Test z solidarności w Kłodzku?
Małgorzata Musiałek chciała wesprzeć strajkujących nauczycieli. Przyszła na demonstrację w Kłodzku, miała ze sobą tęczową flagę. Została poproszona o... schowanie jej, a następnie wyproszona z wydarzenia. "Lekcja z nietolerancji, niezrozumienia i niewdzięczności została odrobiona. Celująco" - komentuje. Co na to Nauczycielka Roku 2016, Joanna Urbańska? "Ja tu widzę tęczową flagę, jestem zachwycona, bo ja chcę uczyć moje dzieci tolerancji, poszanowania dla innych, solidarności i to jest egzamin dla nas, który zdajemy wszyscy na ocenę celującą" - mówiła na demonstracji w Płocku. A sama Musiałek dodaje w rozmowie z nami, że część uczestników wydarzenia i organizatorów ją przeprosiło.
W zeszłym i w tym tygodniu w wielu miastach
odbywają się demonstracje poparcia dla strajkujących nauczycieli. Często organizowane przez uczniów i rodziców. Tak było też w Kłodzku, gdzie pojawiła się działaczka, Małgorzata Musiałek. Problem w tym, że przyszła z... tęczową flagą.
"
Byłam z tęczową flagą, reprezentując środowisko LGBT+, wszak walczymy także o równość dla uczennic i uczniów nieheteronormatywnych. Najpierw podszedł do mnie jeden z nauczycieli i poprosił o zwinięcie flagi, którą określił "symbolem politycznym". Odmówiłam, powiedziałam, że flaga nie jest symbolem politycznym, a reprezentuje moją tożsamość. Nie słuchał co mówię. Nie chciał słuchać. Kolejno podchodzili inni nauczyciele, mniej lub bardziej kulturalni i wymuszali na mnie zwinięcie flagi i opuszczenie zgromadzenia, spontanicznego, zaznaczam. Powoływali się na ustalenia, umowy z wewnętrznych spotkań. Ja z nimi jednak nic nie ustalałam, byłam okazać Im wsparcie na manifestacji organizowanej przez uczennice..." - relacjonuje. Ale to nie koniec. Dwie kobiety próbowały wyrwać Musiałek flagę, dwóch mężczyzn robiło jej zdjęcia i straszyło Policją.
"W rezultacie wezwali Policję i Straż Miejską informując mundurowych, że zakłócam zgromadzenie tęczową flagą. Porozmawiałam z panami, byli na szczęście konkretni, odeszli - nie wymuszając na mnie niczego i nie pouczając. Rozumieli bezzasadność swojej interwencji" -
opowiada, dodając: "To jest tak absurdalna przygoda, że nie mogę w to uwierzyć". Wraz ze znajomą Małgorzata opuściła manifestację.O sprawie napisały lokalne media, sama Małgorzata nagłośniła ją na Facebooku. Rezultat?
Jak mówi naszemu portalowi: część uczestników wydarzenia i organizatorów ją przeprosiło.Warto przywołać też słowa
Joanny Urbańskiej, Nauczycielki Roku 2016, która na podobnej demonstracji w Płocku, mówiła do zgromadzonego tłumu: "Strajkuję jako nauczycielka i matka, bo ja chcę, żeby to była lekcja, której udzielam moim uczniom, której udzielam mojej córce i mojemu synowi, lekcja demokratycznej solidarności i praworządności, ale też lekcja walki o swoje przekonania. Ja tu widzę tęczową flagę, jestem zachwycona, bo ja chcę uczyć moje dzieci tolerancji, poszanowania dla innych, solidarności i to jest egzamin dla nas, który zdajemy wszyscy na ocenę celującą".
Przypomnijmy, że strajk nauczycieli trwa od 8 kwietnia.
(md)
Drama nigdy się nie kończy...
Drama!