Felieton Witolda Jabłońskiego
Wystawienie w 2008 roku „Equusa” Petera Shaffera w nowojorskim Broadhurst Theatre stało się nie tylko sensacją, ze względu na odtwórcę głównej roli, Daniela Radcliffe'a, ale też powodem niemałego skandalu, jakiego dawno nie odnotowało środowisko teatralne po obu stronach Oceanu. „Jak to?! - pytali oburzeni rodzice. - Idol naszych dzieci, bożyszcze nastolatków, młody niewinny czarodziej biega po scenie na golasa, obłapiając się nieskromnie z żywym koniem?!” W istocie, musiało to być powodem niepokoju dla znacznej części mieszczańskiej publiki, której zazwyczaj leży na sercu morale młodych widzów, jakby nie mogli zajmować się własnym.
- Witold Jabłoński -
Jako że opublikowana w r. 1973 sztuka jest u nas nieco zapomniana (ale nie w USA ani UK, gdzie jak widać wciąż uchodzi za skandalizującą i wzbudza kontrowersje), przypomnę tylko dla porządku, że dramat opowiada historię nastolatka okaleczającego konie, poddanego drobiazgowemu badaniu przez kompetentnego i ambitnego psychiatrę. W trakcie owej analizy wychodzi stopniowo na jaw, że chłopak miał problemy z własną seksualnością, a tłumione i wyparte skłonności zaowocowały wybuchem irracjonalnej agresji. Postępująca psychodrama sprawia, że między lekarzem a nietypowym pacjentem narasta głęboka i silna więź o wyraźnie homoerotycznym podłożu. Jak skwitował to mój licealny kolega, po obejrzeniu wrocławskiego spektaklu w 1978 roku (w reżyserii Henryka Tomaszewskiego): „Męczyły się dwa pedały – jeden duży, drugi mały”. Kolega pozował wtedy na homofoba (choć to słowo nie funkcjonowało jeszcze w powszechnym obiegu), jak się później okazało, nie bez przyczyny. Ja byłem zachwycony przedstawieniem, ale nie miałem odwagi się sprzeczać, także nie bez przyczyny (nie chciałem go do siebie zrażać). Ówczesna sztuka, również w PRL, przełamywała wprawdzie rozmaite tabu, ale społeczeństwo jeszcze do pewnych tematów nie dojrzało i nawet wśród inteligencji panowała swoista zmowa milczenia. W każdym razie mam związane z tą sztuką osobiste wspomnienie, a co za tym idzie, również osobisty do niej stosunek.
Wracając do nowojorskiego spektaklu, dla znacznej części konserwatywnie nastawionej publiczności musiał to być istotnie szo... ( Pozostało znaków: 6566 )
Ten artykuł został przeniesiony do archiwum
Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Queer.pl Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Queer.pl.