Dociekanie prawdy
Maria Antonina jest tą postacią, która zawdzięcza wieczną pamięć nie tyle, co swoim osiągnięciom, ale wydarzeniom, które działy się wokół niej – Rewolucja Francuska to tylko wisienka na torcie całej serii zdarzeń, które doprowadziły Marię Antoninę do pamięci wiecznej (nie)chwały. Czas w końcu obnażyć prawdziwe oblicze tej austriackiej Arcyksiężniczki. Zmyć z niej fale kłamstw i plotek, które przetrwały próbę czasu i nawet dzisiaj wydają się dla wielu prawdziwe. Pozostaje jednak aspekt niewyjaśniony, ten najbardziej intymny – relacje międzyludzkie.
- Sandra Stempniewska -
Wszyscy wiemy, jak Maria Antonina skończyła swój żywot – wiemy, że było to pod ostrzem gilotyny. O uszy obija nam się również to, że kazała głodnemu ludowi jeść ciastka. Wróćmy zatem do początków tej historii.
Małżeństwo Marii Antoniny i Ludwika Augusta zostało zaaranżowane przez króla Francji Ludwika XV i Cesarzową Austrii Marię Teresę. Małżeństwo miało załagodzić trwający od lat konflikt pomiędzy tymi dwoma krajami. Maria Antonina nie była lubiana na dworze francuskim ze względu na swoje pochodzenie. Nazywano ją pogardliwie l'autrichienne – Austriaczka, ale poza tym chienne oznaczało w języku francuskim "sukę". Mimo to udało jej się nawiązać kilka wartościowych przyjaźni, a lud uwielbiał swoją nową Delfinę. Małżeństwo nie uchodziło jednak za udane. Czternastoletnia Maria Antonina i szesnastoletni Ludwik August nie skonsumowali swojego małżeństwa podczas nocy poślubnej i przez kolejne osiem lat. Obarczano za to Marię Antoninę, uznając ją za zimną kobietę niezdolną wzbudzić namiętności w swoim mężu. Problem tkwił jednak w schorzeniu Ludwika Augusta, który miał stulejkę, po zabiegu udało się już nie tak młodej parze spłodzić pierwszego potomka, córkę Marię Teresę. Ostatecznie mieli czworo dzieci, dwóch chłopców i dwie dziewczynki, z czego tylko Maria Teresa przeżyła Rewolucję Francuską.
Niedługo po przybyciu Antoniny na dwór wersalski, młoda Delfina poznała starszą o kilka lat wdowę po rozpustnym księciu de Lamballe – Marię Luizę de Lamballe. Kobiety połączyła głęboka przyjaźń, której nie oszczędzono złośliwych uwag. Uważano, że delfina, a później już Królowa Francji, spędza zbyt wiele czasu z dobroduszną księżniczką. Dostrzegano rodzące się między kobietami uczucie znacznie wykraczające poza zwykłą przyjaźń. Co za gesty o tym znaczyły? Nie było w nich nic szczególnego: całowały się w policzki, czasem niewinnie w usta, trzymały za r... ( Pozostało znaków: 8171 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.