- … samych piątek z egzaminów i wiesz, żeby ci się ułożyło w życiu osobistym, żebyś była szczęśliwa.
- Dzięki mamo, dużo zdrowia i podróży, i w ogóle – odpowiadam, odłamując róg opłatka i po raz kolejny zastanawiając się, kiedy w końcu jej powiem, jak to naprawdę jest z tym moim życiem osobistym i szczęściem. Czy odważę się przed następną wigilią? Czy, jeśli tak, spędzę ją wspólnie z rodzicami? Czy w pierwszy dzień świąt pojadę do mojej partnerki i jej rodziny? A może wspólnie do nich pojedziemy? Albo to ona przyjedzie do nas na świąteczny obiad?
„Rodzinne” – to jedno z najbardziej popularnych określeń świąt. Czas, który spędzamy w gronie najbliższych, jedna z niewielu okazji w roku, by spotkać wszystkich wujków, ciocie, babcie... Kuzyn Maciej, który rok temu rozwiódł się z drugą żoną, przedstawia nam swoją kolejną miłość. Narzeczona brata z dumą prezentuje pierścionek zaręczynowy. Siostra babci z zachwytem popatruje na swojego pierwszego prawnuka. A ja z utęsknieniem czekam na drugi dzień świąt, który spędzę z przyjaciółmi i partnerką. Moją drugą rodziną, tą z wyboru, która pod wieloma względami jest mi bliższa i wie o mnie więcej, niż ludzie, z którymi siedzę teraz przy stole. I znowu myślę, jak by to wszystko wyglądało, gdybym tak się nie bała ich reakcji na to, co tak bardzo chcę im powiedzieć.
* * *- … awansu w pracy i żebyś trochę więcej wypoczywała. Naprawdę, wyglądasz na przemęczoną.
- To taki trick, mamo. Te moje wiecznie podkrążone oczy, żeby szefowa myślała, że robię więcej, niż robię – uśmiecham się i sięgam po to, co zostało z opłatka. – Przepraszam na chwilę, muszę zadzwonić do Gosi.
- Daj mi ją potem do telefonu, dobrze?
- Jasne.
Wychodzę z pokoju, by spokojnie porozmawiać. Jest dobrze, myślę. Jeszcze dwa lata temu usłyszałabym co najwyżej: „Uhm. Złóż jej od nas życzenia”. Może za rok usiądziemy w końcu przy jednym stole, może zaproszę ich do nas? Trochę mnie przeraża ta perspektywa. Sam fakt, że miałabym ich o to poprosić, i to, jak mogliby odpowiedzieć. Po raz kolejny wkurzam się na tę bezsensowną różnicę – gdyby Gosia była Piotrem, te święta wyglądałyby przecież zupełnie inaczej. I nawet jeśli nie spędzałybyśmy ich z rodzicami, to nie byłoby w tym nic dziwnego. Wszak to czas dla rodziny, najbliższych. Młodzi chcą go przeżyć wspólnie, tylko we dwoje. Normalna rzecz.
* * *- Wszystkiego dobrego, córeczko! I żeby ta moja była zawsze dla ciebie dobra, i żebyś miała z niej pociechę – teściowa całuje mnie w oba policzki, teść w usta. Sięgam po telefon, by zadzwonić do rodziców. Nie rozmawiamy długo. Mama właśnie wrzuciła do wrzątku kolejną porcję pierogów i boi się, że popękają. Tata pakuje ostatnie prezenty. Przez drzwi słyszę, że czas siadać do kolacji, że tylko na mnie czekają z jedzeniem.
Sponad stołu popatruję na rozliczne eleganckie paczki i torebki pod choinką. Zabawne – niby nie jestem już dzieckiem, a nadal nie mogę się doczekać chwili rozplątywania wstążeczek i rozrywania papieru. Wiem, że na pewno dostanę od teściów kolejny zestaw szalonych skarpetek. To taka nasza tradycja – od dawna nie kupuję ich sama, bo przynajmniej dwa razy w roku zapasy zostają uzupełnione.
Dotychczas pod tę choinkę wchodziłam w drugi dzień świąt, po powrocie z rodzinnego domu. W tym roku jest inaczej - po raz pierwszy spędzam całe święta z rodziną Gosi. I choć nie jest idealnie - na stole brakuje uszek i matiasów, w których specjalizuje się moja mama, bo nie udało mi się sprawić, by moi teściowie i rodzice zasiedli wspólnie do wigilijnej kolacji - to jest mi jakoś lepiej. Po raz kolejny świąteczna rutyna została przełamana. Kto wie, może za rok faszerowane jajka teściowej i uszka mamy spotkają się na jednym stole?
* * *Nie jestem jakoś specjalnie oryginalna - nie lubię kolęd i świątecznych piosenek. Ilekroć przychodzi grudzień, staram się jak ognia unikać centrów handlowych i innych miejsc, w których mogłabym je usłyszeć. Dla jednej piosenki jednak robię wyjątek – to „Have Yourself a Merry Little Christmas” Hugha Martina i Ralpha Blane’a, napisane dla Judy Garland. Urocza rzecz o tym, jak to od teraz wszelkie problemy znikną, wszystkie bliskie nam osoby znów będą wokół nas i tak już zostanie. Pierwotny tekst był jednak zupełnie inny – „Have Yourself a Merry Little Christmas” było smutną opowieścią o tym, że to mogą być ostatnie szczęśliwe święta, że ci, którzy są teraz wokół nas, za rok mogą się od nas odwrócić, i, o ile Bóg pozwoli, będziemy mieć tylko tę jedną najbliższą osobę i wspólnie z nią zmagać się z tym, co nadejdzie.
Jeśli miałabym czegoś Wam życzyć na te święta, to tego, by od teraz było po prostu lepiej. I jeśli ten czas jest dla Was z jakiegoś powodu smutny, to by było tak po raz ostatni w Waszym życiu.
“Have Yourself a Merry Little Christmas”:
Historia „Have Yourself a Merry Little Christmas”: http://www.hughmartin.com/have-yourself-a-merry-little-christmasI my dołączamy się do życzeń Ewy! Wszystkim, którzy obchodzą Boże Narodzenie - życzymy wesołych oraz spokojnych świąt. Tym, którzy nie obchodzą - życzymy owocnego wykorzystania wolnych dni, miłego spędzenia czasu z najbliższymi oraz śnieżnej pogody!
Zespół Queer.pl
Nie mówiąc o swoim życiu osobistym, robimy sobie wielką krzywdę. Możemy potem uciekać w grono znajomych, traktując ich jak "drugą rodzinę", ale nigdy nie będzie to to samo co porozmawiać o swoim partnerze z ojcem, matką, czy babcią.
Ale czy to jest możliwe przy np. dziadku ortodoksyjnym katoliku i emerytowanym oficerze wojska polskiego, nieznoszącym sprzeciwu i o twardych konserwatywnych poglądach? Jednak nie tracę nadziei.
Poza tym ja mam ten postęp osobisty, że dwa lata temu na wigilii jak mi ciocie życzyły fajncyh dziewczyn to myślałem, że się poryczę, a rok temu mnie to bawiło, więc jest progres osobisty ^^
I również uważam, że tekst jest bardzo ładny :)