45 osób w Izbie Gmin
Za nami przedterminowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Theresa May przeliczyła się w związku z nadziejami na samodzielne rządzenie - ale okazało się, że jest pewna grupa, która może się cieszyć. Brytyjczycy postawili na 45 osób, które znajdą się w parlamencie i są ujawnionymi gejami, lesbijkami, lub biseksualistami. To o 6 więcej niż w poprzedniej kadencji.
W przedterminowych wyborach, które odbyły się 8 czerwca,
wygrała Partia Konserwatywna. Ale premier Theresa May nie ma powodu do radości: Torysi otrzymali 318 mandatów, czyli o 12 mniej niż wcześniej, rozwiały się więc nadzieje na samodzielne rządzenie.
Tym samym w Wielkiej Brytanii trwa powyborczy chaos: chodzą słuchy, że Konserwatyści chcą zawrzeć koalicję z
Demokratyczną Partią Unionistyczną z Irlandii Północnej, która... znana jest z anty-LGBT poglądów. Jeremy Corbyn z Partii Pracy ostrzega Theresę May, że nie może poświęcić praw LGBT dla tej koalicji - mówił w rozmowie z Pinknews.co.uk.
Corbyn nie zawiesza jednak broni i podkreśla, że wciąż może być premierem. Przypomnijmy, że Partia Pracy zdobyła 262 miejsca w parlamencie.
W całym tym chaosie jest jednak dobra wiadomość: w brytyjskim parlamencie znajdzie się 45 ujawnionych posłów i posłanek, o 6 więcej niż w poprzedniej kadencji.
19 z Partii Konserwatywnej
19 z Partii Pracy
1 z Szkockiej Partii Narodowej
W parlamencie pojawi się aż 8 nowych, tęczowych twarzy, sami mężczyźni. Dwie osoby nie przedłużyły mandatu, nie udało się też wejść do parlamentu transpłciowej polityczce, Sophie Cook, chociaż była bardzo blisko - i to w regionie, w którym zawsze wygrywają Torysi.
Cook byłaby pierwszą w historii Wielkiej Brytanii transpłciową posłanką.
(md)