Zaczęło się. "Nasza najnowsza kolekcja odzieży i akcesoriów celebrująca ruch Pride daje wspaniałą szansę, by w pełni wyrazić swoje prawdziwe „ja”"(2), czyli kup sobie trochę dumy. Niedrogo, bo w sklepie Primark duma dziecięca w formie koszulki kosztuje 26 zeta a jako plastikowe etui na telefon niewiarygodne 13 złociszy. Tanio, co? Pewnie, że tanio, bo Primark lubi i potrafi oszczędzać. W roku 2013 w jednej z fabryk produkującej odzież na zlecenie sklepu doszło do katastrofy. Bardzo oszczędna, niestety także bardzo zaniedbana fabryka w Bangladeszu runęła jak domek z kart, co kosztowało życie 1.100 osób a kolejne 2.500 przypłaciło tę taniość zdrowiem(3). Od tego czasu Primark wziął się ostro do roboty i ciężko pracuje nad swoim wizerunkiem.
W 2017 w ramach działań PR Primark postanowił uszczęśliwić społeczność LGBTQ tanią odzieżą z tęczą. Odzież była, szczęścia było trochę mniej. Społeczność LGBTQ okazała się niewdzięczna i najwidoczniej stwierdziła, że to ona wspiera koncern a nie koncern ją, bo korzystając z symbolu naszego ruchu Primark nie zdecydował się na finansowe wsparcie społeczności w żadnej formie. Rok później obok tęczy popłynęły strumyczkiem także pieniądze. Czar prysł, gdy okazało się, że dumne koszulki produkuje fabryka w Turcji(4), gdzie wszelkie próby okazywania dumy kończą się kontaktem z policją prezydenta Erdoğana. Oberwało się wówczas zarówno Primarkowi jak i organizacji Stonewall z Londynu, która chętnie schyliła się po grosz tekstylnego potentata.
Dziś mamy rok 2022 tęczowe a pieniądze płyną z Dublina, gdzie swoją główną siedzibę ma Primark do Genewy, gdzie urzęduje ILGA, czyli International Lesbian, Gay, Bisexual, Trans and Intersex Association. W ciągu ostatnich 4 lat drogę do szkatułki ILGA odnalazło podobno 2.250.000 zł(2). Dużo? Dla porównania: to kwota, która wystarczyłaby na 39 jednorazowych emisji spotu reklamowego podczas "Kuchennych Rewolucji" w ciągu 4 lat (5), czyli niespełna 10 emisji rocznie. Dla jasności: chodzi o globalne wydatki całego tego gigantycznego koncernu. Odpowiadając więc na pytanie "czy to dużo" stwierdzam z przekonaniem: nie. To wyjątkowo niedrogo biorąc pod uwagę, że w pakiecie obok dumy oddajemy firmie prawo to zalewania świata quasi jednorazową, więc nieekologiczną (za to tęczową) modą oraz do stawiania czoła zarzutom o wyzyskiwanie pracowników w Azjii (wg badania z 2019 roku średnie wynagrodzenie lankijskich pracowników zatrudnionych w fabrykach szyjących m. in. dla firmy Primark wynosiło 81,00 EUR czyli 33% tego, co w Sri Lance uważane było wówczas za minimum potrzebne do godnego życia) (6). Zadam więc retoryczne pytanie: kto na tym dealu tak naprawdę korzysta? Chciałoby się powiedzieć, że to żadne wspieranie, lecz czysty biznes, ale z tym "czystym" to ja bym w tym konkretnym przypadku mocno uważał.
Jednak uwaga! Jeśli jesteś ultra-socjalistą i właśnie chcesz wykrzyknąć "won podli kapitaliści!" to wstrzymaj się przez chwilę. Ja też jestem kapitalistą - sorry - i nie mam absolutnie nic przeciwko angażowaniu się przedsiębiorstw w tzw. miesiąc dumy ani tzw. marketingowi LGBT (rozejrzyj się ile tu reklamy!). Doskonale, że firmy realizując swoje komercyjne cele mogą równocześnie poprawić naszą sytuację popularyzując symbole ruchu LGBTQ oraz wspierając nas finansowo. Wiele przedsiębiorstw robi to świetnie, bo robi to na zasadzie partnerstwa.
Weź również głęboki oddech, jeśli chcesz mi właśnie przekazać, żebym odwalił się od Twoich zakupów. Masz rację – nic mi do tego, bo nie jestem żadnym autorytetem moralnym ani policją zakupową. Nie chcę Cię pouczać, rozliczać ani komentować indywidualnych decyzji konsumenckich. Chcę opowiadać historie, które dostrzegam za marketingową fasadą i wyciągać wnioski - a te brzmią dziś następująco: jeśli decydujemy się na przyjęcie wsparcia od kogokolwiek to powinniśmy dokładnie się zastanowić nad tym, do kogo to wsparcie trafia, czy jego wysokość jest adekwatna i czy uważamy, że działalność biznesowa naszego dobroczyńcy jest etyczna. Jeśli tego nie będziemy robić, to nasza duma szybko zostanie redukowana de wyprzedażowego produktu w markecie z tanią odzieżą. Miejmy tego świadomość – wnioski nasuną się same. Pilnujmy równowagi i szanujmy się.
(1) Tytuł odnosi się do zjawiska Pink Washing czyli nieetycznego zysku pod symbolami społeczności LGBTQ
(2) https://www.primark.com/pl/edytowanie/kobiety/celebrujac-pride-2022/a/8ae4586c-57e7-4d35-96da-19a5b86cbc71
(3) https://www.handelsblatt.com/unternehmen/handel-konsumgueter/primark-ethikbeauftragter-horror-zustaende-in-fabriken/11679838.html
(4) https://www.theguardian.com/world/2018/aug/02/stonewall-and-primark-criticised-pride-t-shirts-made-in-turkey-lgbt-rights
(5) https://rozrywka.wprost.pl/10424657/ile-kosztuja-reklamy-podczas-znanych-programow-tvn-cennik-jakie-stawki.html
(6) https://www.ci-romero.de/produkt/dossier-fast-fashion-1-arbeitsbedingungen/
Mówi że mnie to nie ochłodzi, poza tym perskie koty nie golą sobie czaszek na łyso...
Wykurza mnie ten gościu, ale go toleruję, bo mnie dobrze karmi.
W Polsce też zdarza się wyzysk
...Ostatnio czytałam na OLX ofertę pracy. Pracodawca chwalił się że w fabryce można zjeść darmową zupę!!!
Marzenie większości pracodawców. żeby ludzie pracowali za miskę ryżu albo zupy.
Tekst zwraca uwagę na to jak sprzedajna jest "dumą". Problem jest jednak taki że sugeruje nie to by się nie sprzedawać ale to by sprzedawać się za więcej. Jakby negatywna działalność tych firm nie mogła być usprawiedliwiona za kilka marnych milionów ale już była usprawiedliwiona za kilkadziesiąt czy kilkaset milionów. To tylko kwestia kwoty do uzgodnienia?
Tekst niczego takiego nie sugeruje. Jest w nim powiedziane "czy jego wysokość jest adekwatna *i* czy uważamy, że działalność biznesowa naszego dobroczyńcy jest etyczna." Użycie "i" oznacza, że moim zdaniem oba wymogi są równorzędne - w innym przypadku użyłbym z pewnością "lub".
Jeśli ktoś narzeka na "wyzysk" w krajach jak Bangladesz czy gorzej w krajach afrykańskich to powinien wskazać alternatywę. Na czym zarabiać mają mieszkańcy tych krajów? Jak mają wyjść z biedy? To nie jest tak że nagle powstaną tam nowoczesne fabryki procesorów i firmy informatyczne.
Tekst zwraca uwagę na to jak sprzedajna jest "dumą". Problem jest jednak taki że sugeruje nie to by się nie sprzedawać ale to by sprzedawać się za więcej. Jakby negatywna działalność tych firm nie mogła być usprawiedliwiona za kilka marnych milionów ale już była usprawiedliwiona za kilkadziesiąt czy kilkaset milionów. To tylko kwestia kwoty do uzgodnienia?
Fajnie byłoby widzieć więcej takich artykułów na queer.pl.