zwanego "marszu śmierci" zginęło 58 tysięcy osób, których ciała ścieliły się na poboczach dróg.
W poniedziałek 25 stycznia, podczas nadzwyczajnej sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych uczczono pamięć ofiar terroru hitlerowskiego. Sesji przewodniczył hiszpański pisarz Jorge Semprún - ocalały z obozu Buchenwald. Niemiecki minister spraw zagranicznych Fischer w swojej mowie przerwał wieloletnie milczenie w sprawie homoseksualistów - ofiar obozów zagłady. Również parlament europejski wydał podobne oświadczenie, choć wokół sformułowania jego treści doszło do kontrowersji. Poseł z ramienia Platformy Obywatelskiej Bogusław Sonik uznał, że ofiar wśród homoseksualistów "było bardzo mało" - tak, jakby nie ludzkie cierpienie i krzywda, lecz ilość decydować miała o współczuciu i odruchu solidarności.
W Auschwitz-Birkenau, tak jak we wszystkich innych obozach, więźniowie dzieleni byli na grupy, wyróżnione znakami noszonymi na rękawie pasiaka. Homoseksualiści nosić musieli różowy trójkąt. Ich liczba była istotnie stosunkowo nieduża. Miało to związek z tym, że naziści uważali orientację homoseksualną za szkodliwą dla "zdrowia narodu". W tym rozumieniu, homoseksualiści niszczyli morale narodów podbitych i przeznaczonych do eksterminacji, a zatem nie było potrzeby ich ścigania. Więźniowie z "różowym trójkątem" byli niemal wyłącznie pochodzenia niemieckiego.
W książce "Homoseksualiści w obozach koncentracyjnych, dr Joerg Hutter pisze, że trudno jest ocenić ilość homoseksualnych więźniów i więźniarek w Auschwitz-Birkenau, ponieważ większość z nich po przybyciu była mordowana lub umierała. Grupa niemieckich aktywistów, która zapoznała się z archiwum obozowym znalazła tam karty 48 osób. Znaczy to, że homoseksualiści nie mieli niemal żadnych szans w walce o przeżycie. Homoseksualne zachowania w obozach koncentracyjnych były zjawiskiem powszechnym. Złapani na tych praktykach najczęściej skazywani byli na śmierć. Łagodniejszą formą kary była kastracja.
Po roku 1945 dyskryminacja osób homoseksualnych nie ustała. W Niemczech aż do roku 1969 obowiązywał zaostrzony przez hitlerowców antygejowski paragraf 175 kodeksu karnego. Nigdy nie anulowano większości wyroków, wydanych na gejów przez sądy hitlerowskie, a potem sądy RFN. W całości, ten dyskryminujący paragraf usunięto z kodeksu dopiero w 1993 roku. Rząd niemiecki odrzucał też konsekwentnie wszelkie próby uzyskania zadośćuczynienia dla ofiar nazizmu, choć otrzymały je niemal wszystkie poszkodowane grupy.
Pierwsze i przez długie lata jedyne świadectwo cierpień osób homoseksualnych, prześladowanych przez reżym nazistowski, ukazało się dopiero w roku 1972. Była to wydana pod pseudonimem "Heinz Heger" relacja pod tytułem "Die Männer mit dem Rosa Winkel" (Mężczyźni z różowym trójkątem). Autor pisze, że dla homoseksualistów w Niemczech nie było wyzwolenia po 1945 roku. Jako gej nie mógł on podjąć studiów, jego wniosek o odszkodowanie został odrzucony co umotywowano "brakiem znamion wyrządzonej krzywdy".
W 1996 roku odbył się w Saarbrücken międzynarodowy kongres, którego członkowie domagali się uznania prześladowanych przez III Rzeszę homoseksualistów za ofiary nazizmu i włączenie ich do grupy, której przysługuje zadośćuczynienie finansowe. Dyskusja w tej sprawie trwa - choć grupa pozostałych przy życiu ofiar zmniejsza się z roku na rok.
Janusz Marchwiński
Dlaczego polscy europarlamentarzysci regularnie robią nam "obciach"?
*dobrze, że chociaż przyjaciele są w 100% ok.
Jezeli przekonacie swoich najblizszych do tolerancji to to sie bedzie rozszerzac, niech kazdy zrobi ten swiat tylko troszke lepszym.