Charli: Czy istnieją związki na odległość?
Listy, które do Innej Strony przysyła czytelnik, posługuący sią nickiem "Charli", zawsze wzbudzają kontrowersje.
W kolejnym liście - Charli zadaje poważne pytanie: Czy istnieją związki na odległość? Przeczytajcie:
Długo zastanawiałem się jak zacząć ten list. Wpatrzony w klawiaturę, nie bardzo wiedziałem jak zacząć. W końcu niektórzy mogą stwierdzić, że 'pisanie nie leży w ich naturze'. Ale jakoś trzeba...rozpocząć relację, która, jak się okazuje jest pełna uczuć. I nie trzeba ani udawać i ma się na nią odpowiedni czas i chęci i przede wszystkim gdy ma się pełną świadomość, że nie jest się aktorem. Choć z drugiej strony, dobrze być aktorem własnego życia. Przychodzimy na świat, by grać. I każdy gra - sztukę życia. I tylko od nas samych zależy, jaka to gra. Szczera manipulacja drugą osobą czy może tajemnicze udawanie uczuć.Nie czas na takie teorie.
Było więc zimne popołudnie i padał mokry śnieg. I w skrzynce znalazłem list. Krótki i treściwy. Bardzo na niego czekałem. Przeczytałem go. Potem przez mniej więcej tydzień, nie odpisywałem. Dlaczego? Myślałem, że nie ma to sensu. Strach przed ewentualnym odrzuceniem jest gorszy od chwili przyjemności.
Głowiłem się: odpisać czy nie? W końcu wysłałem krótką depeszę. Przyszła miła odpowiedź. I zaczęło się...
Dwa miesiące wyjęte spod kontroli. Było zbyt pięknie,żeby mogło być prawdziwie. Ale to prawda. Było pięknie. Prowadziłem wspaniałą, urzekającą korespondencję z chłopakiem z Bydgoszczy. W pracy zastanawiałem się, co dzisiaj mi napisze, a co ja jemu. Zawsze były tematy to wspólnej wymiany zdań i zawsze sympatycznie.
Dni mijały. Korespondencja kwitła. Pewnego dnia po raz pierwszy w słuchawce usłyszałem jego głos. Niezwykły. Tak niebywale inny, oryginalny, że dech mi w piersiach zaparło. Słyszałem go coraz częściej. To bardzo mnie cieszyło.
A pogoda się zmieniała i wkrótce na drzewach pojawiły się pąki i listki i niebo stało się jasne, tak jak jasne stawały się moje uczucia.
I nastał więc dzień, kiedy trzeba było podjąć decyzję. Spotkanie na szczycie!
Mój wewnętrzny plan stawał się klarowny. Marzenia nabierały realnych kształtów a filmowa wersja 'Masz wiadomość' nie była już tylko fikcją. Staliśmy się aktorami. W zasadzie od samego początku to miała być gra - pozytywna. Miało być tak jak w filmie: romantyczne listy, telefony, złośliwe słówka i pierwsze spotkanie, a potem stop !!! Przerwa. Co się stało? Dlaczego nie pisze? Skoro nie ma czasu pisać to pewnie i nie ma też czasu czytać. Typowa akcja-reakcja.
Niestety, grać trzeba do końca. To miłe uczucie ,gdy ktoś wie,że drugiej osobie tak bardzo zależy, że aż się wścieka,że nie pisze. To żadne psychologiczne podejścia i nic inneg... ( Pozostało znaków: 11456 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.