13 grudnia, podczas obchodów 35. rocznicy wybuchu stanu wojennego na pl. Adama Mickiewicza w Poznaniu, stanęła przed narodowcami z tęczową flagą. Wiele osób ogłosiło ją bohaterką. Co wtedy czuła, dlaczego to zrobiła - i czy faktycznie uważa się za bohaterkę? Rozmawialiśmy z dziewczyną ze zdjęcia "Gazety Wyborczej", która chce zostać anonimowa, albowiem "jeżeli już mam być z czegoś znana, wolałabym, żeby to było jakieś moje osiągnięcie".
Jak to jest tak stać wśród narodowców z tęczową flagą?
Ja stałam raczej przed nimi, nie wśród nich. Z jednej strony - ich reakcja była dość zabawna, ewidentnie nie wiedzieli co mają zrobić. Z drugiej - to raczej nie jest moje naturalne środowisko. Trochę poza moją strefą komfortu.
Jak oni reagowali? Co czułaś wtedy? Czy się nie bałaś?Jeden na przykład zaczął się bawić zapalniczką - przypomniałam mu tylko, że na zgromadzeniach publicznych nie wolno posiadać otwartego ognia. Nie sądzę, żeby na poważnie zamierzał podpalić mi flagę - to był raczej żart sytuacyjny, nawet odrobinę mnie rozbawił - to takie stereotypowe.
Było tam sporo policji, w tym panie z Zespołu Antykonfliktowego - fizycznie nic mi raczej nie groziło. Tym bardziej, że dziennikarze od razu rzucili się robić mi zdjęcia - to byłby ze strony ONR wyjątkowo słaby ruch z punktu widzenia PR, gdyby choć włos spadł mi z głowy przy policji i kamerach...
W sumie ci chłopcy z ONR wyglądali na całkiem normalnych... Szkoda dzieciaków. Ale z tego się najczęściej wyrasta - więc jest dla nich nadzieja! Bardziej przejęłam się fotografami, którzy niemal od razu rzucili się robić zdjęcia - ja się tego nie spodziewałam. Dopiero gdy minęło parę sekund ogarnęłam, że jestem na wydarzeniu dość mocno obstawionym przez media - tak mnie ta falanga wkur... zirytowała, że wleciałam tam nie myśląc o konsekwencjach.
Bardziej, niż mało prawdopodobnej przemocy fizycznej, obawiałam się tego, że mogę stracić moją względną anonimowość - ja niespecjalnie mam ochotę zostać osobą publiczną. A jeżeli już mam być z czegoś znana, wolałabym, żeby to było jakieś moje osiągnięcie, na przykład wydanie bestsellerowej książki, zaprowadzenie pokoju na świecie, może namalowanie jakiegoś przejmującego obrazu, albo wynalezienie leku na raka - generalnie: coś, co wymaga jakiegoś wysiłku, wytrwałości, pracy. A nie spontaniczna akcja, której do końca nie przemyślałam.
Dla wielu osób jesteś bohaterką! - jak Ty do tego podchodzisz?Bohaterami są samotni rodzice, którzy ogarniają pracę, dzieci i dom.
Bohaterami są Białe Hełmy - ludzie, którzy ratują cywilów w Syrii, ryzykując przy tym swoje życie. Mimo że reżimowe media rosyjskie próbują pokazać ich jako terrorystów...
Bohaterami są ludzie, którzy 26 grudnia wyruszą w Obywatelskim Marszu dla Pokoju Berlin - Aleppo po to, żeby spróbować zmusić rządy mocarstw do zatrzymania tej masakry.
Ja tylko wskoczyłam przed grupkę chłopców z niedorozwiniętymi płatami czołowymi, trzymając tęczową flagę - nie wiem, czy to już podchodzi pod bohaterstwo...
Czym dla Ciebie jest tęczowa flaga?Przede wszystkim - symbolem równości. Jest ładna, kolorowa, radosna. Dobrze mi się kojarzy. Mam nadzieję, że za kilka lat ci sami chłopcy, którzy zapluwają się teraz jadem w Internecie będą w stanie docenić nie tylko piękno tej flagi, ale także wartości, które ona symbolizuje.
Czy pomysł naprawdę był spontaniczny? Także i u nas pojawiły się komentarze, że to była specjalna „prowokacja”.Tak, wiem, nie tylko u was - nieopatrznie przeczytałam trochę komentarzy pod paroma artykułami. Dowiedziałam się m.in. że to była prowokacja, że byłam naćpana, że promuję pedalstwo i że opłaca mnie "Gazeta Wyborcza", której redaktorzy teraz rozpaczają, że nikt mnie nie pobił. Śmiesznie się to czyta, bo to tylko potwierdza to, co podejrzewałam od dawna: trudne jest znalezienie wyrafinowanych trolli, oj trudne... A może ci lepsi biorą więcej niż 2 zł za wpis...
Miałam w planach pokazanie się z flagą, ale dopiero na proteście, który miał zacząć się po obchodach rocznicy. Nie sądziłam, że wykorzystam ją jeszcze przed.
Nie spodziewałam się ONR-u z falangą - gdybym wiedziała, że tam będą, przygotowałabym raczej coś specjalnie dla nich. Na przykład transparent z takim napisem:
Czy zachęcałabyś innych i inne do pójścia w Twoje ślady?Czy zachęcałabym do zasłaniania falangi, jeśli ONR przyniesie ją na oficjalne obchody czegokolwiek? Jasne. Jak najbardziej. Nie trzeba od razu tęczową flagą - może być coś innego, czego oni się boją... Flaga UE? Napis w obcym języku (najlepiej po arabsku)? Słownik ortograficzny? Możliwości jest wiele... Prawdopodobnie nic Wam nie grozi - prawdopodobnie będą bali się policji i fotografów. Chcę jednak zaznaczyć, że nie biorę odpowiedzialności za cudze działania! Dupochronik :)
Liczę na to, że ONR się ogarnie. To co narodowcy zrobili w Poznaniu było, moim zdaniem, czystą prowokacją. Nie rozumiem dlaczego oni czują potrzebę obnosić się ze swoimi dewiacjami umysłowymi przynosząc taki symbol na takie wydarzenie... Zupełny brak wyczucia!
I na koniec - chciałabym zadedykować pewien zgrabny, krótki wierszyk Juliana Tuwima (tak, tego Żyda) chłopcom, którzy nie mają nic lepszego do roboty, niż opluwanie ludzi w Internecie. Wiersz ma tytuł "Na pewnego endeka, co na mnie szczeka". Wiersz zawiera słowo powszechnie uznawane za niecenzuralne. Kto nie zna, niech sobie wygoogluje.
A podasz odnośnik do tekstu, do którego się odwołujesz?
"prawdopodobnie będą bali się policji i fotografów." Tak prawdopodobnie nic nie grozi. Tylko powód jest zgoła inny. ONR nie jest centralnie sterowany. Poszczególne grupy są od siebie niezależne po prostu mają wspólną ideologie i według niej działają (przynajmniej tak było kilka lat temu). Nie pobiją na takiej manifestacji bo im niewolno. Np. na marszu niepodległości ludzie z ONR mają przykaz aby pilnować spokoju. To ich wspólny interes aby Media nie miały się czego czepić. Za wszelkie publiczne burdy najczęściej odpowiadają ludzie niezrzeszeni w formalnych organizacjach albo należący do nich tylko na papierze (nie przychodzą na spotkania, nie czytają zalecanej literatury itp.).
Nie to, że staram się bronić ONR (nie moja linia poglądowa) ale brak obiektywizmu aż razi w oczy. Macie równie sprane mózgi jak oni tylko ze w drugą stronę.
No a po manifestacji wolno pobić?
Każdy wywiad pokazuje tylko indywidualne, zwykle nieobiektywne poglądy i emocje, które nie wszystkim się muszą podobać, to oczywiste.
Gdyby zapytać uczestników skrajnie prawicowych demonstracji czy czują się bohaterami, też by potwierdzili, i potrafili uzasadnić dobrem państwa, narodu, porządkiem społecznym itd. Wszyscy to przecież znamy. Oczywiście że pogarda rodzi pogardę, nienawiść nienawiść a stereotypy rodzą i utrwalają stereotypy, zza których widać tylko grupy zwarte do walki, i nie widać ani ludzi, ani ich motywacji, choćby pozytywnych. Uproszczenia są tylko konsekwencją. Ale jak etyce w szkole ukręcono łeb, to gdzie ma być ta wspólna płaszczyzna dialogu, i na czym budować wzajemny szacunek?
Gdzie u niej nienawiść do drugiego człowieka?
"prawdopodobnie będą bali się policji i fotografów." Tak prawdopodobnie nic nie grozi. Tylko powód jest zgoła inny. ONR nie jest centralnie sterowany. Poszczególne grupy są od siebie niezależne po prostu mają wspólną ideologie i według niej działają (przynajmniej tak było kilka lat temu). Nie pobiją na takiej manifestacji bo im niewolno. Np. na marszu niepodległości ludzie z ONR mają przykaz aby pilnować spokoju. To ich wspólny interes aby Media nie miały się czego czepić. Za wszelkie publiczne burdy najczęściej odpowiadają ludzie niezrzeszeni w formalnych organizacjach albo należący do nich tylko na papierze (nie przychodzą na spotkania, nie czytają zalecanej literatury itp.).
Nie to, że staram się bronić ONR (nie moja linia poglądowa) ale brak obiektywizmu aż razi w oczy. Macie równie sprane mózgi jak oni tylko ze w drugą stronę.