Kilka miesięcy temu, w księgarniach pojawiła się nowa powieść Witolda Jabłońskiego - "Uczeń czarnoksiężnika". W recenzji, jaka ukazała się na łamach miesięcznika "Fantasy" w październiku 2003, Marek Piekara napisał: "Jabłoński pisze ciekawie, językiem bogatym, zróżnicowanym, malarskim. Jak mało który pisarz w Polsce posiadł umiejętność niezwykle barwnego i plastycznego przedstawiania zarówno bohaterów jak i scenografii, w której toczy się fabuła powieści. Przyznam jednak, że moje uczucia estetyczne zostały głęboko zranione przez fakt, że autor folguje bez opamiętania swym homoseksualnym fascynacjom. Główny bohater jest niczym innym jak męską (a raczej chłopięcą) dziwką, oddającą się komu popadnie na prawo i lewo oraz ciągle wyrażającą podziw dla męskiej urody i męskiego ciała. Nie ulega jednak wątpliwości, że oto mamy po raz pierwszy w historii polskiej fantasy do czynienia z "powieścią gejowską". Zabawne...
Kilka miesięcy temu, w księgarniach pojawiła się nowa powieść Witolda Jabłońskiego - "Uczeń czarnoksiężnika". W recenzji, jaka ukazała się na łamach miesięcznika "Fantasy" w październiku 2003, Marek Piekara napisał: "Jabłoński pisze ciekawie, językiem bogatym, zróżnicowanym, malarskim. Jak mało który pisarz w Polsce posiadł umiejętność niezwykle barwnego i plastycznego przedstawiania zarówno bohaterów jak i scenografii, w której toczy się fabuła powieści. Przyznam jednak, że moje uczucia estetyczne zostały głęboko zranione przez fakt, że autor folguje bez opamiętania swym homoseksualnym fascynacjom. Główny bohater jest niczym innym jak męską (a raczej chłopięcą) dziwką, oddającą się komu popadnie na prawo i lewo oraz ciągle wyrażającą podziw dla męskiej urody i męskiego ciała. Rozumiem, że autor jako dawny sekretarz pisarza Jerzego Andrzejewskiego - czołowego polskiego "kochającego inaczej", słynącego z polowań na młodych chłopców, może mieć takie czy inne zapatrywania seksualne. Ale jako czytelnik nie tylko nie muszę się z nim zgadzać, ale mogą one we mnie budzić niesmak. Nie ulega jednak wątpliwości, że oto mamy po raz pierwszy w historii polskiej fantasy do czynienia z "powieścią gejowską". Zabawne...
Nazywając "Ucznia czarnoksiężnika" powieścią gejowską" recenzent ma w istocie rację, choć jego "zranienie" trudno wytłumaczyć inaczej jak ostrym przypadkiem homofobii. W powieści Witolda Jabłońskiego nie ma drastycznych opisów stosunków homoseksualnych (najbardziej dosłowny opis tych praktyk brzmi tak: "Rozpamiętując mój słodki upadek, piękny grzech nieznany głupcom, chichotałem nerwowo, kiedy długa broda Wolfganga łaskotała moje plecy i kiedy początkowy ból zamieniał się w rozkosz"). Jest natomiast wspaniała, oddana w wielobarwnych szczegółach historia o Witelonie - żyjącym w latach 1230-1311 słynnym śląskim astronomie i magu. W internetowym czasopismie kulturalnym Avatarae - znajdujemy więcej informacji:
Witold Jabłoński zaistniał na polskiej scenie fantastycznej jakiś czas temu powieścią "Dzieci nocy", byłą to zwariowana historia rozgrywana w Europie opanowanej przez wampiry. Teraz powraca nową książką, otwierającą czteroczęściowy cykl "Gwiazda Wenus Gwiazda Lucyfer". "Uczeń czarnoksiężnika" to opowieść o średniowiecznym alchemiku, który zaprzedał duszę Szatanowi. Całość stylizowana jest na tekst spisywany przez samego głównego bohatera, zamkniętego w jakimś lochu, kryjącego się przed nadchodzącymi prześladowcami. W ostatnich godzinach życia postanawia on przedstawić swoje losy. Opowiada o swoich dziadkach i rodzicach, a pochodzenie miał takie, że nie mógł zostać nikim innym tylko sługą Lucyfera. Jest synem turyńskiego kupca i Ślązaczki, której matka, dzika góralka była wiedźmą. Chłopiec, znający ojca jedynie ze słyszenia, szybko tracący matkę, oskarżoną o zabójstwo, wychowywany jest właśnie przez babkę, która uczy go swych umiejętności. Ale jako, że chłopcu przystoi pobierać nauki od mężczyzny, a nie zaznajamiać się z gusłami starej kobiety, szybko trafia do mistrza, który pokazuje mu między innymi jak zamieniać ołów w złoto. Później Witelon, bo takie imię nosi przyszły wielki mag, astronom i alchemik wędruje do Paryża na studia. I trafia w jeszcze gorsze towarzystwo, co nie wróży mu powrotu do cnotliwego i bogobojnego życia.
Natomiast Portal księgarski ujawnia takie oto rewelacje na temat represji, jakie dotknęły Witolda Jabłońskiego po opublikowaniu "Ucznia czarnoksiężnika" ze strony ultrakatolickich i konserwatywnych środowisk:
Autorowi zarzucono (Marek Arpad Kowalski w "Najwyższym czasie") nadużycia faktograficzne, przerysowania dotyczące głównie stosunku Witelona, skądinąd jednak naukowca, do instytucji Kościoła jako takiego. Na tym tle, jak mówi sam autor, doszło do nieporozumień i zbiegu okoliczności. Dwa miesiące po ukazaniu się pierwszego tomu "Ucznia czarnoksiężnika", Witold Jabłoński, wówczas pełniący funkcję kierownika śródmiejskiego domu kultury, został z niej odwołany, jak twierdzi bez podania jasnej i klarownej przyczyny. Twierdzi, że jego przełożeni kupili książkę i komentowali ją w kuluarach Urzędu Prezydenta m. Łodzi. Media na swój sposób wykorzystały ten fakt i praktycznie odmówiono autorowi sprostowania czy też wypowiedzenia do końca swojej racji. Z jednej strony przysporzyło to książce czytelników i wytworzyło wokół niej witellonowską aurę, z innej zaś niepotrzebnie skierowało dyskusję na pozatekstowe konotacje, z krzywdą dla samego autora. Otóż poważył się Jabłoński na uchwycenie realiów epoki. Trzynasty wiek to okres, kiedy arystotelesowski racjonalizm i empiria wypierały platoński intuicjonizm przefiltrowany przez ówczesny augustianizm Tomasza z Akwinu. Na tym tle postać Witelona, jego niepokora i wątpliwości godne prawdziwego naukowca, stanowią pośredni dowód na to, że tylko to, co rodzi się z buntu, wewnętrznego twórczego niepokoju, może nas przetrwać.
"Uczeń czarnoksiężnika" Witolda Jabłońskiego to pierwsza część zakrojonej na cztery tomy sagi fantastyczno-historycznej. W przygotowaniu są kolejne części:
Metamorfozy, Ogród miłości, Trupi korowód. Warto przeczytać. Jak napisał jeden z użytkowników WP: "Książkę nabyłam dopiero dzisiaj, ale przez kilka bitych godzin nie mogłam się od niej odessać." Ja również.
Krystian Piotrowicz
autor: Witold Jabłoński
tytuł: Uczeń czarnoksiężnika
miejsce wydania: Warszawa
rok wydania: 2003
wydawca: superNOWA Niezależna Oficyna Wydawnicza
seria: Gwiazda Wenus Gwiazda Lucyfer
Mi się podobała :-)
Co trochę szokuje, to fakt, że wiele się od tego czasu nie zmieniło. Metody są inne, ale zasady bardzo podobne. Kraj jest w rozsypce, rządy niestabilne a klechy nadal wpychają wszędzie swoje wścibskie nochale i przeraźliwie piszczą, gdy ktoś próbuje odciągnąć ich od koryta. Nadal myli się tradycję z zacofaniem a moralność z ograniczeniem.
Jeśli kogoś interesuje dlaczego dzisiejsza polska jest taka jaka jest, to polecam gorąca "Ucznia Czarnoksiężnika".
"Trzynasty wiek to okres, kiedy arystotelesowski racjonalizm i empiria wypierały platoński intuicjonizm przefiltrowany przez ówczesny augustianizm Tomasza z Akwinu."
po pierwsze platonizm byl idealizmem (a nie intuicjonizmem), zas tomasz z akwinu byl zwolennikiem teorii arystotelesa;
proponuje albo poprawienie tekstu , albo usuniecie tego fragmentu