Pary jednopłciowe zamieszkują w prawie każdym hrabstwie USA (99 proc.) a w 2010 roku, w całych Stanach Zjednoczonych, naliczono ponad
900 tys. "tęczowych" par - takie informacje przynosi nam wykonany przez Williams Institute spis ludności LGBT.
60 proc. tej liczby stanowią pary kobiece,
40 proc. męskie, a
22 proc. wszystkich par wychowuje dzieci.
"Wychowywanie dzieci wśród par jednopłciowych jest najczęstsze na samym południu oraz w górskich regionach zachodnich" - podkreśla w informacji prasowej Gary Gates, demograf Williams Institute.
"W tych konserwatywnych regionach osoby ze środowisk LGBT outują się później - dlatego najczęściej mają już dziecko ze związku różnopłciowego z młodości" - dodaje.
W których stanach i miastach żyje najwięcej "tęczowych" par? Dystrykt Kolumbii, Vermont, Massachusetts, Kalifornia - to najludniejsze pod względem par jednopłciowych stany. Warto zauważyć, że wszystkie, oprócz Kalifornii (gdzie drogą referendum wprowadzono Propozycję 8), zezwalają na małżeństwa jednopłciowe. Najwięcej par jednopłciowych mieszka w
San Francisco. Wśród miast o populacji między 100 a 250 tys. mieszkańców, prym wiedzie
Fort Lauderdale na Florydzie, wśród miast poniżej 100 tys. mieszkańców -
Palm Springs.Pełne wyniki spisu ludności LGBT 2010.
(md)
Ale w Stanach nie ma żadnych ustaw o związkach partnerskich, przynajmniej na poziomie federalnym. Poszczególne stany to takie jakby państwa, które zgodziły się podpiąć pod jurysdykcję Waszyngtonu, ale nadal zachowują szerokie prawa (coś podobnego w Polsce proponuje Ruch Autonomii Śląska). Dlatego np. w Vermont czy Nowym Jorku są legalne małżeństwa homoseksualne, w Kalifornii dozwolone są tylko związki partnerskie, w Maine tzw. umowy partnerskie (które nie mogą korzystać z ponad 1,1 tys. przywilejów dla związków partnerskich i małżeństw), w Nowym Meksyku związki homo nie mają żadnego statusu, a w Teksasie czy na Florydzie związków jednopłciowych zabrania konstytucja. Generalnie, w większości stanów nie ma małżeństw ani związków partnerskich. Dodatkowo, w takich stanach jak Kalifornia czy Waszyngton legalne są adopcje przez pary homo, a w Arizoni czy Michigan są nielegalne i ścigane prawnie!
Więc nie można powiedzieć, że mamy iść za amerykańskimi rozwiązaniami, bo nie ma jednego wspólnego amerykańskiego rozwiązania. Natomiast wg mnie dobrym rozwiązaniem byłoby to, żeby regiony czy miasta decydowały o związkach partnerskich: bo w Katowicach, Warszawie czy Poznaniu pewnie ludzie nie mieliby nic przeciwko, natomiast w jakiś zapadłych dziurach na Ścianie Wschodniej i za sto lat będą przeciw nam protestować.