Strona główna Aktualności Społeczność
Profile Grupy Miejsca Wydarzenia Wsparcie
Ogłoszenia
Towarzyskie Pokoje i mieszkania Praca Ogłoszenia drobne Edukacja Pozostałe Dodaj
Queeroteka
Książki Filmy i seriale Quizy Patronat Queer.pl
Magazyn
Artykuły Galerie Tematy Tagi
Kontakt Reklama Regulamin
Queer.pl Portal osób LGBT+
Menu
Logowanie Rejestracja
Magazyn
Artykuły Galerie Tematy Tagi
Poniedziałek, 11.03.2002 00:00

Zdaniem koosiego: Ach, co to był za ślub...

Podziel się (0) Tweetnij Skomentuj (8)
Podziel się (0) Tweetnij Skomentuj (8)

Nie narzekajcie na gejowskie związki

Nie tak dawno zostałem w rozmowie zapytany, dlaczego moim zdaniem mało które gejowskie związki przetrzymują więcej niż trzy lata. Czy jesteśmy tak mało stali w uczuciach, że nie potrafimy wypracować dłuższego stażu? Może nasza zmienność zmusza nas do szukania coraz to nowych wrażeń i znajomości? Przecież małżeństwa heteroseksualne wytrzymują ze sobą o wiele dłużej, potrafią się zgrać i przez długie lata budować w miarę harmonijnie rozwijające się rodziny. Czy to możliwe, że gwarantem związku jest jego formalizacja? Czy fakt podpisania oficjalnego glejtu może w większym stopniu scalić dwoje ludzi? I czy to nie dlatego powinniśmy dążyć do zalegalizowania naszych związków?
Uważam, że istnieją przynajmniej dwie odpowiedzi na to pytanie.

Krótsza, zdawkowa brzmi: to nieprawda, że nasze związki są mniej trwałe. Istnieją gejowskie pary o wieloletnim stażu. Z drugiej strony nie sposób ignorować zjawisko narastającej fali rozwodów wśród heteroseksualnej części społeczeństwa. Papier nigdy nie stanie się - bo nie może - gwarancją powodzenia i szczęścia. Dla niektórych jest jednak przypieczętowaniem cudownej miłości i potwierdzeniem przynależności do siebie nawzajem. Niesie ze sobą także niemałe udogodnienia w życiu codziennym i reguluje kontakty ze światem zewnętrznym, zwłaszcza w kontekście i świetle prawa.
Wydaje mi się, że jeśli w ogóle powinniśmy walczyć o legalizację homoseksualnych związków, to wyłącznie dla tychże udogodnień, bo to właśnie ich brak jest wyrazem społecznej izolacji gejów. Odmawiając im prawa do ślubu pozbawia się ich nie tylko wzruszającej uroczystości (którą mogą sobie i tak prywatnie zorganizować), ale też wielu przywilejów, które innym przysługują na co dzień i są dla nich jak najbardziej oczywistymi.

Istnieje jednak także druga strona medalu, ginąca lub może nawet przeinaczana w zalewie argumentów wytaczanych przez zwolenników ślubów. Niezalegalizowany związek wcale nie rozpada się szybciej dlatego, że jest nieformalny, ile raczej w wyniku stwierdzenia faktu, że nie ma dłuższej racji bytu w dotychczasowej postaci. Owszem, brak papierów znacznie ułatwia podjęcie takiej decyzji, ale wcale jej drastycznie nie przybliża ani nie przyspiesza. Jeśli obu stronom zależy na wzajemnej bliskości i partnerstwie, będą potrafiły przezwyciężyć pojawiające się kryzysy i niebezpieczeństwa. O ile tylko potrafią się porozumieć i póki chcą ze sobą rozmawiać - będą razem niezależnie od okoliczności.
I odwrotnie: najdogodniejsze nawet warunki i fakt zawarcia małżeństwa nie są sposobem na przezwyciężenie niezgodności charakterów, konfliktu temperamentów i rozbieżności oczekiwań. Tymczasem zdaje się, że wiele par trwa ze sobą często tylko dlatego, że zostali parą oficjalnie, a argument: "przecież jesteś moim mężem" zastępuje otwartość na dialog i gotowość wysłuchania partnera. Zwycięża rutyna i samozaparcie w cierpieniu.

Oczywiście każdy ma to, na co zasłużył: zerwać można każdy związek, nawet kościelny, ale dla wielu małżeństw przysięga służy za spoiwo i protezę wspólnoty. Z czasem do tego przywykają, odsuwając od siebie niepokojące myśli o braku satysfakcji i zrozumienia oraz o możliwości nowego startu i odzyskania samodzielności. Okazuje się, że perspektywa delegalizacji związku i podziału wszelkich dóbr duchowych i materialnych na dwie części jawi się jako na tyle przerażająca, że bezpieczniej jest pogodzić się ze swoim położeniem i zorganizować swoją codzienność w taki sposób, by wydawała się jak najmniej uciążliwa.
Geje sprawiają wrażenie zbyt niezależnych w swych przekonaniach, by pozostać przy kimś dłużej, niż mają na to ochotę. Są świadomi swoich oczekiwań wobec partnera (egoistycznych, to prawda, ale przecież egoizm to samo zdrowie i dobre samopoczucie...). Co ważniejsze, częściej niż heterycy potrafią je zdecydowanie uzewnętrzniać, co bywa wprawdzie przykre, ale przynajmniej określa jasno sytuację i zmusza do podjęcia dialogu. Jasno stawiamy sprawy seksu, szybciej manifestujemy swoje niezadowolenie, wytyczamy czytelne granice. Łatwo się też zniechęcamy, zmieniamy zainteresowania, co zwykle interpretowane jest na naszą niekorzyść.
Ja natomiast uważam, że nasza zmienność jest niekoniecznie wyłącznie przejawem niestałości uczuć, lecz przede wszystkim przejawem otwartości i szczerości, praktykowanej niestety aż do bólu. Kiedy znajdujemy w związku to, czego oczekiwaliśmy, potrafimy go kontynuować. Gdy pojawiają się problemy, przerastające naszą gotowość poświęceń i wytrwałość w budowaniu porozumienia - informujemy o tym i odchodzimy. Fundamentem partnerstwa staje się faktyczna wspólnota interesów i przekonań, często autentyczne uczucie.

Jeśli go jednak nie znajdujemy, mamy odwagę zrezygnować, czego niestety nie można powiedzieć o wielu maltretowanych kobietach i zahukanych heteroseksualistach, którym brak często naszej niezależności finansowej i swobody w podejściu do społecznych konwenansów (nie bez przyczyny geje stanowią tak atrakcyjną grupę odbiorców wielu ekskluzywnych towarów, że o naszej roli kulturotwórczej nie wspomnę...). Uwikłani w codzienną rzeczywistość zasklepiają się w niej, podczas gdy homoseksualiści we krwi mają zrywanie pępowin i przeciwstawianie się wszystkim i wszystkiemu. Naszą siłą stać się może świadomość własnej wartości, której nie zatracamy za byle cenę (np. za piękne oczy). Po pierwszym zauroczeniu bardzo szybko do głosu dochodzą własne przyzwyczajenia i oczekiwania, których nie wyzbywamy się zbyt chętnie. Potrafimy dać wiele, ale też sporo wymagamy i niełatwo zaskarbić sobie nasze względy, próbujemy bowiem chleba z niejednego pieca i z czasem stajemy się prawdziwie wymagającymi smakoszami, co bywa o tyle niebezpieczne, że przejedzeni nie zwracamy uwagi na skromniejsze, ale wcale nie mniej smaczne kąski.

Nie przesadzajmy zatem z narzekaniami na powierzchowność i nietrwałość gejowskich związków. Pozorna wybredność, która tak nas wyróżnia, to nic więcej, jak faza prób i błędów, niezbędna dla pełnego samookreślenia. To prawda, że niektórzy nigdy z niej nie wychodzą, bo nie szukają samookreślenia, lecz dzikiego seksu z nieznajomymi. Wierzę jednak, że i tak żyją bardziej świadomie i ciekawiej niż większość małżeństw, zawartych tuż po szkole z pierwszym chłopakiem, z jakim się trafiło do łóżka, bez znajomości jego ale także, co gorsza, swoich własnych upodobań i oczekiwań, co później leży u podłoża tragedii wielu porządnych i powszechnie szanowanych rodzin.
Nie obrażajmy się także za pozorną łatwość, z jaką przychodzi gejom rozstanie z dotychczasowym partnerem. Może to lepiej, że związek rozpada się od razu, kiedy istnieją po temu przesłanki, a nie po kilku kolejnych, niekoniecznie najprzyjemniejszych latach, kiedy w dodatku dla obydwu stron może być już na wiele rzeczy za późno. Zaprawieni w bojach i bogatsi o kolejne rozczarowanie być może tym bardziej świadomie poszukiwać będziemy trwalszego związku i głębszych uczuć, które tym łatwiej przyjdzie nam w odpowiednim momencie dostrzec, rozpoznać i - przede wszystkim - docenić. A w ostatecznym rozrachunku o to właśnie chodzi: o świadomość, czym może stać się miłość, jeśli się wie, jak łatwo ją stracić, ale też - jak można ją pielęgnować...

Koosie

OCEŃ ARTYKUŁ
Podoba mi się (0)
Nie podoba mi się (0)
Komentarze (8)
HEJT STOP!Zapoznaj się z warunkami dodawania komentarzy
Komentuj
Moja ikona
Dodaj komentarz
Komentarz od osoby niezalogowanej pojawi się po akceptacji moderatora.
Dozwolone znaczniki (BBCode):
[b], [i], [u], [url], [url=], [mail], [mail=], [color=], [code], [quote]
men88
21.07.2005 23:34 men88 (35) Berlin
hmmm czy ja wiem.... od niedawna mam partnera. Mimo tego że zawsze byłem zmienny w uczuciach z płcią przeciwną to teraz czuje się bardziej stabilnie!! A jeśli chodzi o związki homoseksualne to z pewnością jest tak: jeśli coś nam nie odpowiada to decydujemy się na zmianę partera bo to właściwie nie ma więszych konsekwencji!! A w małżeństwie heteroseksualnym już sam ślub łączy ludzi bardziej nie chodzi mi o wewnętrzne połączenie!! Jeśli np. w związku pojawiają się dzieci to jet to już powód żeby przemyśleć odejście od siebie i spróbowanie jeszcze raz......... dla dobra dziecka!! Jak do tej pory to czuję się wspaniale w obecnym związku i nie chce zeby się szybko skończył!! Najbardziej denerwuje mnie samo otoczenie i nietolerancja ludzi dlaczego ja mam tolerować innych jesli inni nie mają za grosz zrozumienia... pewnie to jest trudne i dlatego wiele ludzi idzie na łatwizne!! Ale związki homoseksualne zdazały się zawsze ale kiedyś nie mówiono o tym!! Ze względu na to że u mnie w domu nikt nie ma odrobiny poparcia dla gejów czy lezbijek ja zawsze myślałem że robię coś złego ale z czasem doszedłem do wniosku że robię to co chcę robić i to chyba jest najbardzije normalne!! Szkoda tylko że większość ludzi na świecie jest przeciwna zlegalizowaniu związków homoseksualnych...... może to w końcu ulegnie zmianie??
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
19.03.2002 22:10 Tomas
Wcale nie uważam,że związki homoseksualne są ulotne i trwają srednio 2 lata. Ja wprawdzie jestem młodym człowiekiem i mogę się pochwalić, że zawyżam Twą statystykę, ponieważ z moją miłością jesteśmy ponad tą magiczną liczbę. Dodatkowo znamy wiele par gejowskich, które przeżyły wspólnie też szmat czasu. Natomiast jeśli ustosunkowując się do legalizacji związków uważam, że nawet po wprowadzeniu w Polsce przepisu legalizującego związki pzrtnerskie, konkubinat, czy jak to zwał - nie bedzie aż tak wielkiego zainteresowania zawieraniem takich związków przez gejów ze względu na to , że żyjemy w szobinistycznym, mało tolerancyjnym i katolickim państwie. Dodatkowo nie zgadzam się z ciągłym porównywaniem , że cheterycy to to a geje to tamto. My wszyscy jesteśmy tacy sami nawet biorąc pod uwagę seksualność więc nie zachowujmy się jak cheterycy, którzy wytykają nas palcami mówiąc ze my to coć innego.

Pozdrawiam
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
16.03.2002 14:46 andré
gej czy heteryk, jakie to ma znaczenie?Jestem gejem,mieszkam z przyjacielem i od czterech lat mam to szczescie zyc w zalegalizowanym zwiazku.I wcale nie sadze ze ten zwiazek umocnil czy oslabil moja milosc.Byla to po prostu czysta formalnosc,ktora dala mi pewne korzysci spoleczno -administracyjne.Teraz placimy razem podatki,mam mozliwosc otrzymac francuski paszport(z czego na razie nie skorzystam)Ale moja milosc nie ma z tym nic wspolnego.Przestanmy sie dzielic na gejow i heterykow,a spojrzmy glebiej na istote ludzka.Kazdy z nas jest inny i reaguje inaczej.A to czy nasz zwiazek bedzie trwal czy nie zalezy od nas samych a nie od przynaleznosci seksualnej
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
14.03.2002 15:00 polo19wawa
Przyznam, ze nie przeczytalem dokladnie calego artykulu (to najzwyczajniej z braku czasu), nie moge sobie jednak odmowic dodania wlasnego komentarza na jego temat. Mimo iz, podzielam wiele pogladow w nim przedstawionych, uwazam, ze tutaj zostaly przedstawione w zdecydowanie przejaskrawiony sposob. Mi takze wydaje sie, ze ten artykul jest niejako proba wytlumaczenia sie z naszej rozwiazlosci - tylko przed kim? No i jeszcze jedno - "zahukani heteroseksualisci" (i podobne temu sformulowanie, ktorych dokladnie nie pamietam, wiec nie przytaczam). Przepraszam za drobna ironie, ale brzmi to tak, jakbysmy my homoseksualisci powinnismy pochylic sie nad naszymi biednymi, zahukanymi bracmi heteroseksualistami. Innymi slowy: geje gora. To miales na mysli?
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
13.03.2002 20:01 momo
Doskonały artykuł
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
13.03.2002 9:44 Jarosław
dlaczego autor artykułu rozróżnia ludzi według ich preferencji sexualnych?..natrętnie porównuje co chwila związki homo i hetero...to rasizm i nietolerancja...i to na stronie ,która tak podkreśla swoja otwartość...dziwne
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
12.03.2002 19:07 kt
Kochani!
To oszustwo. Związki hetero nie rozpadają się bo mają dzieci i ich dobro zwycięża. Zresztą "legalizacja" - a właściwie prawna ochrona państwa dla związków małżeńskich ma na celu ochronę dzieci. Nie ma dzieci - to małżeństwo jest tylko pustym dziwiękiem z zupełnie innej piosenki.
cytuj zgłoś 0 0
Ikona
12.03.2002 9:31 Grzesiek
Kolega Koosie przedstawil zwiazek miedzyludzki jako uklad "ja ci cos daje, ty mi cos dajesz". Wiele osob pojmuje milosc nieco inaczej - bez oczekiwan ze strony drugiej osoby. Egoizm zabije kazdy zwiazek - pod tym wzgledem nie roznimy sie od heteroseksualistow. "Swiadomosc wlasnej wartosci" nie jest nasza sila lecz slaboscia.

"To prawda, ze niektorzy (...) szukaja (...) dzikiego seksu z nieznajomymi. Wierze jednak, ze i tak zyja bardziej swiadomie (...) niz wiekszosc malzenstw, zawartych tuz po szkole (...)" - czy zdajesz sobie sprawe z tego co sie moze dziac w glowach mlodych ludzi, do ktorych przemowi Twoja teza? Na jakiej podstawie twierdzisz co jest dla kogo ciekawsze?

Czy ten artykul mial na celu usprawiedliwienie naszej rozwiazlosci w naszych wlasnych oczach?
cytuj zgłoś 0 0
Autor
Redakcja Queer.pl
Pierwszy polski portal ludzi LGBT
Inne tematy
Przedłużamy wakacje – poznaj najlepsze wakacyjne filmy LGBTQ Poniedziałek, 28.08.2023 Przedłużamy wakacje – poznaj najlepsze wakacyjne filmy LGBTQ
Kandydaci do Sejmu, którzy głosowali za uchwałami anty-LGBT. Która partia zgłosiła ich najwięcej? Czwartek, 31.08.2023 Kandydaci do Sejmu, którzy głosowali za uchwałami anty-LGBT. Która partia zgłosiła ich najwięcej?
Związek partnerski to wybór - nie obciach Wtorek, 29.08.2023 Związek partnerski to wybór - nie obciach
Kontakt Reklama Regulamin
Social media
Polub na Facebooku Obserwuj na Twitterze Instagram Youtube
© 1996-2023 Queermedia.pl, ISSN 2299-9019 Polityka prywatnościUstawienia prywatności