Parada w Tel Awiwie to coś więcej niż 200 tysięcy ludzi na ulicy wzdłuż plaży, głośna muzyka pod bezchmurnym niebem i wielka impreza przy największych queerowych, i nie tylko, hitach. To machina logistyczna, to setki ludzi, którzy pracują nad dobrą zabawą, organizacją i bezpieczeństwem. To nie tylko święto społeczności LGBT, to święto miasta, to uczta dla tych, którzy chcą być razem i celebrować, bawić się w wolności. I przez chwilę żyć w świecie, którego wszyscy pragniemy. Dziś słowo o samej paradzie, która odbyła się 9 czerwca, a która była zwieńczeniem całego tygodnia wydarzeń, koncertów i spotkań.
Mówi się, że populacja gejów w Białym Mieście to od 15 do 30%. Aktywiści, których spotkałem podczas wyjazdu organizowanego przez izraelskie Ministerstwo Turystyki, optuje jednak za liczbą gdzieś po środku. „Pamiętajcie, Tel Awiw to miasto bańka, do którego przyjeżdżają geje, lesbijki, biseksualiści, osoby transpłciowe z całego kraju, bo tu mogą czuć się swobodnie, stąd są te liczby” – mówili. Skoro więc to suche dane i statystyki, przyjmiemy więc pierwszą liczbę – która i tak jest bardzo wysoka, jak na miasto dużo mniejsze niż Kraków.
Miasto utkane z tęczowych flag, plakatów z roznegliżowanymi facetami, parami trzymającymi się za ręce, tulącymi się i całującymi to codzienność Tel Awiwu. Tam nie ma przerwy od miłości i równości. W takim mieście wszystko staje się łatwiejsze. Dwa tygodnie przed Paradą – wszystko zaczęło stawać się jeszcze bardziej kolorowe niż zwykle.
Tel Awiw-Jafa to miejsce, gdzie społeczność LGBT może czuć się bezpiecznie. To tu jest ich oaza czy – jak niektórzy je nazywają – mekka. Miasto przeszło niesamowitą przemianę. Burmistrz, Ron Chuldaj z zaciekłego homofoba stał się promotorem nowej polityki zmiany. I nagle stało się ono główną destynacją gejów z Europy, ale nie tylko - w 2011 roku zajęło pierwsze miejsce właśnie w rankingu na tęczowe kierunki podróży. Rocznie blisko milion dolarów przeznacza się na kwestie związane ze społecznością LGBT – dla organizacji non profit i trzeciego sektora.
W 1997 roku odbyła się pierwsza parada równości w Tel Awiwie. 10 lat później uroczyście otwarto centrum społeczności LGBT – pierwsze takie miejsce w Izraelu, dedykowane całkowicie mniejszościom seksualnym. Od paru lat parada finansowana jest w całości z budżetu miasta. Prawda jest taka, jak dowiedziałem się od przewodnika, że pierwsza parada odbyła się w 1979 roku – był to protest polityczny, jednak feta i impreza, jak ta, o której dzisiaj piszę, odbyła się po raz pierwszy jako „Tel Aviv Love Parade” właśnie pod koniec lat 90. Zaczęło się więc od wieców politycznych, od działań mających na celu zmianę w prawie– teraz już nie jest to miejsce na manifestowanie postulatów politycznych. Od 2011 roku do parady dołączają się wielkie koncerny – Microsoft i Google. W tegorocznej - swoją platformę miał m.in. Jägermeister.
Pierwsze marsze w Izraelu pojawiły się w 1974 roku, rok później – pierwsza organizacja LGBT. To był świeży temat dla ledwie trzydziestoletniego państwa. Rząd borykał się z większymi problemami – umocnienie gospodarcze i polityczne w regionie, walka z sąsiadami, agresja ze strony państw muzułmańskich, od 1967 roku problem z Palestyńczykami, inwestycje i utrzymanie armii na jak najwyższym poziomie oraz ochrona granic.
W 2009 roku, z okazji setnej rocznicy powstania nowego Tel Awiwu, Gal Uchovsky, tamtejszy celebryta, dziennikarz i producent, udzielił ślubu pięciu parom jednopłciowym. „Śluby stulecia” stały się symbolem.
Tegoroczny marsz odbył się w piątek – wzięło w nim udział ponad 200 tysięcy ludzi i był finałem całotygodniowego programu przygotowanego przez organizacje LGBT i miasto. To ważne, że tydzień „Pride” to efekt bliskiej współpracy urzędu i organizacji. Tegoroczna parada została poświęcona osobom biseksualnym (czy, jak twierdzą niektóre aktywistki, multiseksualnym), a hasłem było „Let it B”. Organizatorzy chcą więcej różnorodności. „Skoro z gejami się udało – z biseksualistami też się uda” – usłyszałem od aktywistów z "Gay Task Force".
Nie obyło się bez rodzimych gwiazd. Był koncert Arisy i IMRI’ego. Była kultowa już impreza z cyklu „Papa Party” z Eliadem Cohenem, były pokazy drag queen, podczas których można było się przebadać na obecność wirusa HIV i zaopatrzyć w darmowe prezerwatywy. Była dmuchana zjeżdżalnia na gejowskiej plaży Hilton Beach, ufundowana przez ambasadę brytyjską, gdzie doświadczyć można było absolutnej bezpośredniości – dosiąść może się do Ciebie ktoś obcy i bez pardonu zaproponować... seks. To standard. Jak uczuliło nas wiele osób – to mentalność, to nic złego.
Większość wydarzeń działa się w Gan Meir Park, w którym odbywały się pikiety już w latach 60., a teraz – jest to oficjalne centrum życia LGBT w Tel Awiwie. Podobnie jak dwie główne ulice – Allenby i Rothschild, gdzie jest mnóstwo kafejek i kawiarenek, deptak i mnóstwo ludzi, z którymi możesz porozmawiać, zapytać o drogę albo po prostu o seks.
Finał? Kilka platform z logiem sponsorów, tłumy, pośród nich – wojskowi, całe rodziny, osoby starsze, rodziny hetero, geje i lesbijki, osoby transpłciowe i drag queeny. Słowem, wszyscy. Feta. Jak uczulali nas lokalni aktywiści, parada jest zabawą i imprezą na ulicach miasta, ale wciąż ma w sobie pierwiastek protestu. W Izraelu pary jednopłciowe nie mogą zawierać małżeństw czy związków partnerskich. Jednak mogą adoptować dzieci, a jeśli wezmą ślub w kraju, w którym jest to legalne, zyskują takie same prawa jak związki różnopłciowe, a jeśli jeden z partnerów jest obcokrajowcem – zdobywa obywatelstwo izraelskie.
Po Paradzie zrobiłem mały research – co się pisało, o czym się mówiło… Był pinkwashing, że Izrael stara się zatuszować swoją politykę względem Palestyńczyków, działaniami gay-friendly, że społeczność LGBT stała się zbawienna dla Izraela, bo pokazuje jego bardziej ludzką twarz, a jednocześnie zapomina się o równości prawnej. Ale były też i zarzuty o promowanie zjawiska body shamingu. O co chodzi? O jeden konkretny ideał ciała mężczyzny – dobrze zbudowany, wytrenowany biceps i triceps, sześciopak, ogromna klata itd. I faktycznie, 90% obecnych tam facetów tak właśnie wyglądała, ale nie spotkałem się z sytuacją, żeby osoba o innej figurze, czy sylwetce została obrażona, źle potraktowana i wyproszona. Krytyka z dystansu jest łatwa, ale czasem bezzasadna.
Parada w Tel Awiwie to oczywiście jest uczta pięknych ciał. Wszędzie faceci bez koszulek, czasem tylko w skąpych kąpielówkach, tańczący, całujący się i ocierający się o siebie. Ale – jak to już napisałem – to święto, celebracja i dobra zabawa. To moment, w którym każdy się zapomina, stara się poczuć klimat świata, którego pragniemy. Poza tym, nie łudźmy się, trzyletnia obowiązkowa służba wojskowa robi swoje – ciało i duch się hartują, a my mamy na co popatrzeć i na kim zawiesić oko.
Tel Awiw to z założenia miasto sekularne. Symbol powrotu do ziemi obiecanej i nowego początku. Tu jest centrum biznesowe i kulturalne Izraela – ulice pełne knajpek i kawiarenek, sklepów i concept store'ów. Nowy świat wśród starego porządku. Jedyne takie miasto – serce Izraela. Biorąc pod uwagę, że miasto zakładało 66 rodzin, które przybyły tam w 1909 roku – wynik jest zaskakujący. Idea nowoczesnego miasta, w którym wszystko jest możliwe, okazała się sukcesem, którego beneficjentami jesteśmy m.in. my – społeczność LGBT, będąca jednocześnie kapitałem i siłą budowy nowego, mocnego i nowoczesnego społeczeństwa.
Jerozolima nie potrzebowała reklamy, tu zawsze byli turyści, tu zawsze pojawiał się nowy kapitał… Ale Tel Awiw nie miał tylu zabytków, nie jest wypełniony symboliką trzech wiar. Więc burmistrz miasta wpadł na pomysł różowego marketingu – skoro miasto stało się domem dla alternatywy i awangardy, skoro jest pełne młodych ludzi, to różowy marketing wydał się szansą na poprawę budżetu miejskiego, a także rozwój miasta. Było to wykorzystanie potencjału miasta i jego mieszkańców. Było i jest to jedno z bardziej progresywnych miast w całym kraju. Ekonomia dała szansę na rozwój. Różowa turystyka ratowała miasto. Teraz – to miasto sponsoruje paradę w 100%. A LGBT stało się nośnikiem zmiany.
Parada w Tel Awiwie to symbol demokracji w regionie, gdzie o nią trudno. To feta na jej rzecz. To dobra zabawa. Media donoszą, że Mosad udaremnił atak terrorystyczny, ale bezpieczeństwo zagwarantowane przez wojsko i służby policyjne było pewne – ani przez chwilę nie poczułem się zagrożony. I może o to chodzi, żeby zamiast puszyć się i wygłaszać manifesty, wystarczy pokazać ludziom, że społeczność LGBT to coś więcej niż tylko postulaty i wykrzykiwanie o niesprawiedliwości, ale to szansa dla społeczeństwa, by spróbować wykorzystać demokrację w 100%, by wśród tych wszystkich trosk, problemów i niepewności, choć przez jeden dzień w roku wyjść razem na ulicę i świętować to, że jesteśmy razem, że bawimy się wspólnie, że nic jest równie ważne, jak wspólnota ponad podziałami. Żeby pokazać jak może być tym, którzy tej zmiany się boją. Bo tym z całą pewnością była – i będzie – Parada w Tel Awiwie.
(ar)
Nie podoba Ci sie? Nie patrz, nie chodz na parady.
Nie znosze procesji koscielnych, nie przepadam za techno, wiec nie chodze na takie imprezy. Ale innym sie to podoba. Ich prawo.
Trudno sobie wyobrazic, aby ktos nie cenil pieknych rzezb greckich, przedstawiajacych atletow i gorszyla go ich nagosc. Ale widoku zywych golasow niektorzy nie potrafia zniesc, choc to wlasciwie to samo. Wystarczyloby parokrotne odwiedzenie plazy dla naturystow, lub porysowanie nagiego modela, aby pozbyc sie lekow i kompleksow, nauczyc sie cenic piekno ludzkiego ciala i ludzkich zachowan. Ale do tego trzeba dorosnac. Nie kazdemu sie to udaje.
Imho większość osób, które narzekają na widok cudzego ciała (niekoniecznie nagości, ale nawet braku koszulki czy, o mój boże, przykrótkiej kiecki) ma po prostu problemy z akceptacją własnego ciała i niestety albo niepewne poczucie własnej wartości albo niskie. A w Polsce te reakcje nie są zbyt rzadkie, bo jak regularnie pokazują badania, mamy generalnie złe zdanie o własnych ciałach.
Nie mam takich kompleksów. Nawet nie wiem o czym piszesz. Dbam o ciało regularnie i robię z nim to, żeby mi się podobało i mi się podoba. Jest szczupłe, wysportowane, muskularne, seksowne. Jestem zadowolony. Ale nie chodzę w stringach po ulicy na paradzie bo jestem wśród "swoich", a na co dzień bym się nie odważył. Bo nie jestem hipokrytą, jak większość polaków! Nie robię niczego na "pokaz". Jednak w przeciwieństwie do Ciebie odróżniam piękno od brzydoty i zepsucia, a klasę od tandety i taniego kiczu. Ty tego nie rozróżniasz. Dlatego jesteś kim jesteś.
Chwytasz się czegoś, choć nie masz zupełnie podstaw. Mógłbym natomiast Tobie zarzucić że Twoje postępowanie w życiu i stosunek do innych ludzi, jak nieszanowanie swojego ciała zależy od jakichś tam "przykrych" doświadczeń z przeszłości, ale nie robię za Twojego psychologa. To nie ta strona.
Nie podoba Ci sie? Nie patrz, nie chodz na parady.
Nie znosze procesji koscielnych, nie przepadam za techno, wiec nie chodze na takie imprezy. Ale innym sie to podoba. Ich prawo.
Trudno sobie wyobrazic, aby ktos nie cenil pieknych rzezb greckich, przedstawiajacych atletow i gorszyla go ich nagosc. Ale widoku zywych golasow niektorzy nie potrafia zniesc, choc to wlasciwie to samo. Wystarczyloby parokrotne odwiedzenie plazy dla naturystow, lub porysowanie nagiego modela, aby pozbyc sie lekow i kompleksow, nauczyc sie cenic piekno ludzkiego ciala i ludzkich zachowan. Ale do tego trzeba dorosnac. Nie kazdemu sie to udaje.
Następne porównanie z d*py.
Akurat patrzę i nie chodzę na parady, ale Ty nie masz prawa mi tego zabraniać, w tym także oceniać. Jestem osobą LGBTQ i tak samo jak Ty mam do tego prawo, choć Tobie się to nie podoba. Każdy ocenia i ma poglądy. Nie całe środowisko LGBTQ musi mieć we wszystkich kwestiach takie same. Ale Ty najwyraźniej nie łapiesz w czym rzecz. Na procesje kościelne mogę nie chodzić, ale z kościołem mogę się też nie identyfikować i do niego nie chodzić. Więc nic mnie z nim nie łączy. Mam wybór. Orientacja to jednak podobno nie wybór i nie mam też wyboru zmieniać postrzegania całej polski która gejów utożsamia z wijącymi się roznegliżowanymi rozwiązłymi bucami na paradach. Odpowiesz, to nie Twój wybór tak mysleć, tylko "problem" osób które nie dostrzegają że środowisko LGBTQ jest "bardziej różnorodne". Otóż, nie masz racji. Tych osób jest więcej niż Ciebie, mnie czy całego środowiska LGBTQ i jesteśmy od nich zależni. Ludzie jakimś sposobem zwracają uwagę tylko na takich panów i oni zapadają im w pamięć, nie ktoś kto zachowuje się i żyje normalnie. I dlatego tego nie akceptują, co jak w 100% rozumiem. I przez wzgląd na takich panów oceniany jestem także ja. Dlatego nie jestem bierny i mówię co myślę. Nie powstrzyma mnie żaden działacz LGBT. A niech spróbuje, to byłaby dopiero komuna, cenzura na całego i autorytaryzm: co wolno, a czego nie wolno mówić i jak myśleć. Podobnie obecnie działa rząd PiS, widzę tu zaczyna się przejmować od niego fantazje równie ograniczające wolność jednostki. A wobec tego co piszesz podobno nią jestem i jest mi ograniczane prawo w niby demokracji która powinna chronić prawa mniejszości. No ale...żyję w polsce. Zaścianku EUropy, gdzie "można" tylko ze skrajności w skrajność.. .
j.w. ta pseudo "zabawa" to rozpustne życie nieodpowiedzialnych ludzi. Nie toleruję. Jestem bardziej ogarnięty i uczciwy niż myślisz człowieczku. Żegnam miernotę.
Meh, raczej nie jesteś, bardziej wyglądasz na osobę, która ma ze sobą problemy i chce udowodnić, że to inni są gorsi/źli/whatever. Udzielasz się co jakiś czas w komciach i za każdym razem myślę sobie, że jesteś zgorzkniałym i smutnym bucem. EoT dla mnie.
Jeśli w którymś momencie napisałem nieprawdę to wskaż i podaj przykłady dowodów że jest inaczej w kwestii omawianych przypadków. Ja nie wysławiałem się o Tobie póki co ad personam, ale teraz już widzę że to bije cały czas do Ciebie..masz żal że LGBTQ nie jest spójne i KAŻDY w nim nie poprze Twojego rozwiązłego stylu życia?? Wróć się do przedszkola chłopie i przestań jęczeć. Świat ma więcej barw niż Ci lewacko-liberalna propaganda podaje. I nie zarzucaj obcym ludziom czegoś, czego sam nawet nie jesteś pewny. Nie znasz mnie, więc się nie ośmieszaj.
Nie podoba Ci sie? Nie patrz, nie chodz na parady.
Nie znosze procesji koscielnych, nie przepadam za techno, wiec nie chodze na takie imprezy. Ale innym sie to podoba. Ich prawo.
Trudno sobie wyobrazic, aby ktos nie cenil pieknych rzezb greckich, przedstawiajacych atletow i gorszyla go ich nagosc. Ale widoku zywych golasow niektorzy nie potrafia zniesc, choc to wlasciwie to samo. Wystarczyloby parokrotne odwiedzenie plazy dla naturystow, lub porysowanie nagiego modela, aby pozbyc sie lekow i kompleksow, nauczyc sie cenic piekno ludzkiego ciala i ludzkich zachowan. Ale do tego trzeba dorosnac. Nie kazdemu sie to udaje.
Imho większość osób, które narzekają na widok cudzego ciała (niekoniecznie nagości, ale nawet braku koszulki czy, o mój boże, przykrótkiej kiecki) ma po prostu problemy z akceptacją własnego ciała i niestety albo niepewne poczucie własnej wartości albo niskie. A w Polsce te reakcje nie są zbyt rzadkie, bo jak regularnie pokazują badania, mamy generalnie złe zdanie o własnych ciałach.
j.w. ta pseudo "zabawa" to rozpustne życie nieodpowiedzialnych ludzi. Nie toleruję. Jestem bardziej ogarnięty i uczciwy niż myślisz człowieczku. Żegnam miernotę.
Meh, raczej nie jesteś, bardziej wyglądasz na osobę, która ma ze sobą problemy i chce udowodnić, że to inni są gorsi/źli/whatever. Udzielasz się co jakiś czas w komciach i za każdym razem myślę sobie, że jesteś zgorzkniałym i smutnym bucem. EoT dla mnie.
zgadza się. środowisko gejów nie propaguje związków, wierności ale rozwiązłość i brak odpowiedzialności.
Parę par homoseksualnych, które ja znam cenią sobie prywatność sfery intymnej jak również doceniają wartość wierności i szczerości.
Skąd w takim razie takie nastawienie w klubach czy na paradach? Jakie wy macie spostrzeżenia?
Powtórzę jeszcze raz: rozwiązłym ekshibicjonistom nie powierzyłbym roli wychowania dziecka. I to nie zależnie od płci czy orientacji. A tacy Panowie niszczą wizerunek m.in. mój przez swoje zachowanie, bo ludzie utożsamiają WSZYSTKICH gejów z nimi. Gdyby geje zachowywali się normalnie łatwiej byłoby o małżeństwa. Tyle w temacie.
Whatever, masz ewidentnie jakieś zwidy, bo mam zdjęcie twarzy (nawet dwa). Nie boję się jej pokazywać tutaj, tak jak nie boję się jej pokazać na demonstracjach. Podobnie merytoryczna krytyka, jak w pozostałych przypadkach. Jesteś po prostu żałosnym trollem, któremu przeszkadza, że ktoś może się dobrze bawić. Ogarnij się typie.
j.w. ta pseudo "zabawa" to rozpustne życie nieodpowiedzialnych ludzi. Nie toleruję. Jestem bardziej ogarnięty i uczciwy niż myślisz człowieczku. Żegnam miernotę.
Nie podoba Ci sie? Nie patrz, nie chodz na parady.
Nie znosze procesji koscielnych, nie przepadam za techno, wiec nie chodze na takie imprezy. Ale innym sie to podoba. Ich prawo.
Trudno sobie wyobrazic, aby ktos nie cenil pieknych rzezb greckich, przedstawiajacych atletow i gorszyla go ich nagosc. Ale widoku zywych golasow niektorzy nie potrafia zniesc, choc to wlasciwie to samo. Wystarczyloby parokrotne odwiedzenie plazy dla naturystow, lub porysowanie nagiego modela, aby pozbyc sie lekow i kompleksow, nauczyc sie cenic piekno ludzkiego ciala i ludzkich zachowan. Ale do tego trzeba dorosnac. Nie kazdemu sie to udaje.
Tak bardzo Cię to zabolało Woodstockowcu. Nie współczuję.
Widzę, że kolegę zapiekło. W sumie na Woodstocku nie byłem i raczej nie będę, ale ja nie mam problemu z tym, że komuś może podobać się coś innego.
Whatever, masz ewidentnie jakieś zwidy, bo mam zdjęcie twarzy (nawet dwa). Nie boję się jej pokazywać tutaj, tak jak nie boję się jej pokazać na demonstracjach. Podobnie merytoryczna krytyka, jak w pozostałych przypadkach. Jesteś po prostu żałosnym trollem, któremu przeszkadza, że ktoś może się dobrze bawić. Ogarnij się typie.