czyli kto poszedł dalej, a kto zaspał
Stało się coś niezwykłego, przede wszystkim w mediach. Przestano jak mantrę powtarzać bzdury o "demonstrowaniu seksualności". W prasie, radiu i telewizji każdego dnia pojawiały się nowe informacje na temat wydarzeń w Poznaniu, zastanawiano się kto zawinił, co usprawiedliwia łamanie konstytucji przez władze, kolejni politycy musieli się ustosunkować do całej sprawy, donoszono o zachodnich protestach przeciwko homofobii w Polsce. Nawet dziennikarze kojarzeni z konserwatywnymi poglądami, jak Tomasz Lis czy Katarzyna Kolenda-Zaleska wypowiadali się w pozytywnym tonie. Solidarność z Poznaniem wyrazili artyści...
Już w czasie kampanii wyborczej Izabela Kowalczyk z Zielonych 2004, jedna z organizatorek poznańskiego Marszu Równości 2004, zapowiadała demonstrację także w tym roku, bojąc się, że wraz z nową władzą wszelkie "niesłuszne" manifestacje mogą zostać zakazane. Obawy okazały się słuszne, bo Prezydent Poznania Ryszard Grobelny z nie do końca jasnych przyczyn marszu zakazał. Powołał się na ubiegłoroczne wybryki Młodzieży Wszechpolskiej i kiboli, choć był cały rok na przygotowanie akcji zabezpieczającej przed chuliganami. Policja okazała się zresztą skuteczna, niestety przede wszystkim w brutalnym ataku na pokojową manifestację.
"Kordon policji - kolesie opancerzeni od stóp do głów - rusza do przodu i zaczyna wyłapywać ludzi z tłumu. Część ludzi ucieka i rzuca się do tyłu, ja jestem tuż przy kordonie, więc od razu dostaję się w objęcie panów antyterrorystów. Łapią kogo się da, raczej omijając organizatorki. Jestem jak zahipnotyzowany, bo nic nie rozumiem. Przecież oni wiedzieli, że to koniec, że robimy tę pacyfkę i się rozchodzimy. I dokładnie w tym momencie zaczęli łapankę. To nie ma sensu, myślę, prowadzony do policyjnej suki." - napisał Błażej Warkocki we wstrząsającym tekście "Poznań 2005" opublikowanym na stronie "Krytyki Politycznej". Na szczęście zarejestrowany przez kamery telewizyjne obraz uzbrojonych po zęby policjantów ciągnących po ziemi bezbronnych ludzi był impulsem do działania dla wielu ludzi. Już w sobotę wieczorem Ewa Tomaszewicz rozpoczęła akcję zbierania popisów pod listem będącym protestem w sprawie wydarzeń poznańskich.
"Wyrażamy głęboki sprzeciw wobec postępującego procesu ograniczania i łamania praw człowieka w Polsce. Chcemy żyć w państwie, które gwarantuje równe traktowanie obywateli bez względu na ich wiek, płeć, orientację seksualną, kolor skóry, wyznanie czy poglądy polityczne - oraz szanuje swoje gwarancje. Polska nie jest według nas obecnie takim państwem. Polska jest krajem dyskryminacji. Na to nie wyrażamy zgody." - te słowa podpisało do dziś ponad 2.800 osób, w tym Maria Janion, Julia Hartwig, Tomasz Raczek, Olga Tokarczuk, Kuba Wojewódzki, Kinga Dunin, Fiolka Najdenowicz, Małgorzata Braunek, a także ci, których nazwiska do tej pory było raczej trudno znaleźć pod podobnymi listami (Janina Paradowska, Monika Olejnik, Krystian Lupa, Grzegorz Miecugow, Michał Ogórek, Marek Raczkowski).
Przez następny tydzień stało się coś niezwykłego, przede wszystkim w mediach. Przestano jak mantrę powtarzać bzdury o "demonstrowaniu seksualn... ( Pozostało znaków: 10549 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.