Czyli historia pewnej flagi
Ku ogromnemu strapieniu narodowych katolików, Polska nie jest samotną wyspą, choć trzeba przyznać, że środowisko odpowiednie dla rozwoju megalomanii i wszelkiego ksenofobicznego nacjonalizmu, jak i urodzaj na różnej maści oszołomów, mamy wprost idealne. Zaściankowy katoland jest, za przeproszeniem, członkiem wielkiego organizmu, globalnej politycznej struktury, a od maja br. Wspólnoty Europejskiej, od której jego funkcje życiowe zależą. Polska pozostaje bardzo ściśle związana szeregiem międzynarodowych traktatów, podlega europejskim i międzynarodowym trybunałom, i choćby Kaczyńskiemu bądź innemu Giertychowi marzyła się pełnia władzy "tu, w kraju nad Wisłą", to i tak ogromna część kompetencji pozostaje w gestii urzędników z Brukseli bądź sędziów trybunału w Strassburgu...
Ku ogromnemu strapieniu narodowych katolików, Polska nie jest samotną wyspą, choć trzeba przyznać, że środowisko odpowiednie dla rozwoju megalomanii i wszelkiego ksenofobicznego nacjonalizmu, jak i urodzaj na różnej maści oszołomów, mamy wprost idealne. Zaściankowy katoland jest, za przeproszeniem, członkiem wielkiego organizmu, globalnej politycznej struktury, a od maja br. Wspólnoty Europejskiej, od której jego funkcje życiowe zależą. Polska pozostaje bardzo ściśle związana szeregiem międzynarodowych traktatów, podlega europejskim i międzynarodowym trybunałom, i choćby Kaczyńskiemu bądź innemu Giertychowi marzyła się pełnia władzy "tu, w kraju nad Wisłą", to i tak ogromna część kompetencji pozostaje w gestii urzędników z Brukseli bądź sędziów trybunału w Strassburgu. Tam w znacznym zakresie ważą się losy Polski i jej obywateli. Wreszcie, jako faktyczny uczestnik rzeczywistości zwanej globalną wioską, kraj nasz podlega nieprzerwanej ocenie opinii międzynarodowej.
O ile tu, w królestwie Maryi, środowisk nam przyjaznych ze świecą (gromnicą) szukać, o tyle w laickiej Europie możemy czuć się jak w domu. Nie powinniśmy mieć zatem wątpliwości, gdzie są nasi przyjaciele. Jak napisał Antarex w nieodżałowanym "Interhomie": "Dlatego od dziś pisząc 'nasz' będę miał na myśli 'europejski', a nie 'polski'. Nasz jest poseł Volker Beck, nasza jest posłanka Schroedter, nasz jest burmistrz Wowereit. 'Nasz' nie jest (bo nie identyfikuje się z Europą) poseł Giertych czy bojówkarz Młodzieży Wszechpolskiej - Twaróg." Unia Europejska nie będzie ingerowała, gdy rząd polski zechce topić pieniądze podatnika w dofinansowanie budowy świątyni Opatrzności Bożej, choć opinia publiczna całego kontynentu opowiada dowcipy o Polakach wznoszących wielkie kościoły "jak w średniowieczu", ale mylą się ci, którzy sądzą, że dyskryminacyjne działania wymierzone w polskich gejów i lesbijki pozostaną bez odpowiedzi Brukseli. UE ma instrumenty nacisku i żelazną politykę egzekwowania demokratycznych norm, których narus... ( Pozostało znaków: 8516 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.