5 lat trzeba było czekać na nową książkę Michaela Cunninghama, autora słynnych „Godzin” - i wreszcie jest. Powieść „Nim zapadnie noc” powinna sprostać oczekiwaniom fanów jego literatury.
Peter pracuje w jednej z nowojorskich galerii sztuki. Ma 44 lata. Wiedzie ustabilizowane życie w spokojnym związku z żoną Rebeccą, dziennikarką. Ich 20-letnia córka Bea „uciekła” do Bostonu - chyba głównie po to, by być daleko od rodziców. Petera trochę dręczy poczucie, że nie potrafi nawiązać z nią dobrego ojcowskiego kontaktu.
W ten niedoskonały, ale poukładany świat wkracza niejaki Myłek (niezbyt fortunnie przetłumaczona ksywka, w oryginale: Mitzzy), dużo młodszy, bo tylko 23-letni brat Rebekki. To oczko w głowie rodziny, które już zdążyło zasłużyć na miano „mężczyzny po przejściach”. Myłek jest byłym narkomanem, przy czym co do „byłego” nie ma pewności. Poza tym, wyróżnia się rozbrajającym brakiem odpowiedzialności za własne życie. Dryfuje niespecjalnie przejmując się przyszłością. Przyjeżdża do Nowego Jorku, bo wpadł na pomysł, by zająć się
czymś związanym ze sztuką i dopóki nie stanie na nogi, chce zatrzymać się u siostry i jej męża.
Peter nie widział Myłka od co najmniej pięciu lat. Okazuje się, że chłopak wyrósł na męski odpowiednik jego żony z czasów jej młodości. Właśnie chyba to ujmuje Petera najbardziej. No i jeszcze ta nonszalancja. Myłek ani trochę się nie krępuje, gdy Peter zastaje go w nocy w kuchni kompletnie nago. Gawędzą sobie niezobowiązująco. Ot, dwaj faceci, których dopadła bezsenność. Po chwili
Myłek wraca do swojego pokoju. Peter patrzy, jak odchodzi, na jego gibkie plecy i niewielkie, idealne krągłości pośladków. Jeśli w Peterze tkwi pierwiastek homoseksualny, prawdopodobnie ma on głównie związek z tyłkiem, miejscem, gdzie drugi mężczyzna jest najbardziej bezbronny, jak dziecko, gdzie męskie ciało jest najmniej przysposobione do walki No, już, powiedz to cicho, do siebie. Niezły tyłek, braciszku.I tak zaczyna się konfuzja Petera, który nigdy nie myślał o sobie jako o geju, choć kwestię analizował - nie mógł nie analizować, bo jego własny brat Matthew był gejem, zmarł na AIDS - i ma przemyślaną:
Dobra, w rodzinie krąży gen homo, w gimnazjum walił konia ze swoim kumplem Rickim i naturalnie, dostrzega urodę mężczyzn, były takie chwile (nastolatek w basenie w South Beach, młody włoski kelner w Babbo), ale do niczego nie doszło i z tego, co jest w stanie ustalić, niczego nie tłumi.Kameralny trójkąt
Peter zostanie „zatrudniony” do pomocy Myłkowi w zaczepieniu się
przy czymś związanym ze sztuką a przy okazji sam wdepnie w sfery własnego „ja”, których istnienia wcześniej nie podejrzewał.
Cunningham snuje subtelną intrygę z drobiazgów, którym potrafi nadać szczególne znaczenie (znamy te chwyty z „Godzin”, prawda?). Kameralny trójkąt Peter-Rebecca-Myłek buzuje podskórnymi emocjami i każda z jego części nosi niespodziankę. Co tak naprawdę kręci Petera w Myłku? Ma ochotę na skok w bok z bratem żony? A może tęskni za zupełnie innym życiem - takim, jakie prowadzi ten aż nadto wyluzowany chłopak? Ile Peter byłby w stanie poświęcić dla Myłka? A Myłek? Swoje życie seksualne traktuje z taką samą dezynwolturą, jak uczuciowe czy zawodowe - bez problemu jest w stanie powiedzieć szwagrowi, że dla trzech chłopaków zdarzyło mu się zapomnieć, że „generalnie” jest hetero... Ale czy szwagier mógłby być czwarty? I czy ta rzekoma bezpośredniość wobec Petera nie jest przypadkiem maską? A Rebecca? Czy rzeczywiście jest taką drugoplanową postacią, jak Cunningham każe nam myśleć? W tle tej gry mamy środowisko eleganckich handlarzy sztuką, ich klientelę oraz samych artystów.
W wywiadach pisarz pytany był m.in. o podobieństwa „Nim zapadnie noc” do „Śmierci w Wenecji”. Jak pamiętamy, w tamtej powieści starszy mężczyzna tracił głowę dla nastoletniego cherubinka. Cunningham odpowiada, że skojarzenie z arcydziełem Manna przyszło mu do głowy, gdy miał już skończoną sporą część „Nim zapadnie noc”. Inny trop to - dostępna również w Polsce - powieść Patricka Gale'a „Dom w Kornwalii”, w której heteryk (albo "heteryk" ze znakiem zapytania) ulega szaleńczej namiętności w stosunku do brata swej siostry, jawnego geja.
Cunninghama pytano również, czy trudno było mu opisać skomplikowane relacje między Peterem a Rebeccą, czyli parą hetero.
No właśnie, świat hetero! Czy jestem w stanie w niego wejść? Ale przecież moimi bohaterami są ludzie zarówno hetero, jak i homoseksualni, więc dlaczego nie? Na wszelki wypadek jednak dałem przed drukiem „Nim zapadnie noc” kilku heterykom, których znam. Peter może być oczywiście gejem, który wypiera homoseksualność ze swej świadomości i dopiero Myłek „otwiera” mu oczy. To oczywiście jest interesujące, ale takie historie już czytaliśmy. Tym razem wolałem się zastanowić, czy można ulec fascynacji drugim człowiekiem - fascynacji również erotycznej - nawet jeśli to jest „niezgodne” z czyjąś orientacją? Właśnie nad tym zastanawia się też Peter: czy może być tak, że jestem homoseksualny, ale tylko z Myłkiem?
Orientacja seksualna literaturyOprócz „Godzin” i „Nim zapadnie noc” dostępne są w Polsce jeszcze dwie inne powieści Cunninghama z wątkami LGBT: „Dom na krańcu świata” (filmowa adaptacja z Colinem Farrellem nie odniosła tak oszałamiającego sukcesu jak „Godziny” z Nicole Kidman, Julianne Moore i Meryl Streep) oraz niesłusznie niedocenione „Z ciała i z duszy”. Sam Cunningham opowiadał we wspomnianym już wywiadzie dla „Dużego Formatu”, dlaczego „orientacja seksualna literatury” ma jednak znaczenie:
Nie bez powodu ja sam, zwłaszcza w okresie dojrzewania, szczególnie chętnie sięgałem po pewien rodzaj literatury. I nieprzypadkowo były to książki o gejach albo pisane przez gejów. Częściowo dlatego, że właśnie przechodziłem okres coming outu i martwiłem się, że gej piszący fikcję może nie zostać potraktowany równie poważnie, co jego kolega o tradycyjnej orientacji. „Matka Boska Kwietna” Geneta, „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. OK, Proust nie eksponuje zanadto bohaterów homoseksualnych, ale niejedno da się wyczytać między wierszami. Uwielbiałem wczesną powieść Edmunda White'a „Nokturny dla króla Neapolu”. No i „Mojego Giovanniego” Jamesa Baldwina. Oczywiście zawsze kochałem największego kryptogeja w historii - Ernesta Hemingwaya. Polecam uważną lekturę powieści „Słońce też wschodzi”. Czy lady Brett naprawdę jest kobietą?P.S. Jeśli ktoś się pomyli i zamiast „Nim zapadnie noc” kupi „Zanim zapadnie noc”, to żadna strata. "Zanim zapadnie noc", autobiografia kubańskiego pisarza Reinaldo Arenasa, to jedna z najlepszych książek gejowskich w ogóle.
Mariusz Kurc - stały publicysta Innej Strony, redaktor naczelny pisma
„Replika”, członek Kampanii Przeciw Homofobii i Grupy Inicjatywnej ds.
Związków Partnerskich;
z Krzysztofem Tomasikiem prowadzi w radiu TOK FM audycję "Lepiej późno niż
wcale" o tematyce LGBT, z Bartoszem Żurawieckim prowadzi Klub Filmowy LGBT w
Krytyce Politycznej w Warszawie.
Brat jego siostry to chyba on sam, nie? Znaczy autoerotyzm jakiś ;-) ?
http://merlin.pl/The-Mirror-Pool_Lisa-Gerrard/browse(...)747.html
Znad dobrze "The mirror Pool" i w ogóle mi się te okładki nie kojarzą, tylko kompozycja trochę podobna. Dobra płyta.
http://merlin.pl/The-Mirror-Pool_Lisa-Gerrard/browse(...)747.html