Cicha noc, gejowska noc
Wielu moich przyjaciół,miast spotykać się ze swoją rodzinką, obchodzi święta Bożonarodzeniowe w kręgu swoich gejowskich przyjaciół(...) rodzina to reakcyjna komórka, którą my- jako społeczni outsiderzy nie możemy w żaden sposób wspierać- wyjaśniał mi Karol, który już w wieku lat szesnastu otrzymał wilczy bilet z rodzinnego domciu, kiedy ojciec przyłapał go na lakierowaniu paznokci - i to na perłowo
Wielu moich przyjaciół,miast spotykać się ze swoją rodzinką, obchodzi święta Bożonarodzeniowe w kręgu swoich gejowskich przyjaciół. Nigdy nie byłem pewny, czy by mi się to podobało, gdyż mam to szczęście, że mogę być zupełnie otwarty zarówno w stosunku do moich rodziców, jak też rodzeństwa. Nikt tu nie oczekuje, że na święta sprowadzę jakąś przyjaciółkę, przeciwnie, gdy jestem w posiadaniu aktualnego chłopaka, jest on w domu moich rodzicieli mile widzianym gościem.
- Bo rodzina to reakcyjna komórka, którą my- jako społeczni outsiderzy nie możemy w żaden sposób wspierać- wyjaśniał mi Karol, który już w wieku lat szesnastu otrzymał wilczy bilet z rodzinnego domciu, kiedy ojciec przyłapał go na lakierowaniu paznokci- i to na perłowo.
- Musimy wyzwolić się z tych archaicznych struktur, które nas uciskają, wmawiając nam, że je potrzebujemy. Nikt nie potrzebuje rodziny. Pokrewieństwo to genetyczny przypadek.- deklamował Karolek niczym nawiedzony.
-
Właśnie w kuchni spożywaliśmy bożonarodzeniowy placek. Była druga niedziela adwentu. Nerwowo przeżuwając ciasto wznosiłem oczy ku niebu.
- Baby, musisz się wreszcie wewnętrznie wyzwolić. Nawet, jeśli nie zauważasz, że twoje idiotyczne umiłowanie rodzinki stanowi zagrożenie twojej gejowskiej samoświadomości.
- Starczy tego!- prychnąłem struclowymi okruszkami. Boże Narodzenie to święto rodzinne a ja zawsze spędzałem je w domu. Tego swymi agitacyjnymi hasłami nie zmienisz. Jeżeli o mnie chodzi, to możesz nawet wlać w wieczór wigilijny atrament do chrzcielnicy albo wrzucić bomby -śmierdzioszki do zakrystii; ja przy choince będę śpiewał kolędy.
- Baby! Znowu mnie nie rozumiesz. Wcale nie zamierzam bezcześcić kościołów, a gdyby nawet, to zamiast atramentu i śmierdzioszków zająłbym się raczej ministrantami. Nie, przecież ja chcę obchodzić święta, nawet tradycyjnie, ale w naszym pedalskim gronie, bez rodzinki. Zaprosimy kilku znajomych na imprezkę i w świątecznym nastroju siądziemy sobie, jeśli tak już być musi a ty zaśpiewasz swoją "Cichą noc".
Ze zmarszczonym czołem powoli przeżuwałem strucla. - W porzo.. Karolku -zgoda.
W wigilijny wieczór byłem u Karola pierwszym... ( Pozostało znaków: 9088 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.