Rozmowa z Bruno, francuskim działaczem
O francuskiej walce o równość małżeńską, potrzebie edukacji, Krakowie i inkluzywności w grupach LGBTQ rozmawialiśmy z Bruno Brive z grupy Les Flamands Roses w Lille.
Pod koniec maja, w ramach TRANS*FESTIWALU Bruno poprowadzi warsztaty "Życzliwość. Warsztat o inkluzywności w praktyce aktywizmu LGBTQI" (29 maja, godz. 18:00-20:00, Biuro Poselskie Anny Grodzkiej, ul. Bracka 15). Zapraszamy!
To nie Twoja pierwsza wizyta w Krakowie, prawda?
Tak. Pierwszy raz w Krakowie byłem w lipcu 2012 roku na wizycie przygotowującej do wymiany z Kulturą dla Tolerancji, która miała miejsce tego samego roku jesienią. Kilka lat wcześniej spotkałem w Lille Agnieszkę z Krakowa, była dziewczyną mojej znajomej. I tak właśnie wpadliśmy na pomysł, o czym w sumie myślałem od dawna, by nasze grupy zorganizowały polsko-francuską wymianę. Mieszkam w Lille, gdzie jest wiele osób polskiego pochodzenia, mamy też konsulat. W 2005 roku moja grupa poszła do polskiego konsulatu, by okazać wsparcie zakazanej wtedy Paradzie Równości w Warszawie. Pomyślałem sobie, że coś trzeba zrobić, by przypomnieć też mieszkańcom i mieszkankom Lille o ich korzeniach i pochodzeniu, ale też o tym, że w Polsce homofobia wciąż ma się dobrze. Chciałem też odwiedzić Polskę, poznać ludzi, porozmawiać z nimi. Polubiłem Kraków od mojej pierwszej wizyty. Polubiłem ludzi. Zawsze ciekawią mnie nowe miejsca, nowi ludzie. Ale jest tu także osobista historia: gdy byłem mały miałem książeczkę ze smokiem z Krakowa, którego bardzo się bałem i zawsze chciałem sprawdzić ową historię w rzeczywistości! Pamiętam, że w książce narysowany był zamek, w którym smok miał mieszkać i to był Barbakan – co nie jest prawdą. Zdziwiło mnie to, że wprowadzają dzieci w błąd – gdy we Francji odbywały się te wszystkie protesty przeciwko równości małżeńskiej, jeden z banerów głosił: "nie okłamujcie dzieci". Uznałem, że to zabawne.
Znalazłeś w Krakowie smoka?
Tak! Pod Wawelem! (śmiech)
Co myślisz o życiu LGBT w Polsce, zwłaszcza w Krakowie?
W festiwalu Queerowy Maj i Marszu Równości udział wziąłem dwa razy. Podobał się mi program, jak i sam festiwal, jestem pod wrażeniem ilości grup i przyjaznych miejsc. Z drugiej strony ciągle słyszę narzekania: nic się nie dzieje, wszystko jest nudne, najciekawsze rzeczy dzieją się w Warszawie itd. Nie wiem co myśleć. Mieszkam w Lille, które także nie jest Paryżem – życie LGBT w Lille jest ciekawe, ale znam wiele osób z Paryża, które nam zazdroszczą. Mówią: owszem, my mamy wszystko, ale wy macie coś innego. Więc może Kraków powinien pomyśleć o zrobieniu czegoś nie w kontrze do Warszawy? Jestem także pod wrażeniem Marszu – ci wszyscy policjanci, zorganizowani nacjonaliści. Trochę się ich bałem, nie wiem na ile są niebezpieczni i co by było, gdyby nie policja? Nie wiem. W Lille jesteśmy zwi... ( Pozostało znaków: 11132 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.