Michael Douglas, który w nowym filmie Stevena Soderbergha wciela się w Liberace, opowiedział "New York Magazine" o całowaniu się z Mattem Damonem i scenach intymnych. "Najgorsze, że wszyscy cię oceniają. Nie wiem kiedy ostatnio kogoś zamordowaliście, ale każdy uprawia seks, pewnie nawet dziś rano, co oznacza, że każdy ma opinię na temat jak to powinno wyglądać" - powiedział 68-letni aktor.
Film będzie miał swoją premierę w HBO 26 maja. Bohaterem "Behind the candelabra" jest Wladziu Liberace. Homoseksualność Liberace była przez wiele lat tajemnicą poliszynela. W roli zmarłego w 1987 roku na AIDS artysty zobaczymy Michaela Douglasa - jego kochanka zagra Matt Damon.
"To było bardzo przyjemne" - powiedział o całowaniu się z Damonem Douglas. "Nie przygotowywaliśmy się do scen miłosnych, ale przecież każdy z nas czytał scenariusz, czyż nie?" - dodał aktor.
"Miałem wrażenie, że jestem świadkiem czegoś intymnego, czegoś co zwykle widzi się między kobietą i mężczyzną, ale tu mamy dwóch mężczyzn, to było emocjonujące. Są tam rzeczy, które na pewno wprawią ludzi w zakłopotanie. Super. To HBO - mogą zmienić kanał" -
mówił jakiś czas temu o filmie Matt Damon.
O "Behind the candelabra" zrobiło się głośno, gdy żaden z dystrybutorów nie wyraził chęci na współpracę z Soderberghiem. Dlatego film będzie w końcu pokazywany w HBO.
Obok Damona i Douglasa w filmie zobaczymy Debbie Reynolds, Dana Aykroyda i Roba Lowe.
Liberace był gwiazdą amerykańskiej telewizji w latach 60. i 70. Był znany z ekstrawaganckich strojów i sposobu bycia. Jego muzyka miała olbrzymi wpływ na wielu innych artystów tamtych czasów. Liberace nigdy nie ukrywał swojego polskiego pochodzenia.