To jeden z największych pride’ów w Europie, z wyjątkową atmosferą, w przyjaznym mieście, z imprezą, ale i ogromną społecznością i polityką w tle: gdy my maszerowaliśmy w rekordowym Marszu Równości w Poznaniu, miliony ludzi, jak co roku, bawiło się na Madrid Orgullo, czyli Pride.
Przyznaję, że to była moja pierwsza wizyta w Madrycie, o którym od zawsze słyszałam same dobre rzeczy: o wielkiej i różnorodnej społeczności, o wyjątkowej dzielnicy Chueca i samym Madrid Orgullo, który jest największym tęczowym przemarszem w Europie.
Wszystko zaczęło się już w środę, gdzie na jednej z kilku scen w centrum miasta odbyło się oficjalne otwarcie: były drag queen, performerzy i perfomerki, ale były też przemowy, pełne emocji i polityki, z pamięcią o 50. rocznicy Stonewall. Tegoroczny Orgullo zadedykowany był naszym seniorom i seniorkom, protagonistom walki o równość, która dziś w Hiszpanii - także zmagającej się z rosnącymi w siłę prawicowymi radykalistami z VOX, wydaje się czymś oczywistym. Działacze i działaczki przypominali, że tak wcale nie jest.
Na otwarciu pojawiła się Monica Naranjo, wielka hiszpańska gwiazda, która na całym świecie sprzedała ponad 8 mln. Płyt. Mówiąca głośno o swojej biseksualności prawdziwa diwa, którą hiszpańska społeczność LGBT kocha z wzajemnością. Jak bardzo - mogłam zobaczyć na własne oczy, gdy Monica z tysiącami ludzi śpiewała acapella swoje wielkie hity.
Jeśli wydawać by się mogło, że Chueca bardziej tęczowa być nie może - to nic mylnego. Dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach, na chodnikach, bawiący się razem, młodzi, starzy, z każdego zakątka świata, ale wszyscy - w tęczowych kolorach. Flagi były wszędzie, przed-pride’owy Madryt był ciągle pełen ludzi na ulicach i w metrze owiniętych we flagi. Najmniejszy sklep, czy knajpka w mieście - udekorowana była tęczą. Największe marki - świeciły przygotowanymi specjalnie z tej okazji wystawami i reklamami. Wszystkie.
A sam Pride? Moi hiszpańscy znajomi zawsze mi powtarzali, że to najlepszy pride w Europie: daleki od klimatu Londynu, który zbiera coraz większe baty za komercjalizację i brak dostępności, inny zupełnie niż np. ten w Berlinie. Jest przemarsz, są przyglądający się ludzie, jest muzyka, są bębny, polityka, queerowy opór. I wszystko w atmosferze wspólnoty, wsparcia, radości z bycia razem. I nie brakuje mnóstwa pięknych i różnorodnych ludzi. Bo skoro w Madrycie ludzie mogą być sobą codziennie to z okazji Orgullo - zostają kim chcą.
Dziękuję Madryt!
PS W przedparadowym tygodniu w Madrycie odbyła się międzynarodowa konferencja Madrid Summit, w trakcie której mogłam poopowiadać jak sytuacja LGBT wygląda w Polsce. Po słuchaniu przez cały dzień działaczy i działaczek z wielu miejsc w Europie i na świecie naszła mnie refleksja, że pomimo trudnych czasów, w których przyszło nam żyć - coraz mocniej się sieciujemy, wspieramy i okazujemy solidarność. Będzie lepiej!