4 tys. osób, pomimo deszczu,
symbolicznie złapało się za ręce na moście Hawthorne w Portland (Oregon), gdzie kilka dni wcześniej dwóch mężczyzn zostało pobitych z tego samego powodu. Pomysł na happening powstał na Facebooku.
Brad Forkner i Christopher Rosevear zostali zaatakowani w zeszłą niedzielę podczas spaceru.
"Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po ataku to to, że nie mam telefonu, ani portfela. Okazało się, że nic nie zniknęło. Wtedy oczywistym stał się fakt, że powodem ataku było nasze trzymanie się za ręce" - relacjonował Christopher. Mężczyzn bardzo zasmucił też fakt, że pomimo świadków - nikt nie pomógł, ani nie zadzwonił na policję.
"Nie pierwszy raz bałem się o zdrowie albo o życie, niestety przypuszczam, że nie ostatni. To na co chcemy zwrócić uwagę to większy kulturowy problem w związku z poczuciem, że różni ludzie czują się gorsi od normalnych ludzi, o ile istnieje coś takiego jak "normalny". W tym przypadku chodziło o to, że jesteśmy gejami" - powiedział Brad podczas swojego przemówienia przed happeningiem, w którym nawiązał także do nienawiści na tle rasowym, czy religijnym.
Około godziny 19.30 uczestnicy happeningu ustawili się na moście i złapali za ręce. Przyszło tyle osób, że nie wszystkim udało się dostać na most. Happening, który w kilka dni zebrał na Facebooku prawie 3 tys. osób, pomogły zorganizować organizacje działające na rzecz praw LGBT w Portland.
Relacja z wydarzenia:
(md)
Mamy nadzieję, że z czasem i w naszym kraju internetowe poparcie pewnych inicjatyw i działań będzie miało przełożenie na faktyczne działania. Jak myślicie? Polacy chętnie wzięliby udział w podobnym happeningu?
No owszem :) Ale chodzi o to, że nie boją się o tym mówić i ważne, że mają poparcie wielu ludzi... a nawet władz, nie tak jak u nas :) Nie mówię, że to się nie zmieni w Polsce, bo tego nie wiem :) Nie mówiłem, że podoba mi się fakt, że ich zaatakowano, tylko podoba mi się to, co się działo po tym :) nie zatajono tego :)
PS. Park też mają niebrzydki :D