Recenzja pełnometrażowego debiutu Olgi Chajdas
Od dzisiaj w polskich kinach można oglądać pełnometrażowy fabularny debiut filmowy ujawnionej Olgi Chajdas. Film zdobył trzy nagrody na Festiwalu Filmowym w Gdyni, w tym jedną w konkursie "Inne Spojrzenie". Z okazji premiery mamy dla Was recenzję filmu. Nie zdradzamy zakończenia!
Pełnometrażowy debiut Olgi Chajdas to zmysłowe dzieło, w którego centrum jest historia miłosna pomiędzy dwiema osobami. I “osoby” to słowo klucz, bo mimo że “Nina” jest przesycona feministycznymi treściami i politycznymi deklaracjami (które są wprawdzie przemycone do scenariusza prawie ukradkiem i trzeba uważnie słuchać, by je wyłapać, ale jednak są), sam fakt, że zakochały się w sobie dwie kobiety, nie jest żadnym manifestem, to po prostu uczucie. Nie ma wielkiego coming outu, nie ma problemu, bo to dwie kobiety, nie ma homofobii - ani tej zinternalizowanej, ani z zewnątrz. To po prostu film o zakochiwaniu się - bo tego właśnie jesteśmy świadkami w trakcie dwugodzinnego seansu.
Nina (Julia Kijowska) ma trzydzieści kilka lat, uczy francuskiego w szkole średniej i przemyca do programu nauczania feministyczne wątki, jest poważną kobietą - intelektualistką. Dopóki nie zbliży się z Magdą, właściwie nie widzimy, by choć raz się uśmiechnęła, zrobiła coś, czego niekoniecznie spodziewalibyśmy się po osobie takiej, jak ona. Jej mąż, Wojtek (Andrzej Konopka), jest mechanikiem. Ich małżeństwa nie da się opisać innym słowem niż “nudne” - przyznaje to nawet sama bohaterka, że “trochę im się znudziło” bycie razem. Chcą mieć dziecko, ale Nina nie może zajść w ciążę. Dlatego szukają surogatki.Chcą mieć dziecko - no właśnie. Oglądając sceny, w których o tym rozmawiają, nie da się oprzeć wrażeniu, że żadne z nich tego dz... ( Pozostało znaków: 6120 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.