Mój rozmówca nazywa się Szymon Niemiec, mieszka w Warszawie i ma 23 lata. Jest szczupły, wysoki, ma czarne, krótko ostrzyżone włosy i ciemne oczy. Całość uzupełnia czarny zarost podobny trochę do tego, jaki ostatnio nosi George Michael. Jeżeli jeszcze dodać do tego czarny strój, to ostateczny, utrzymany w modnej czarnej tonacji efekt, nie może zostać niezauważony. Tym bardziej, że chłopak Szymona (którego poznałem nieco później) jest jego kolorystycznym przeciwieństwem. Spotykamy się przy okazji nagrania jednej z wielu ostatnio audycji o gejach w TVN. Podczas rozmowy kilka razy dzwoni telefon - Szymon jest chłopakiem bardzo aktywnym w gejowskich organizacjach, jest przedstawicielem na Polskę Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na Rzecz Kultury i z tego powodu wiecznie zajętym. Gdy wreszcie usadzamy się wygodnie na skórzanej kanapie, mogę rozpocząć rozmowę.
- Należysz do bardzo rzadkiego w naszym środowisku gatunku: Jesteś społecznikiem. Ogromna większość polskich gejów siedzi jak mysz pod miotłą i nie waży się wychylić nosa z dziury. A ty nie dość, że chcesz coś robić dla wszystkich, to jeszcze jesteś nieformalnym gejowskim reprezentantem medialnym. Bierzesz udział w audycjach telewizyjnych, zakładasz organizacje... Skąd bierze się ta energia?
- Z chęci robienia czegokolwiek. Mam tylko dwa wyjścia: Albo siedzieć jak mysz pod miotłą, tracić energie i szansę na zrobienie czegokolwiek, albo się realizować poszukując samego siebie. Jeżeli na dodatek moje zaangażowanie społeczne może być komuś przydatne, to bym lepiej.
- Większość polskich gejów jest przekonana, że występ w telewizji to samobójstwo. Coming out w Polsce pociągać musi za sobą śmierć cywilną, dyskryminacją, utratę pracy, odwrócenie się bliskich i przyjaciół. Nie boisz się tego?
- Moim zdaniem lęk przed konsekwencjami ujawnienia się jest przesadzony. Naturalnie, zdarzają się sytuacje, w których jesteśmy dyskryminowani. W moim przypadku - zdarzyło się tylko raz czy dwa, że ktoś mnie wyzywał od pedałów. Najczęściej jednak spotykam się z reakcjami pozytywnymi. Co najwyżej ktoś mówi: Nie interesuje mnie, z kim chodzisz do łóżka.
- Nie chcesz mi jednak powiedzieć, że tak od razu zdecydowałeś się wyjść na powierzchnię. Jak doszło do tego, że zdecydowałeś się publicznie powiedzieć: Jestem gejem.
- Najpierw przyznałem się przed samym sobą.
- Ile miałeś wtedy lat?
- Szesnaście albo siedemnaście. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że oprócz dziewczyn pociągają mnie też mężczyźni. Myślałem najpierw, że jestem taki pół na pół. Ale potem stwierdziłem, że nie, że jestem całkowitym gejem. Ale wcale nie czułem, że jestem upośledzony, gorszy niż inni i że muszę się ukrywać. Kiedy zorientowałem się, że ludzie z mojego otoczenia traktują mnie normalnie to zacząłem się zastanawiać, co będzie, jak powiem o sobie komuś innemu? Czy to coś zmieni?
- Kto to był?
- Koleżanka z klasy. Podrywałem ją przez trzy lata w liceum.
- Ale rodzinie nic nie powiedziałeś?
- Myślę, że to niemal reguła: Najpierw dowiadują się o nas znajomi, koledzy, czyli ludzie, których utrata nie byłaby tak bolesna - a dopiero na końcu zwierzamy się rodzicom, rodzeństwu... Ich utraty boimy się najbardziej...
- Czy uważasz, że Twoje pokolenie, to generacja buntowników, która walczyć będzie przeciw krzywdzącym nas stereotypom, dyskryminacji, zakłamanym kanonom moralnym? Czy chcecie powtórzyć sukces ruchu gejowskiego na Zachodzie?
- Tak. Myślę, że tak. Bo to, co nas otacza, nie odpowiada mi. Jedyną drogą by naszą rzeczywistość zmienić jest walka.
- Jakie są - Twoim zdaniem - największe przeszkody na drodze do emancypacji gejów w Polsce?
- Brak informacji. Społeczeństwo nic o nas nie wie. Ludzie sobie coś wyobrażają - ale nie mają możliwości zweryfikowania tych wyobrażeń.
- Jesteś na pewno w uprzywilejowanej sytuacji. Mieszkasz w wielkim mieście, gdzie jest duże, dość dobrze zorganizowane środowisko, gejowskie lokale a nawet instytucje. A co ma zrobić ktoś, kto mieszka na prowincji - w małym miasteczku lub na wsi?
- To prawda. Geje, mieszkający na prowincji mają dużo gorszą sytuację. I jeżeli się ujawnili - lub ich odkryto - to często mają tylko dwa wyjścia: Albo się wynieść, albo liczyć na to, że ludzie się przyzwyczają. I żyć na wariackich papierach. Ludzie mówią: Nie lubimy pedałów - ale ten, to jest swój. Swojego się nie rusza.
- Wróćmy do mojego pytania, skąd bierze się Twoja społecznikowska energia. Większość ludzi których znam, też poszukuje swojego miejsca w życiu, stara się zaaranżować z swoją innością. A jak już takie miejsce znajdą to żyją długo i szczęśliwie. Ty zdecydowałeś się pójść jeszcze dalej.
- To łatwo zaobserwować w klubach gejowskich. Widzimy dwóch chłopaków, którzy się spotykają. Kiedy stają się parą - znikają. Ale naturalnie nie przestają narzekać że nic się nie dzieje, że jest brak tolerancji.
- Jak wygląda życie gejowskie w Warszawie?
- Jak wszędzie indziej. Na pewno nie chodzimy pod tęczową flagą. Spotykamy się w klubach...
- Gdzie indziej nie ma klubów.
- To prawda, ale nawet w Warszawie nie ma gejowskiego życia kulturalnego, społecznego. Marzę o tym, żeby pewnego dnia odbył się wernisaż albo przedstawienie teatralne, którego autorami byliby geje a przeznaczone dla szerokiej publiczności. Bo jak dotąd zamykamy się w gejowskich lokalach.
- Każdy, kto poświęca się pracy społecznej musi żyć w symbiotycznej wspólnocie z polityką. A w Polsce - która partia polityczna zechce współpracować z organizacją gejowską? Widzisz taką partię?
- Oczywiście! Taką siłą polityczną jest lewica, SLD.
- A Unia Wolności?
- Unia Wolności jest chorągiewką na wietrze. Oni mówią: Tak, oczywiście jesteście normalnymi ludźmi, tak oczywiście powinniście mieć wszystkie prawa, tak oczywiście nie pomożemy wam w niczym.
- A Olechowski?
- On dokładnie tak powiedział! Tak, tak, tak - NIE! Ja nie wiem, czy SLD potrafi otworzyć nam drzwi. Ale niedawno dostałem list gratulacyjny od komórki SLD w Mielcu po nominacji na ambasadora ILGCN (Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek na Rzecz Kultury). Dostałem też telefon, że chcą z nami współpracować. Sądzę, że jeśli nawet SLD nie będzie walczył o prawa dla gejów i lesbijek, to nie będzie się przyznaniu tych praw sprzeciwiał.
- Praktycznie musiałoby się odbyć tak, że jakaś partia wnosi pod obrady Sejmu projekt ustawy o prawach osób o odmiennej orientacji seksualnej, ustawa poddana jest pod dyskusję a następnie pod głosowanie. A to mogłoby odbyć się najwcześniej wtedy, kiedy SLD obejmie władzę w Polsce mając solidną większość w Parlamencie. Mamy więc jeszcze nieco czasu. A ilu właściwie was jest - takich zapaleńców jak Ty?
- Jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy nie chcą siedzieć z założonymi rękami. Jest też sporo ludzi, którzy nie są gejami, a którzy widzą potrzebę działania na rzecz praw dla gejów.
- A ci starsi?
- Też są. Starsi są najbardziej wartościowi, bo mają potencjał wiedzy, której nam brakuje.
- OK. Chciałbym Cię zapytać, jak to było, kiedy wreszcie powiedziałeś rodzicom że jesteś gejem?
- To było trochę śmiesznie. Ufarbowałem sobie włosy na rudo. Matka, jak mnie zobaczyła, potraktowała to jako kolejne szaleństwo. Mój ojciec - a rodzice są 10 lat po rozwodzie - jak mnie zobaczył to o mało nie zemdlał. Złapał za telefon i zadzwonił do matki z pretensjami, że wychowała mu syna - pedała. Tego matka nie wytrzymała, wzięła mnie na rozmowę i zapytała wprost czy jestem homoseksualistą. Powiedziałem - tak. Na to matka, że trudno jej będzie to zaakceptować, ale się postara. Zacząłem ją edukować. Pokazywałem filmy od fatalnie dobranej "Filadelfii" po "Klatkę dla ptaków". Dałem kilka książek do przeczytania które sam przedtem czytałem. Spotkała się z kilkoma moimi przyjaciółmi.
- Czyli przeprowadziłeś na matce pełną terapię.
- Nie na matce, na nas obojgu. Kiedy byłem mały, matka nigdy nie miała dla mnie czasu, była wiecznie zapracowana. I nagle okazało się, że jesteśmy z sobą bardzo związani, że budujemy coś pozytywnego. To było piękne. Teraz mogę z matką rozmawiać o wszystkim.
- Na pewno wielu chłopaków zazdrości Ci takiego układu. A jak matka reagowała na Twoich partnerów.
- Moja mama do niedawna nie chciała poznawać ani moich chłopaków ani środowiska. Natomiast od lipca, kiedy czynnie brałem udział w Konferencji Gejów i Lesbijek w Warszawie, mama stwierdziła że skoro jestem otwartym gejem i walczę o prawa dla gejów i lesbijek to ona nie może zostać z boku. No i sama wysunęła propozycję poznania Krzysia - mojego partnera.
- A co mówi Krzyś o Twoich szaleństwach społeczno-politycznych?
- On jest jeszcze większym szaleńcem niż ja.
- Dobraliście się jak w korcu maku. W naszym nieprzyjaznym, nadwiślańskim klimacie, zbudowałeś sobie oazę normalności. Gratuluję Ci i życzę powodzenia.
Z Szymonem rozmawiał Janusz Marchwiński