Powieść pachnąca latem, morzem, wakacjami w Grecji i zakazaną miłością. Gdy życie nie pozwala być sobą, przypadek może uruchomić lawinę zdarzeń, której nie da się zatrzymać i po przejściu której już nic nie będzie takie jak dawniej.
Wyobraźmy sobie kraj, w którym nie ma gejów. To znaczy taki kraj, w którym geje muszą udawać heteryków. To bez wątpienia państwo totalitarne, w którym możliwa jest tylko jedna orientacja seksualna. Zatoka Ostów opowiada właśnie o takim heteromatriksie, który został zaszczepiony w umyśle głównego bohatera. Piotr żyje pod wpływem terroru heteroseksualnej tożsamości, którą wciąż musi konstruować, potwierdzać, choć tak naprawdę, w głębi duszy, czuje, że jest gejem. Odkrywa to powoli, stopniowo. Zdążył jednak zabrnąć o krok za daleko. Stworzył wokół siebie cały system pozorów, które utrzymują heteroseksualny świat: ożenił się, ustatkował, zdobył pozycję. Przekroczenie normy równałoby się z osunięciem w czyste szaleństwo. Co jednak zrobić z homoseksualnym pożądaniem, które im bardziej stłumione, tym mocniej powraca? Czy homoseksualny romans z młodym Anglikiem, poznanym podczas wakacyjnej podróży do Grecji, ma szansę na przetrwanie? Jak się zachować wobec żony, która dostrzega tę przemianę? (z Posłowia Tomasza Kaliściaka)
W
Prideshop.pl najsłynniejsze filmy LGBT w promocyjnych cenach: 15 lub 25 PLN - więcej nie zapłacisz.
Plus za to, że wątek gejowski nie jest tutaj w żaden sposób problemem - bohater pogodzony jest ze swoim biseksualizmem i stanowi to dla niego swego rodzaju normę. Mimo wszystko jest jednak świadomy, jak społeczeństwo takie osoby postrzega i wie, że lepiej zachowywać pozory heteroseksualnego mężczyzny tak długo, jak długo będzie się dało.
Na szczęście autor oszczędza nam rozwlękających się w nieskończoność rozterek bohatera dotyczących swojej orientacji seksualnej. Nie znajdziemy tu więc fazy 'chyba jestem gejem', a przemyślenia dorosłego mężczyzny na relacje, które łączą go z ludźmi.
Minusem niestety jest naciągane postrzeganie związku z Jeffem - relacja jest bardzo wyidealizowana, ale można to tłumaczyć tym, że oboje są w sobie szaleńczo zakochani (czyli w tej początkowej fazie miłości, że tak to ujmę), a pierwsze emocje nadal nie opadły po ich, notabene jedynym, spotkaniu w Grecji. Fakt, że kontynuują swoją znajomość, ale na odległość, również pozostawia ich relacje również w swego rodzaju pierwszej fazie związkowej, gdzie nie widzimy wad tej drugiej osoby i wszystko wydaje się cudowne.
Dodam jeszcze tylko, że zakończenie zrobiło na mnie wrażenie i czułam po nim niedosyt.
A i dzięki FLO tez mogłem ją przeczytać :)
Jednak z każdą stroną, książka staje się coraz bardziej ciekawsza