Pod koniec 2000 r. Kinga Dunin pisząc o Manueli Gretkowskiej wyznała: "Biorąc do ręki Silikon, jej najnowszą książkę z wyborem felietonów i wywiadów, czułam się jak kotka, która dostała miseczkę śmietanki". Ponieważ świetnie znam to uczucie, towarzyszy mi ono bowiem za każdym razem, gdy biorę do ręki nowy artykuł Dunin, postanowiłem ten tekst poświęcić mojej ulubionej publicystce...
Pod koniec 2000 r. Kinga Dunin pisząc o Manueli Gretkowskiej wyznała: "Biorąc do ręki Silikon, jej najnowszą książkę z wyborem felietonów i wywiadów, czułam się jak kotka, która dostała miseczkę śmietanki". Ponieważ świetnie znam to uczucie, towarzyszy mi ono bowiem za każdym razem, gdy biorę do ręki nowy artykuł Dunin, postanowiłem ten tekst poświęcić mojej ulubionej publicystce, tym bardziej, że są ku temu przynajmniej dwa powody. Po pierwsze Kinga Dunin kończy w tym roku 50 lat, a po drugie na początku kwietnia minęło właśnie 5 lat od kiedy pojawiły się "Wysokie Obcasy", a wraz z nimi felieton "W tenisówkach".
Autorka "Karocy z dyni" kojarzona jest przede wszystkim z feminizmem, często zapomina się, że Dunin konsekwentnie przeciwstawia się nie tylko dyskryminacji kobiet, ale także homofobii i heteronormatywności. Postulując prawa dla mniejszości seksualnych, obalając stereotypy, pisząc o alternatywnych modelach rodziny i punktując dominację kościoła katolickiego wyprzedza o kilka długości polski dyskurs publiczny.
Kinga Dunin urodziła się w 1954 roku w Łodzi, z wykształcenia jest socjolożką. W czasach PRL-u aktywnie zaangażowana w działalność opozycyjną, była aresztowana w stanie wojennym. Pisarką i publicystką została przez przypadek. Zaczęło się od współredakcji zbioru socjologicznych tekstów - "Cudze problemy. O ważności tego co nieważne" (1991). Potem był - "Ex Libris" (ówczesny dodatek kulturalny "Życia Warszawy") i kolejne tytuły: "Fa-art", "Res Publica Nowa", "Kurier Czytelniczy", "Zadra".
Już w jej pierwszej książce "Tao gosposdyni domowej" (1996) znalazł się opis programu "Na każdy temat" poświęconego lesbijkom. Dunin znakomicie przeanalizowała podejście prowadzącego talk-show Andrzeja Wojciechowskiego, którego absurdalne pytanie: "Dlaczego woli pani kobiety?" w ogóle nie powinno paść, bo przecież nikt nie pyta heteroseksualistek dlaczego wolą mężczyzn. O cztery lata późniejsza "Karoca z dyni" znalazła się w finale nagrody literackiej NIKE 2001. Opowieścią łączącą eseje stała się bajka o Kopciuszku, która może mieć różne interpretacje i zakończenia, np. takie: "Rano okazało się, że choć bal był bardzo udany, królewicz nie wybrał dla siebie żadnej żony, a o świcie znaleziono go w ustronnej altance z pewnym uroczym dworzaninem".
W latach 1998-99 Kinga Dunin będąc już uznaną krytyczką literacką zadebiutowała jako pisarka powieści dla młodzieży, jej dyptyk "Tabu" i "Obciach" opowiadający o miłości Marty i Marka, rodzeństwa ciotecznego, był błyskotliwą polemiką z powieściami rodzinnymi Małgorzaty Musierowicz, a także obiektywnym przedstawieniem zalet i wad wychowania tradycyjnego i liberalnego. Przy okazji autorka poruszyła kwestię kazirodztwa, a więc przekraczania zakazów kulturowych. Powieści podobały się, Dunin wyróżniono nominacją do Paszportu Polityki w dziedzinie literatury, a wydawnictwo W.A.B. zapowiadało trzecią część serii - "Ściema", która jednak nigdy się nie ukazała.
Kiedy powstawał dodatek "Gazety Wyborczej" dla kobiet - "Wysokie obcasy", Kindze Dunin zaproponowano pisanie tam felietonów na zmianę z Joanną Szczepkowską. W zamierzeniu chodziło zapewne o zderzenie dwóch zupełnie różnych osobowości, w efekcie okazało się jednak, że ostre, błyskotliwe i prześmiewcze teksty Dunin przyćmiły nie tylko pozbawione wyrazu historyjki znanej aktorki, ale też dodały pazura całemu tygodnikowi. "Wysokie obcasy" - w gruncie rzeczy dość konwencjonalne pismo stworzone według znanego schematu (portret sławnej kobiety, trochę mody, kosmetyki, listy od czytelniczek) zaczęło być uważane za feministyczne, a Dunin jego szarą eminencję. Myślenie takie było na tyle częste, że autorka sprostowała wreszcie niejasności w jednym z felietonów: "Nie jestem osobą, za którą mnie macie. Nie wyglądam tak, jak na zdjęciu, nie jestem redaktorką ani 'Wysokich Obcasów', ani tym bardziej 'Gazety Wyborczej'. Wpadam tu tylko elektronicznie raz na dwa tygodnie w swoich tenisówkach" (listopad 2001).
Pojawienie się Kingi Dunin w dodatku najpopularniejszej polskiej gazety obnażyło pseudo-libralizm nie tylko polskiej prasy z "Gazetą Wyborczą" na czele, ale całej sfery publicznej. Także czytelniczki i czytelnicy nie byli przyzwyczajeni, że można regularnie, błyskotliwie i dowcipnie pisać co się myśli o tradycyjnym małżeństwie ("Lipa aż do śmierci"), mniejszościach seksualnych ("Lesbijki i geje to nie oni, tylko my"), konkubinacie ("Konkubinat? Czemu nie!"), kwestii finansowej aborcji ("Masz szmal - jesteś podmiotem, nie masz - stajesz się przedmiotem") czy wyjaśniać na czym polega akceptacja wielu kobiet dla molestowania seksualnego ("Chichot szczypanej sługi").
Jako jedna z pierwszych Kinga Dunin stanowczo opowiedziała się za prawem gejów i lesbijek do adopcji i wychowywania dzieci: "Są dobre i złe związki. Lepsi i gorsi rodzice. I nie ma to większego związku z orientacją seksualną. Trudno mi więc pojąć, dlaczego niektórzy uważają za skandal, że dziewięciomiesięcznemu niemowlęciu matkują dwie lesbijki - jedna ze świeżo poślubionych holenderskich par. A trzynaścioro dzieci z bieszczadzkiej wsi, brudnych i głodnych, obdzierających ze skóry królika, to co to jest? Święty porządek? To już wolę skandal. Dlaczego miłość, wzajemny szacunek i opieka nad kochanym i upragnionym dzieckiem poczętym ze sztucznego zapłodnienia mają doprowadzić do jakichś strasznych skutków? Czy naprawdę z tego powodu zagraża nam niewyobrażalna katastrofa? Upadnie kultura europejska? Wszystko to jest niewyobrażalne jedynie dla ludzi żywiących uprzedzenia do bliźnich tylko z tego powodu, że nie są heteroseksualni." - pisała w tekście "Louis i George" (maj 2001). Natomiast w książce "Czego chcecie ode mnie, Wysokie Obcasy?" (wyd. Sic! 2002) dopowiadała: "Skoro wartością związku jest jego jakość, uczciwość, a dobro dziecka niekoniecznie jest jednoznaczne ze wzrastaniem w tradycyjnej rodzinie, jakie istnieją właściwie powody, żeby odmówić legalizacji parom homoseksaulnym?".
Kinga Dunin w swoich tekstach nie odwołuje się do schematycznego polskiego podziału na "oszołomów" i "liberałów". Nie polemizuje z tekstami, które znajdują się w "Naszym Dzienniku", "Gazecie Polskiej" czy "Tygodniku Solidarność", piętnuje przekonane o swojej otwartości "Politykę", "Newsweeka", "Rzeczpospolitą", a szczególnie: "Gazetę Wyborczą" i "Wysokie Obcasy". Macierzysta redakcja postanowiła pewnego razu przywołać do porządku krnąbrną współpracownicę i opublikowała "paszkiwil-niespodziankę" autorstwa dziennikarki "Gazety Wyborczej" Agnieszki Kublik, która zarzuciła Dunin m.in. przesadną obronę praw gejów i lesbijek. Felietonistka odpowiedziała: "Kublik nie pojmuje, jak to możliwe, abym - nie będąc entuzjastką instytucji małżeństwa - jednocześnie domagała się dla gejów prawa do zawierania go. To proste. Nigdy nie utrzymywałam, że każdy musi wybierać to, co ja lubię, zawsze natomiast twierdziłam, że wszyscy obywatele powinni mieć równe prawa. Na przykład do legalizacji swoich związków" (grudzień 2002).
Polskie pisma prawicowe oczywiście także nie raz poświęcały publicystce swoje łamy, żeby dać upust niechęci, a często zwyczajnemu chamstwu. "Nasz Dziennik" oznajmił, że Dunin jest pozbawiona duszy i sumienia, a jeden z tekstów Rafała Ziemikiewicza w "Gazecie Polskiej" nosił tytuł "Wstyd, siostro", inny: "Manipuła Kingi D.". Kolejna kwestia to agresja czytelników: "Po moim felietonie 'Louis i George' w którym opowiadałam się za przyznaniem osobom homoseksaulnym prawa do zawierania związków małżeńskich i adoptowania dzieci, otrzymałam parę listów z wątpliwościami. Na przykład - jaki jest sens istnienia takiej zboczonej szmaty jak ja? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Może jest nim powielanie DNA?" - tak zaczyna się felieton o homofobii "Obcy w szkole" (lipiec 2001).
Rok 2003 był dość istotny w biografii Kingi Dunin. Nie tylko została wyróżniona "Okularami równości" przyznanymi za zwalczanie stereotypów przez pełnomocniczkę rządu d/s równego statusu Izabelę Jarugę-Nowacką, a miesięcznik "Press" poświęcił jej okładkę jako mistrzyni felietonu, ale także znalazła się w zespole powstałego rok wcześniej kwartalnika "Krytyka Polityczna". W numerze 3 pisma przypomniała jak bardzo warunki w których żyjemy odbiegają od standardów demokracji: "Na poziomie prawa Kościół uzyskał prawie wszystko, co było do uzyskania, a tam, gdzie prawo z punktu widzenia Kościoła nie jest dostatecznie doskonałe lub wygodne, w sukurs przychodzą naciski pozaprawne. I tak żyjemy w państwie, gdzie praktycznie nie wykonuje się aborcji, można zarejestrować katolicką radiostację na podstawie wniosku spełniającego mniej formalnych wymogów niż kwit z pralni, gdzie nikt nie kontroluje finansów kościelnych. (W końcu budzimy się z ręką w Radio Maryja. Ale to już inna historia). W kraju tym praktycznie wszystkie dzieci od przedszkola poddawane są katolickiej indoktrynacji, a z okazji przybycia papieża na kolana pada cała prasa od prawa do lewa".
Wreszcie roku 2003 to czas, kiedy Kinga Dunin zaangażowała się w tworzenie partii Zieloni 2004. Biorąc udział w debacie o nowej lewicy w prawicowym miesięczniku "Nowe Państwo" (nr 12/2003) tak wyjaśniała Ludwikowi Dornowi postulaty partii: "nie przypadkiem użył Pan określenia, że na sztandary wpisujemy prawa gejów i feministek. Nie, my na sztandary wpisujemy coś dużo szerszego, pewien inny rodzaj wrażliwości na świat. Nam nie chodzi jedynie o prawa dla gejów tylko o inną konstrukcję i myślenie o prawie w państwie. Takie myślenie, gdzie gej w ogóle przestaje być problemem. To jest coś zupełnie innego niż skupianie się i bronienie jednej grupy. Dla nas ważniejszy jest problem prawa niż to, komu ono potem posłuży. A że ono później posłuży gejom i kobietom - fajnie, ale to nie jest związek zawodowy gejów i lesbijek. Chcemy państwa, w którym mniejszości będą miały równe prawa; takie jak wszyscy obywatele. Jeżeli jest prawo do konkubinatu, to państwo nie powinno się wtrącać, jaki rodzaj związku z tego konkubinatu skorzysta".
W marcu tego roku Dunin pojawiła się w programie telewizyjnym "Dobre książki", gdzie recenzuje najciekawsze publikacje. Nastał więc okres, że publicystkę można nie tylko raz na dwa tygodnie przeczytać, ale i obejrzeć. Należy więc w tak wyjątkowym czasie i przy okazji kolejnych jubileuszy podziękować za wszystkie znakomite teksty i wystąpienia oraz prosić o następne. Wszystkie bąbelki z szampana dla Kingi Dunin!
Krzysztof Tomasik
krzysiozone@wp.pl
Dodatkowo poddaję pod rozwagę zapowiedzi Końca Czasów jakie Pan Jezus wskazuje we współczesnych objawieniach. Orędzie z dnia: 02.06.1988 przekazane Vassuli Ryden: "... Chcę ci pokazać w 1 i 2 Liście do Tymoteusza wszystko, co zostało przepowiedziane o tych ostatnich dniach waszej ery. Moje stworzenie zwyrodniało i upadło niżej niż mieszkańcy Sodomy. Nadciągnęły nad nie Ciemności jak zesłany przez szatana śmiertelny całun. Szatan wysłał wielu fałszywych nauczycieli, fałszywych proroków, którzy pojawiają się dziś jako filozofowie nauczający dogmatów nie pochodzących ode Mnie, waszego Pana. Moje dzieci zaślepione swą niewiedzą wpadają w te zasadzki przygotowane przez szatana. Pragnę, aby fragmenty z Listu do Tymoteusza były czytane publicznie jako ostrzeżenie: 1 Tm 4,1-16; 6,20-21 i 2 Tm 2,14-26. Te proroctwa zostały wypowiedziane przede wszystkim dla waszego czasu. Fragment 2 Tm 3,1-17 przepowiada stan waszej epoki, taki jaki jest obecnie, są to bowiem ostatnie dni przed Końcem Czasów..."
2 Tm 3:1n ...a wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń.
Ludzie, budźcie się ze SNU bo żyjemy w jakimś medialnym MATRIXie. Jedynym źródłem w miarę wiarygodnej informacji jest internet, a i to tylko ta cześć poza kontrolą koncernów medialnych, które pomimo pozornych różnic biją tę samą PIANĘ.
Pani Kinga Dunin w wielu przypadkach otworzyła mi oczy na wiele spraw,na wiele problemów spojrzałem z innej perspektywy.
Z wszystkimi poglądami pani Kingi absolutnie się zgadzam.Są to też moje poglądy.Ja niestety nie potrafię tak dobrze mówić o tych wszystkich sprawach jak pani Kinga.
Cieszę się,że w naszym kraju jest ktoś taki jak pani Kinga,podczas gdy wszyscy inni padają na kolana przed kościołem i jego poplecznikami.
Dziękuję za wszystko pani Kingo!!!!
szczegóły na lesbijka.org
Kończę, bo za chwilę Dobre Książki w jedynce !!
p.s. Artykuły Krzysztofa Tomasika to miseczka może jeszcze nie śmietanki, ale na pewno bardzo gęstego słodkiego mleczka :-)