Miłość przybiera różne oblicza. Czasem jest piękna i chcemy, aby trwała wiecznie, a czasem... cóż. Po prostu nie wychodzi. Jednak każdy i każda z nas pamięta swoją pierwszą miłość, która niezależnie od tego, jaki miała finał, będzie wspominana przez nas przez całe życie. W taką podróż zabiera nas jedna z naszych czytelniczek.
"WYSOKA DZIEWCZYNA"Do liceum byłam przekonana, że jestem osobą heteroseksualną. Wszak kilka razy w podstawówce i gimnazjum zauroczyłam się w chłopcach. Z nimi przeżyłam pierwsze pocałunki i było w "porządku". Co prawda już wtedy zdarzało mi się fantazjować o seksie z kobietą, ale fantazje i rzeczywistość to dwie różne rzeczy. W każdym razie, nie brałam tych fantazji na poważnie.Ale wszystko zmieniło się w czasach liceum. I nie, nie było to jak grom z jasnego nieba. Dużo czasu zajęło, zanim zorientowałam się, że specyficzne "iskrzenie" między mną, a znajomą z klasy - to coś więcej niż koleżeńska relacja. Ale zacznijmy od początku...
W liceum wybrałam klasę o profilu humanistycznym, bo już wtedy kochałam książki. I dobrze postąpiłam, bo trafiłam na wspaniałych ludzi. Mam na myśli zarówno nauczycieli i nauczycielki, jak i kolegów i koleżanki. Sporo ludzi z klasy pisało własne opowiadania, marzyło o wydaniu książki. Innymi słowy - twórcze towarzystwo! Szybko zakumplowałam się z dwiema dziewczynami, które trochę jak ja, bujały w obłokach. Oczywiście, w klasie były również osoby bardziej ekscentryczne. Na przykład Marta, która całą lekcję przesiadywała z kosmykiem włosów w ustach albo Dominika (imię zmieniłam), która wyglądała, jakby była starsza od nas o dziesięć lat. Ta ostatnia jest właśnie główną bohaterką mojej historii.Dominika, Dominika... Już pierwszego dnia, podczas rozpoczęcia roku szkolnego, rzuciła mi się w oczy. Miała (ma) bardzo charakterystyczną urodę, którą trudno zakwalifikować. Z pewnością nie jest klasyczną pięknością, ale nie jest też brzydka. Jak wspominałam - wyglądała na starszą od nas o około dziesięć lat. Może to zasługa jej wzrostu - przeszło metr osiemdziesiąt! Była wyższa nawet od chłopców z naszej klasy. Ale nie była typem siatkarki albo koszykarki. Raczej intelektualistki. Na nosie nosiła spore okulary, była szczupła, włosy miała dość krótkie, ciemne do ramion. Ubierała się niepozornie - zazwyczaj jeansy i sweter/bluza. Czyli była moim przeciwieństwem, bo ja jestem niska, mam długie włosy do talii, a w liceum ubierałam się tak, aby podkreślić swoją kobiecość i kształty (swoją drogą tęsknie za czasami, gdy jeszcze byłam zadowolona ze swojej figury :D).
Gdy ją zobaczyłam tego pierwszego dnia pomyślałam, że to nie uczennica, ale studentka, która pewnie ma staż na lekcjach. W gimnazjum i podstawówce parę razy tak było, że jakiś student najpierw przyglądał się zajęciom, a potem sam jedną czy dwie lekcje prowadził. Wielce się więc zdziwiłam, gdy okazało się, że jest moją równolatką. Nawet powiedziałam do Sylwii, z którą siedziałam w ławce: "Ta gościara wygląda na dorosłą, nie?".Przy pierwszej rozmowie z Dominiką na szkolnym korytarzu, od razu poruszyłam ten temat i trochę bezczelnie powiedziałem jej, że wygląda na starszą o dekadę. Uniosła wysoko brwi i popatrzyła na mnie, jakbym zwariowała. Zaprzeczyła. A ja tam swoje wiedziałam i mając dużą wyobraźnię, uroiłam sobie nową koncepcję - że Dominika to szpicel z kurotorium oświaty, który po kilku dniach wyda opinię o naszej szkole i prowadzonych tu zajęciach. O swojej teorii powiedziałam innym. Przeważnie zareagowali na nią śmiechem, ale byli też tacy, którzy uważali, że to może być prawda i podpuszczali mnie, że muszę bliżej przyjrzeć się tej sprawie.W końcu postanowiłam skonfrontować swój pomysł z samą zainteresowaną. Wysłuchała tego ze stoickim spokojem, z ironicznym uśmiechem pod nosem i zapytała mnie, czy nie uważam, że w takim razie powinnam być dla niej milsza. W końcu wyjęła z portfela legitymację szkolną i z frajdą przyglądała się, jak ją analizuję. Potwierdziło się, że była w moim wieku - rocznik 89. Byłam nieco rozczarowana. Faktem jest, że w naturze człowieka leży miłość do teorii spiskowych. Oddałam jej legitymację zrezygnowana.
Wesprzyj Queer.pl - najstarszy portal LGBT w Europie
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy własnego głosu w Internecie. Daliśmy radę przez 24 lata - z Waszą pomocą przetrwamy także ten ciężki okres. Równocześnie utrzymanie takiego projektu jeszcze nigdy nie było tak trudne.
Zobacz jak wspomóc QUEER.PL Ale od tego czasu już zawsze między nami iskrzyło! Oczywiście, było to iskrzenie pozytywne, bez jakieś agresji. Lubiłyśmy sobie dogryzać, ale podszyte to było sympatią. Złapałam się, że coraz częściej o niej myślę. Sama Dominika nie przejawiała zainteresowania sprawami miłosnymi, w przeciwieństwie do większości dziewczyn z klasy. Ja w ciągu lat licealnych miałam dwóch chłopaków, z którymi po jakimś czasie zrywałam i których imion już nawet nie pamiętam.Takim kulminacyjnym momentem, w którym zrozumiałam, że "coś" czuję do Dominiki, była czterodniowa, klasowa wycieczka do Szczyrku we wrześniu. Trzecia klasa liceum, tuż po wakacjach. Od razu zwróciłam uwagę, że wypiękniała. Wakacje spędziła nad Morzem Śródziemnym i wróciła do szkoły z piękną opalenizną. Ta opalenizna przy ciemnych włosach nadawała jej taki egzotyczny wygląd. Tak, zapatrzyłam się na nią tego dnia. Analizowałam w myślach jej figurę i to, co było niewidoczne pod ubraniem...Na wycieczce w Szczyrku miałyśmy wspólny pokój - ja, ona i jeszcze inna koleżanka. Nasze łóżka dzieliło półtora (?) metra. Napięcie iskrzyło w powietrzu. Tak, gdy nasza współlokatorka poszła do toalety wychyliłam się i pocałowałam ją w ustach, gotowa zaraz obrócić swój czyn w żart. Ale ona mnie nie odepchnęła, tylko oddała pocałunek... Piękne uczucie, które nie sposób wyrazić słowami.
Kończąc już swoją opowieść - to ja wszystko zepsułam. Po tym zdarzeniu obróciłam to w niewinny żart, a przecież nim nie był. Chyba stchórzyłam. Wtedy wyraźnie się na mnie obraziła i odtąd była dla mnie szorstka albo mnie ignorowała.Dopiero teraz, z biegiem lat wiem, jaka byłam głupia. Może to był początek czegoś niezwykłego, czegoś co mogło się przerodzić w związek?