DJ B. jest osobą znaną bywalcom gejowskich dyskotek. Od kilku lat stoi za konsoletą podczas różnych imprez a jego obecność jest zawsze gwarancją świetnej zabawy. DJ B. ma 23 lata i ma w sobie to "coś" co sprawia, że zawsze otoczony jest wianuszkiem przyjaciół. Na wywiad umawiamy się oczywiście w klubie. Co chwila ktoś podchodzi żeby zamienić kilka słów, lub się po prostu przywitać. Jasne, że musimy wycofać się do jakiegoś spokojnego kąta. Tym razem bez alkoholu, bo mój rozmówca konsekwentnie nie pije i nie pali. Zostawiając za sobą hałas dyskoteki, kłęby papierosowego dymu i niemiłosierny tłok, możemy spokojnie pogadać:
- Ludzie chodzą zwykle do dyskoteki dla przyjemności - a ty z obowiązku. Niewielu jest chyba w naszym środowisku ludzi, którzy mogli tak dokładnie przyjrzeć się, jak funkcjonuje dyskoteka dla gejów....
- Połączyłem przyjemne z pożytecznym! Granie na dyskotekach jest obecnie moim jedynym źródłem dochodu. A zaczynałem skromnie. Miałem 19 lat, kiedy po raz pierwszy pojawiłem się w krakowskim "Hadesie". Wcześniej, grałem dyskoteki w moim liceum. No i tak się złożyło, że w następny weekend, DJ który tam pracował wyjeżdżał na trzy miesiące do Niemiec i potrzebne było zastępstwo. Trafiłem więc idealnie. Nie miałem naturalnie żadnego doświadczenia z poważną dyskoteką czy klubem nocnym, ale na szczęście szef lokalu uwierzył, że dam sobie radę. W "Hadesie" grałem 1,4 roku. Potem dostałem lepszą ofertę w dyskotece heteryckiej. Ale sentyment do "Hadesu" pozostał...
- Czy możesz wytłumaczyć, dlaczego w Polsce jest tak mało dyskotek dla gejów? Na Zachodzie, w każdej, nawet niedużej miejscowości są kluby, bary, dyskoteki. 800-tysięcznym Krakowie funkcjonuje jedna niewielka (droga i dość zapuszczona) dyskoteka i jeden - góra dwa - kluby.
- Myślę że nie ma wielu ludzi, którzy chcieliby zainwestować w taki lokal. Poza tym wiemy, jakie jest nastawienie ludzi w Polsce do naszego środowiska... Większość istniejących lokali - poza nielicznymi wyjątkami - jest na mizernym poziomie. Poziom często zależy od tego, czy właścicielem jest to gej, czy heteryk. Właściciel gej troszczy się o właściwy nastrój. Heterykowi zależy tylko na kasie - jak najmniejszym kosztem.
- Mówisz o "Hadesie".... Czy znasz dużo lokali gejowskich w Polsce?
- Znam kilka lokali: "Pod Blachą" w Będzinie gdzie kilka razy grałem gościnnie, "Paradise" i "Fantom" w Warszawie, "Tropicana" w Katowicach. Moja opinia? Lecąc po kolei: "Pod Blachą" - bardzo dobry klub, jeśli chodzi o możliwości zagospodarowania i wykorzystania przestrzeni. Niestety, trochę niedoinwestowany. Ale są możliwości, by zrobić tam jeden z najlepszych lokali na Śląsku. "Tropicana" śp. już nie istnieje. Właściciel zrobił tam saunę. W planach jest powstanie w centrum miasta reinkarnacji "Tropicany". Jeśli te plany się powiodą, to mam nadzieję że będzie lepsze wyposażenie i wystrój. "Paradise" ma swój klimat. Jest stała publiczność, trzymająca się razem. Słuchają mniej więcej tej samej muzyki, mają wspólne tematy. Kiedy tam jeździłem grał świetny, niestety nie żyjący już DJ Baker. To jest duży lokal, na nie mniej niż 400 osób. Ale lokal nie jest nadzwyczajny. Stodoła.
- A ta słynna i nieco tajemnicza dyskoteka "Blue Star", która jest w gejowskich przewodnikach, położona na drodze z Krakowa do Tarnowa zaraz za Wieliczką? Byłeś tam?
- Nie, ale lokal wyposażała firma którą znam. To jedna z największych dyskotek w Polsce południowej, ale nic mi nie wiadomo by miała cośkolwiek wspólnego z gejami. Wręcz odwrotnie - opowiada się, że bywają tam osoby, które w Krakowie mogą dużo... zdziałać metodami nie zawsze legalnymi. Ci ludzie gejów raczej nie lubią.
- Mówisz, że nie ma ludzi, którzy odważyli się zainwestować w porządny gejowski klub z obawy, czy będzie publiczność. Te obawy są uzasadnione. Nawet w dużych miastach - Warszawie, Krakowie, Poznaniu, w dni powszednie w lokalach siedzi zaledwie garstka ludzi. A przecież gejów w stolicy musi być co najmniej kilkadziesiąt tysięcy! Dlaczego nie przychodzą?
- Są dwa rodzaje reakcji. Młody chłopak, który pojawi się po raz pierwszy w gejowskiej dyskotece może wpaść w rodzaj nałogu, uzależnienia. Znajduje środowisko, w którym czuje się swobodnie, w którym może pozwolić sobie na rzeczy, które w normalnym świecie byłyby nie do pomyślenia, nie do wyobrażenia. Nie musi bać się tego, co się robi. Może przytulić się do chłopaka, może go pocałować, może z chłopakiem tańczyć, trzymać się publicznie za ręce... Takich chłopców widać potem w każdy weekend, nie są w stanie opuścić ani jednego wieczoru. Są też tacy, którzy patrzą na to inaczej. Wchodzą do lokalu, który śmierdzi dymem papierosowym, jest zabójczo gorąco, panuje ścisk. W niektórych klubach sprzęt do grania jest tak zdezelowany a głośniki popalone do tego stopnia, że muzyka jest charkotem. Poza tym mnóstwo facetów, którzy każdego nowicjusza pożerają wzrokiem. Taka atmosfera im się nie podoba i więcej się nie pojawiają.
- Czy to prawda, że kluby i dyskoteki gejowskie to całoroczny rewir łowiecki?
- Każda dyskoteka to świetne miejsce do nawiązywania kontaktów. Jest grupa myśliwych, którzy przychodzą tylko po to by wyrwać kogoś na noc. Ale - jak przychodzą pary to trzymają się razem i jeden pilnuje drugiego żeby mu nic głupiego nie przyszło do głowy. Poza tym, dyskoteka to głównie miejsce przeznaczone do zabawy. Po całym tygodniu nauki albo pracy można się tam wyszaleć, wyluzować, a przy okazji...
- Czy geje bawią się inaczej niż heterycy?
- Puszcza się inną muzykę. Niektóre numery, które są wielkim hitem na dyskotekach gejowskich, na zwykłej dyskotece nie mają racji bytu. Słynna Dana International była przez gejów uwielbiana. Jej piosenkę z festiwalu Eurowizji można było puścić 10 razy z gwarancją, że na parkiecie będzie komplet - natomiast w dyskotece heteryckiej ludzie z parkietu schodzili. Ale są też utwory, które są popularne wśród heteryków - a w środowisku gejowskim się nie podobają... Pierwszy przykład z brzegu to piosenka polskiego zespołu Dance pod tytułem D-BOMB. Tekst wygląda tak: "Dobrze ci robię, jestem 100% samcem, dobrze robię tobie" Itd. Tekst dla wygłodniałych heteryckich samców, którzy chcą poderwać na dyskotece dziewczynę w wiadomym celu. Puszczenie tego utworu na dyskotece gejowskiej mija się z celem, mimo że jest rytmiczny i dobry do tańczenia.
- Jako DJ znasz pewnie strasznie dużo ludzi? No i chyba cieszysz się wśród chłopaków - bywalców imprez dużym powodzeniem?
- Poniekąd tak. Powiem wprost. To może brutalne, ale każdy chłopak, który pojawia się po raz pierwszy na imprezie traktowany jest jako świeże mięso. Ja też tak byłem traktowany dopóki się nie opatrzyłem i nie zostałem wkomponowany w tło.
- A potem Ty zacząłeś tych nowych traktować tak samo?
- No... tak... Dla ludzi, którzy nie łączą się w stałe związki taki młody chłopak jest wyzwaniem. Nikt go jeszcze nie zna, nikt z nim nic nie robił...
- Zaobserwowałem, że często w jakiejś dyskotece jest grupa chłopaków, którzy już się wzajemnie zaliczyli, coś z sobą kiedyś mieli. A mimo to, potrafią się wspólnie bawić, nie ma wrogości... Skoro każdy każdego skonsumował, to o czym tu jeszcze gadać?
- Skoro pozostają z sobą na stopie koleżeńskiej, przyjacielskiej, nic ich z sobą nie łączy to nie mają powodu do zazdrości... Wręcz przeciwnie, są przypadki, że koledzy pomagają sobie nawzajem kogoś poznać, poderwać. A jak ktoś poderwie jako pierwszy nowego chłopaka, to chodzi cały dumny, że mu się udało.
- A czy przeżyłeś na dyskotece jakąś szczególnie zabawną historię - albo dramatyczną?
- Zabawną? Zdarza się, że ktoś podrywa chłopaka, spędza z nim noc, a rano pyta: A jak ty właściwie masz na imię? Historia dramatyczna? Chciałbym przestrzec wszystkich młodych chłopaków, którzy są łatwowierni i cieszą się z każdej nowej znajomości, żeby w niektórych wypadkach wzięli na wstrzymanie. Jakiś pan podrywa młodego chłopca, pyta go: "Co się napijesz?". Po którymś z kolei drinku, chłopak nie wie co jest grane bo jest tak pijany że jest mu wszystko jedno. Facet wiezie go do siebie, a potem chłopak przez tydzień chodzi jak Kaczor Donald bo go pewna część ciała boli.
- A narkotyki?
- Są, jak najbardziej. Narkotyki są w wszystkich dyskotekach, heteryckich i gejowskich. Ciekawe, że w gejowskich lokalach narkotyki sprzedają heterycy. Są mili, uprzejmi, nawiązują przyjaźnie... Ale, jak ktoś często bywa w lokalu to wie, z kim ma do czynienia. Najgorzej z tymi niedoświadczonymi. Są też chłopcy-heterycy, którzy też grają rolę miłych i łatwych. Ale jak ktoś takiego chłopaka zaprosi do domu to obudzi się w pustym mieszkaniu. Bez pieniędzy, sprzętu RTV i innych wartościowych rzeczy.
- A prostytucja? Młodzi chłopcy, którzy wpadli na pomysł, że tą metodą mogą zarobić na życie?
- Tacy chłopcy nie przychodzą na ogół do lokali. Oni działają na telefon. Mają już swoich stałych klientów. Chociaż - być może nawet znam kogoś, kto się tym trudni, tylko o tym nie wiem.
- A inne atrakcje? Striptease, travestie?
- Jeśli chodzi o travestie, to jest kilka osób w Polsce, które zajmują się tym profesjonalnie. Z stripteasem bywa różnie. Bywa, że są to heterycy, którzy rozbierają się w lokalach gejowskich...
- Czy zauważyłeś w ostatnich latach, że środowisko gejowskie się rozwija? Jest bardziej pewne siebie?
- Myślę że geje są bardziej odważni. Takie mam wrażenie. Ja sam jestem kim jestem, nie wstydzę się tego. Jeśli ktoś ma z tym problem, to nie jest to mój problem. Jeśli nie chce mieć ze mną nic do czynienia, to go do tego nie zmuszę.
- Dziękuję Ci za rozmowę.
Rozmawiał Janusz Marchwiński
Zacznę oczywiście od superlatyw Waszej (Naszej) strony. Powiem krótko, tylko tak dalej. Rozumie się samo przez się, prawda?
Chciałbym Wam napisać a raczej opisać jak to było ze mną.
Mam na imię Sebastian (imię zmienione przez red.) i mieszkam na południu Górnego Śląska. To, że jestem gejem, tak naprawdę odkryłem mając 17-18 lat. Mając 19 lat po raz pierwszy się zakochałem. Chłopak był wspaniały, jednak pewnego dnia jego rodzice dowiedzieli się, że jest gejem i Marek popełnił samobójstwo. Było mi bardzo źle, byłem wściekły na niego mimo, że już nie żył. Nie mogłem dojść do siebie, dlaczego człowiek jest takim egoistą???
Po maturze zacząłem pracę w międzynarodowym koncernie, zaczynałem od samego początku. Potem trafił sie awans jeden, drugi, zostałem nawet jednym z kierowników. Miałem wtedy 20 lat. Do tej samej pracy przyjęła się dziewczyna, której początkowo nie znosiłem. Szczerze mówiąc tępiłem ją na każdym kroku, wymyślając coraz cięższe zadania. Dziewczyna ta, Agnieszka, nie złamała sie pod moją presją, czym zyskała początkowe zaufanie. Zaczęliśmy się spotykać towarzysko. Jedna impreza, druga, nabrałem do niej pełnego zaufania. Bardzo ją lubiłem, potrafiliśmy się dogadać. Tymczasem wszyscy zaczęli uważać nas za parę. Aga oczywiście nie wiedziała, że jestem gejem.
Wyjechałem na staż do innego miasta. Pisaliśmy listy, w których próbowałem wyjaśnić jej, że niestety nie możemy być razem. Nie miałem jednak odwagi powiedzieć jej całej prawdy. Po kilku miesiącach wróciłem na stałe i postanowiłem jej powiedzieć. Zanim się do tego zabrałem, minęły 2 miesiące. W końcu jednak powiedziałem. Zareagowała mniej więcej tak: "Wiem, domyślałam się, ale czy to stoi na przeszkodzie byśmy byli przyjaciółmi?" Byłem wniebowzięty. To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Zaczęliśmy długo i często rozmawiać o nas, naszych problemach, marzeniach. Było cudownie. Jednak w dalszym ciągu brakowało mi ... faceta. Przeżyłem wszakże swój pierwszy raz, ale nie wspominam go dobrze, dlatego nie będę się rozpisywał o tym niechlubnym fragmencie mojego żywota. Potem miałem jeszcze kilku znajomych, lecz żaden z nich chyba nie był dla mnie przeznaczony. To było pod koniec marca tego roku. W pracy nie było zbyt dużo do zrobienia, więc wszedłem sobie do internetu, aby z kimś porozmawiać. Był to portal gejowo. Zacząłem klikać cos na ekranie, ale zwróciłem uwagę na jeden pseudonim. Postanowiłem zaryzykować i kliknąłem. Chwilę rozmawialiśmy, okazało się, że mieszka on w mieście, w którym ja pracuję. Wymieniliśmy się adresami e-mailowymi. W ten sam dzień napisałem do niego, jednak długo nie otrzymywałem odpowiedzi. Po dwóch tygodniach otrzymałem. Napisał kilka słów o sobie i podał numer telefonu. Zadzwoniłem i umówiliśmy sie na spotkanie. 13 kwietnia tego roku. Czekałem w umówionym miejscu, oczywiście publicznym. Trochę sie bałem, przyznaję, wszakże nie wiedziałem na kogo trafię. Podszedł do mnie wspaniały facet, przedstawił się i weszliśmy do kafejki. Rozmowa przebiegała w przyjemnej atmosferze. Mieliśmy o czym rozmawiać. Cudownie mi się rozmawiało.
Rozstaliśmy się z nadzieją na dalsze spotkania. Spotykamy się do dziś. Łączy nas głębokie uczucie. Po jednym z naszych spotkań przyjechałem do domu, rodzice jeszcze nie spali. Zaczęła się dyskusja na temat spotkań, dziewczyn itp. Nie omieszkali mi dociąć, żeby tylko jakaś tu nie przyszła i powiedziała, że jest w ciąży. Rozśmieszyło mnie to trochę. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Powiedziałem: Mamo, ja nie będę miał dzieci, nie chcę się żenić, ponieważ jestem gejem, jestem homoseksualistą. Przyjęli to dość pozytywnie. Zaczęła sie rozmowa, która przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Moi wspaniali rodzice powiedzieli mi, że nadal jestem tak samo kochany jak dotąd. Czyż nie mam wspaniałych rodziców? Oczywiście w każdym związku są pewne niedociągnięcia. Jednak wspólnymi siłami próbujemy je rozwiązać. Chcemy, aby to uczucie trwało zawsze. Kim on dla mnie jest? Jest fantastycznym człowiekiem, którego bardzo kocham i tęsknię za nim każdego dnia. Praktycznie nie ma dnia, abyśmy przynajmniej sie nie słyszeli. Dzisiaj chyba mogę powiedzieć o nim "mój wspaniały facet". Najważniejszy w naszym związku nie jest seks. Najważniejsze jest samo uczucie, miłość, przyjaźń. Jestem szczęśliwy, gdy mogę się z nim spotkać. Jest dla mnie jak słońce na niebie, jak gwiazdy nocą, jak powietrze. Mam tylko cichą nadzieję, że nie jest to sen, a jeśli już to.. chciałbym się nigdy nie obudzić.
Tyle o mnie, przyznam się, że skrótowo.
Pozdrawiam życząc mnóstwa oglądaczy Waszego portalu.