Diwa w końcu zabrała głos
Choć od lat jest ulubienicą gejów i przez wielu uważana za jedną z największych gejowskich ikon, Beata Kozidrak nie wypowiadała się raczej do tej pory na temat LGBT+. W najnowszym wywiadzie wokalistka w końcu zdecydowała się zabrać głos i jak w to przypadku Beaty bywa, jest to głos piękny i donośny.
Przeglądając rozmaite rankingi na popularnych tęczowych forach czy grupach w sieci, łatwo trafić na rankingi ulubienic polskiego LGBT. Niemal zawsze na ich szczycie bądź w samej czołówce, znajduje się właśnie Beata Kozidrak. Wielbicieli jej talentu przybywa i w zasadzie od premiery krążka "B3" w 2016, możemy obserwować renesans jej popularności - również wśród młodzieży LGBT. Okazuje się, że gwiazda nie miała pojęcia, że wśród tęczowej części swoich fanów cieszy się takim statusem.
- Ja ikoną gejów? Dopiero teraz doszła do mnie taka informacja. Nie umiem powiedzieć, co jest we mnie takiego, że lgnie do mnie tęczowa młodzież. Trzeba by ich o to zapytać. Ja powiedziałam jedno - każdy ma prawo do szczęścia. Czy znajdziesz to szczęście przy boku mężczyzny, a ja przy boku kobiety, to kogo ma to obchodzić?! Ważne, że jesteśmy szczęśliwi. Każdy z nas szuka szczęścia i nie można go za to oceniać, że znalazł je w taki właśnie sposób czyli przy boku tej samej płci. To jest właśnie niesmaczne, że ludziom się to nie podoba. Ale chyba jesteśmy takim społeczeństwem, w którym trudno zaakceptować inność - zdradziła w rozmowie z grabari.pl piosenkarka.
Kozidrak nie angażowała się nigdy w tematy polityczne, a z racji z tego, że walka o prawa osób LGBT+ w Polsce wciąż tematem politycznym jest, pewnie nieprędko zobaczymy ją z naszymi sztandarami podczas np. Parady Równości, ale z uwagi na to, jak wiele osób publicznych wciąż boi się wykonać przyjazny gest w naszą stronę, słowa Beaty należy docenić. I oficjalnie dopisać ją do listy tęczowych sojuszniczek!
Artystka obchodzi w tym roku wraz z zespołem Bajm 40-lecie działalności i z tej okazji rusza w wielką trasę koncertową "Płynie w nas gorąca krew". Wybieracie się na któryś z koncertów?
(Grabari)
Jednak twierdzenie w gruncie rzeczy tego samego, tylko pod postacią założenia, że homoseksualizm łączy się naturalnie z miłością do muzyki pop i fascynacją diwami jest jak najbardziej na miejscu.
Ta sama schizofrenia występuje w kwestii piłki nożnej. Kiedyś, na jakimś niemieckim portalu, wypatrzyłem coś takiego. U góry artykuł oburzony hetero-okrucieństwem piłkarza, który stwierdził, że gejów chyba jest niewiele w tym sporcie, bo go nie lubią. Nieco dalej felieton na temat Eurowizji. A w nim stwierdzenie, iż jest ona dla wszystkich gejów tego świata tym, czym "dla heteryków są Mistrzostwa Świata w footballu".
Religie potrzebują świętych, a redakcja Queer chce mieć swoje polskie gejowskie diwy ;)
Pani Beato, jednak wielu, z niewiadomych przyczyn, obchodzi.
Dziękuję za Pani słowa.
(Dziękujemy. :)