Gejowska utopia (fragment "Do Lolelaj" Bartosza Żurawieckiego)
Pełna ironii i humoru nowa powieść Bartosza Żurawieckiego, "Do Lolelaj. Gejowska utopia", to list miłosny do miejsca, gdzie w półmroku darkroomu zwyczajni geje stają się bogami, a każde, nawet najbardziej błahe wydarzenie – materiałem na anegdotę. Przeczytajcie fragment książki, której lekturę polecamy!
Moje wizyty w Lolelaj stawały się z miesiąca na miesiąc coraz częstsze. Najpierw piątek, co drugi piątek. Potem każdy piątek. Każdy piątek, co druga sobota. Każdy piątek, każda sobota. I jeszcze niedziela, przynajmniej raz w miesiącu. Albo dwa razy, a może i trzy. Wreszcie środa, bo w środę Cmok częstował ciastem, które sam upiekł. A skoro środa i piątek, to dlaczego nie połączyć ich czwartkiem? W poniedziałki, gdy Lolelaj była zamknięta, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Tępo wgapiałem się w telewizor, przerzucając kanały, po czym koło dwudziestej drugiej łykałem jakąś tabletkę, żeby szybko zasnąć i obudzić się już we wtorek. We wtorek należało zaś przepękać te kilka godzin do wieczora i, tak koło dziewiętnastej, można się było zacząć szykować do wyjścia. Co słychać w Lolelaj po weekendzie? Jaki będzie nowy tydzień? Gdzieś tam przez moje życie przetaczały się bez końca problemy z pracą, z pieniędzmi, odchodzili kolejni kochankowie, chwytały mnie przeziębienia i bóle zębów, rodzice nadawali coś przez telefon, kapało z nieszczelnego kranu, rosły stosy plastikowych butelek po wodzie mineralnej lekko gazowanej, nie grzały kaloryfery, psuły się spłuczki, przepalały żarówki… Gdzieś tam, bo przecież nie w Lolelaj. Tu nic nie bolało i nic nie kapało, choć czasami zatykał się pisuar. Owszem, przetaczali się goście, przetaczali się przelotni kochankowie, ale nie pozostawiali ran ani na twe... ( Pozostało znaków: 6024 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.