Mały poradnik dla zainteresowanych
Gdy już wydaje się, że to koniec, bo ileż można o tym LGBT w mediach mówić, wydarza się coś, co sprawia, że przez kolejne 2-3 dni to znowu temat numer jeden. Karta LGBT+, prezes Kaczyński, Marsz Równości w Gnieźnie, a ostatnio - tęczowa Matka Boska Częstochowska. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: wiele osób już chyba dzięki temu zrozumiało, że nie możemy mówić o demokracji bez poszanowania, ale i obrony praw mniejszości. Dlatego dla naszych nowych, ale i starych sojuszników i sojuszniczek mamy krótki poradnik dobrego sojusznictwa, który możecie im podrzucić.
NIE TYLKO MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE
Lecące Twitty poparcia, polubiona i podana dalej grafika to z pewnością ważne sygnały dla naszych internetowych znajomych. Ale Internet to nie wszystko: spróbujcie porozmawiać też w "realu". Jeśli nie macie w tym doświadczenia - wcześniej sami i same odpowiedzcie sobie na pytanie: kim dla mnie są ludzie LGBT? Dlaczego uważam, że trzeba walczyć o ich prawa? Pomyślcie nad argumentacją, ale i o własnych doświadczeniach. Jedna rozmowa w sklepie, w pracy, ze znajomymi przy kawie może dużo zmienić. Starajcie się też, w miarę możliwości i z uwzględnieniem Waszego bezpieczeństwa, reagować na homofobię, którą słyszycie.
DZIŚ IDZIEMY NA PARADĘ, BO PARADA...
Powtarzamy do znudzenia: potrzebujemy Was na Marszach Równości i Paradzie Równości. Politycy i polityczki muszą zobaczyć, że jest nas dużo, ale też zrozumieć, jak wiele osób nas wspiera. Chodźcie! I bawcie się wspaniale.
A rozpiskę wszystkich marszy i Parady znajdziecie oczywiście u nas.
CHCEMY MIEĆ GŁOS!
Nic o nas bez nas. Mamy dość słuchania i oglądania programów i debat, w których o nas, naszym życiu, emocjach, doświadczeniach mówią inni. Zapraszajcie nas, oddawajcie nam głos, ale też słuchajcie. Bardzo o to prosimy. To apel szczególnie do dziennikarzy i dziennikarek.
GŁOSUJCIE!
W tym roku mamy wyjątkowy maraton wyborczy, w trakcie którego możemy pokazać, że nie ma naszej zgody na homofobiczną retorykę polityków i polityczek. Głosujcie na ludzi, którzy popierają nasze prawa i postulaty, rozmawiajcie z tymi, którzy wciąż mają wątpliwości, ale najważniejsze - głosujmy! Najbliższa okazja już 26 maja! To wtedy wybierzemy naszą reprezentację do Parlamentu Europejskiego. Czy będą to osoby, które będą bronić naszych praw, czy takie, które chcą tam z nimi walczyć? To zależy także i od Was.
I przede wszystkim: bądźcie, wspierajcie swoich dalszych i bliższych znajomych LGBT. Bez Was się nie uda. Dziękujemy!
Temat ciekawy, ale nie wiem czy można napisać coś czego byś nie wiedział. Aby coś dostać trzeba rozmawiać z pozycji siły. A konkretnie to finansowej i politycznej. Homofobia musi być nieopłacalna zarówno finansowo jak i politycznie.
Dla mnie to jest temat kluczowy. I obawiam się, że wielu rzeczy na ten temat nie wiem. Nie będziemy mieć tej siły, jeśli społeczeństwo nie będzie rozumiało dlaczego prawa LGBT są ważne i póki nie przestanie wierzyć w rozmaite mity na nasz temat.
Nie zgadzam się. To, o czym piszesz, to jest efekt tolerancji. A nie jej przyczyna.
Publicznie nie będzie ich wyrażał, a prywatnie będzie mówił o "lewactwie, które likwiduje wolność słowa poprawnością polityczną." Będą mówić, że tolerancja na zachodzie bierze się z braku demokracji. Będą mówić, że edukacja seksualna szkodzi dzieciom. Będą mówić, że nie ma żadnej dyskryminacji. Wiem to, bo już tak mówią. Mogę to słyszeć, bo nie jestem ujawniony - dzięki temu wiem, co ludzie naprawdę myślą o LGBT.
Tu dobrze mówisz :)
A prawica i Kościół będą skutecznie ludziom wmawiać, ze jesteśmy elitami, którym się w d***ch poprzewracało od dobrobytu, klasą rządzącą, "nadzwyczajną kastą". Już tak mówią.
Tu też mówisz dobrze :)
Popkultura amerykańska ma i nie ma jednocześnie znaczenia. Ma, na tych którzy ją przyjmują. Nie ma, dla tych którzy są wobec niej krytyczni. W przypadku takich odbiorców kultury jesteśmy postrzegani jako "nadzwyczajna kasta", a nie zwykli ludzie, a obecność LGBT w kulturze uważają oni za oznakę braku wolności słowa i narzucanie określonego poglądu masom przez finansowe elity świata.
Tu też masz rację. Ważne jednak są metody tej walki - one decydują o skuteczności.
Temat ciekawy, ale nie wiem czy można napisać coś czego byś nie wiedział. Aby coś dostać trzeba rozmawiać z pozycji siły. A konkretnie to finansowej i politycznej. Homofobia musi być nieopłacalna zarówno finansowo jak i politycznie. Nie dojdzie do emancypacji jeśli nie będziemy cenieni jako konsumenci i wyborcy. Zmiany nastąpią przy użyciu siły pieniądza i siły głosu. Firmy muszą bać się bojkotu konsumenckiego w przypadku homofobicznych praktyk, a politycy straty wyborców. Ale nie będziemy się liczyć jeśli nie będziemy zmobilizowani. Nie chodzi mi o to, że wszyscy mamy popierać jedną partię (bo w końcu możemy mieć różne poglądy na gospodarkę), ale trzeba przestać popierać ewidentnie homofobiczne ugrupowania.
Homofobia powinna uzyskać ten sam status co antysemityzm. Kulturalnym osobom nie wypada być antysemitami. Nawet jeśli ktoś takie poglądy ma to często ich nie wyraża, bo ma świadomość, że kosztowne jest ich wyrażanie. Politycy wypowiadając antysemickie poglądy ryzykują wypadnięciem poza mainstream. Homofobia musi być jak puszczanie bąków. Po prostu nie wypada, tego robić z premedytacją i w towarzystwie.
Ważna jest:
-kasa - musimy się bogacić (to nie grzech) i być świadomymi konsumentami
-polityka - nie możemy sobie odpuszczać wyborów ("bo co da mój jeden głos"), musimy świadomie wybierać przy urnie, a Ci co mogą i mają siły powinni angażować się partyjnie i startować w wyborach
-zdrowie psychiczne - jako osoby dyskryminowane jesteśmy bardziej narażani na różne problemy psychiczne. Ważna jest wiara w to, że zmiana jest możliwa i może być lepiej. Bez tej wiary nie będzie chęci do walki o zmiany. A mając problemy sami że sobą, nie będziemy mieli ochoty aby się jeszcze zaangażować społecznie czy politycznie. Warto dbać os siebie, ale też o innych. Niektórzy z nas nie mogą liczyć na wsparcie rodzin, to co nam pozostaje to wzajemne wspieranie. Dlatego ważna jest równowaga w działaniach NGO nastawionych zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz (grupy wsparcia, pomoc psychologiczna itp.).
Będziemy się liczyć jako konsumenci, wyborcy i będziemy mieć dostateczną siłę psychiczną aby walczyć o swoje, to będziemy o krok od celu.
Działać można na różne sposoby. Nie zawsze trzeba być na pierwszej linii frontu. Można działać ogólnopolsko i bardziej lokalnie. Przed kamerami i z dala od kamer.
Pewne rzeczy będą dziać się mimochodem, tzn. bez naszego angażu w Polsce. Duże znaczenie ma jednak popkultura amerykańska, która jest coraz bardziej przesycona tematyką LGBT. Wzrost pozytywnych bohaterów w amerykańskich serialach przekłada się na spadek homofobii oraz na odwagę do przyznawania się do swojej orientacji.
Ważne jest abyśmy odrzucili zinternalizowaną homofobię. Nie dajmy sobie wmówić, że walcząc o swoje prawa jesteśmy roszczeniowi czy dyskryminujemy większość. To normalne, że dla homofobów nasza asertywność jest odbierana jako agresja. Nasza walka o równouprawnienie, to nie dyktatura mniejszości.
Oczywiście, że oczywistości. Oczywistości w stylu: chcesz schudnąć, to zmień dietę i więcej się ruszaj. Kady kto wie, ale mało kto stosuje. Owe oczywistości nie są mało skuteczne. Skutków nie ma, bo nie są stosowane. A swoi postem tylko dokładasz kamyczek do tego, że nieskutecznie jest. Bo skoro coś mało skuteczne jest, to po co się starać?
Nie. Lepiej czasem siedzieć cicho i wyglądać na głupca niż się odezwać i rozwiać wszystkie wątpliwości.
A jeszcze lepiej nie gadać bzdur.
Ostatnio obejrzałem sobie na YT pewne nagranie z debaty, w której uczestniczyli m. in. prof. Płatek i Korwin-Mikke. Padł tam cytat, który jest do dziś powtarzany, jako przykład "głupoty lewactwa":
Sala wybuchła śmiechem, a Płatek się dziwiła dlaczego.
Ja oczywiście wiem, że ona ma racje, ale wiem też że poziom wiedzy na te tematy jest w społeczeństwie bliski zeru i stąd ten śmiech. Liczyłem na prawdziwy poradnik tego, jak skutecznie być sojuszniczką/kiem LGBT, a nie robić z siebie pośmiewisko Internetów.
Oczywiście, że oczywistości. Oczywistości w stylu: chcesz schudnąć, to zmień dietę i więcej się ruszaj. Kady kto wie, ale mało kto stosuje. Owe oczywistości nie są mało skuteczne. Skutków nie ma, bo nie są stosowane. A swoi postem tylko dokładasz kamyczek do tego, że nieskutecznie jest. Bo skoro coś mało skuteczne jest, to po co się starać?