Niedawno pisaliśmy o sprawie Stanisława Orszulaka, aktywisty Fundacji Trans-Fuzja. Mężczyzna wywiesił tęczową flagę na swoim balkonie po czym dwukrotnie mu grożono śmiercią i podpaleniem mieszkania.
"Miałem szczęście, że grozili mi śmiercią. Jakby krzyczeli po prostu: »je...ć pedałów«, to mógłbym tylko zgłosić, że zakłócają ciszę. W polskim prawie nie ma przepisów dotyczących przestępstw na tle nienawiści, jeśli chodzi o homofobię, transfobię" - mówił dla "Gazety Wyborczej" Stanisław Orszulak, aktywista Trans-Fuzji. Obie sprawy zostały zgłoszone na policję.
W pierwszej sprawie wyrok już zapadł. Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli uznał oskarżonego za winnego "gróźb karalnych mówiących o podpaleniu balkonu i mieszkania", które "wzbudziły uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione". Oskarżony został skazany na 10 miesięcy "ograniczenia wolności w postaci obowiązku wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne", w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Wczoraj, 11 stycznia, zapadł wyrok w sprawie drugiego incydentu. Dwóch oskarżonych, którzy grozili Orszulakowi śmiercią, uznano za winnych i przyznano im karę 6 miesięcy prac społecznych w wymiarze 20 godzin. Sąd podobnie jak wcześniej uzasadniał, że groźby "wzbudziły u pokrzywdzonych uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione".
"Najbardziej mnie zdziwiło, że ludzie, którzy grozili mi śmiercią, dostali niższy wyrok, niż osoba, która groziła mi podpaleniem mieszkania. Trochę to w sumie rozumiem. Mężczyzna, która groził podpaleniem, był już wcześniej karany. Ci drudzy działali raczej pod wpływem alkoholu, co pewnie też sąd uznał za okoliczność łagodzącą" - komentuje wyrok aktywista.
I dodaje: "Dobrze, że w ogóle dostali wyroki. Dobrze, że w Polsce takie słowa nie pozostają bezkarne. Niestety, ani w jednym, ani w drugim wyroku nie było mowy o tęczowej fladze".
(kb)
Jeden wczesniej karany dwaj pozostali zawodowi alkoholicy. Oto wartosci katolickie w pigulce.