O co nie pytać znajomych LGBTQ
„No to jak wy to dziewczęta ze sobą robicie?” – zapytuje Marysię, czyli Stanisława Marię Rochowicza, postać z polskiej komedii „Poszukiwany, Poszukiwana”, przypadkowa znajoma z parku po tym, jak nasz nieszczególnie przekonująco wcielający się w postać kobiety bohater całuje na pożegnanie swoją dziewczynę. To pozornie niewinne pytanie jest jednym z klasycznych przykładów przekraczania granic, na które większość ludzi nie pozwala sobie w stosunku do osób, z którymi nie łączy ich przyjaźń. No chyba że te osoby należą do grupy mniejszościowej. Wtedy, nie zważając na to, że być może nie mają ochoty służyć za żywą encyklopedię transpłciowości, homoseksualności czy biseksualności, są jako taka traktowane. Wszak skoro mówią otwarcie o swojej orientacji psychoseksualnej czy tożsamości płciowej, to z pewnością nie mają nic przeciw opowiadaniu ludziom, których znają tylko troszkę albo wręcz zupełnie słabo, o tych aspektach życia, które rezerwuje się zwykle dla bliskich, czyż nie? Ano nie, przynajmniej zazwyczaj, bo niektórym taka ciekawość nie przeszkadza. Jeśli jednak nie jesteśmy pewni, że mamy przed sobą kogoś, kto chętnie opowie o nawet najbardziej intymnych sprawach, a nie chcemy, choćby nieświadomie, tej osoby urazić, lepiej odpuścić sobie niektóre stwierdzenia i pytania.
- Ewa Tomaszewicz -
Czego lepiej nie mówić i o co nie pytać?
Ojej, jesteś lesbijką? To super, zawsze chciałam spróbować z kobietą.
I masz nadzieję, że spróbujesz właśnie z tą kobietą, z którą podzieliłaś się tym pragnieniem? Cóż, jakieś szanse masz, ale niewielkie. Po pierwsze, musiałabyś trafić na lesbijkę, która nie ma nic przeciw byciu obiektem czyichś eksperymentów. Niewątpliwie takowe istnieją, ale jeżeli myślisz, że bycie lesbijką polega na tym, że sypia się ze wszystkimi chętnymi kobietami, to pomyśl jeszcze raz. Po drugie, musiałabyś się jej spodobać. Wierzę, że podobasz się wielu osobom, bez względu na płeć, ale możliwe jest, że równie wielu się nie podobasz, tak jak i ciebie ileś tam osób nie kręci. Lesbijki mają tak samo. Jeśli nie chcesz więc, by twoja rozmówczyni się na ciebie obraziła albo, co gorsza, powiedziała ci szczerze, że zdecydowanie nie jesteś w jej guście, lepiej odpuść sobie takie propozycje.
Spoko, stary, nie przeszkadza mi, że jesteś gejem, dopóki mnie nie podrywasz.
Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale geje, podobnie jak lesbijki, mają swoje typy i nie rzucają się na wszystkich mężczyzn. A nawet jeśli nawet akurat któremuś zdarzy się błędnie zinterpretować wysyłane przez ciebie sygnały, to z pewnością zna znaczenie słowa „nie”. Także twój kolega, którego właśnie poczęstowałeś tym tolerancyjnym stwierdzeniem, bardziej cię polubi, jeśli twoim pierwszym skojarzeniem ze słowem „gej” nie będzie słowo „seks”.
A próbowałaś kiedyś być z mężczyzną?/Próbowałeś być z kobietą?
Być może próbowali. Ale nie dlatego są lesbijkami/gejami. Tak jak i ty, jeśli zdarzyło ci się „próbować być” z osobą tej samej płci, nie dlatego wolisz być z kimś płci przeciwnej. Człowiek nie staje się homoseksualny, bo nie wychodzą mu relacje heteroseksualne. Nikt też nie lubi, gdy poddawać w wątpliwość coś, co jest bardzo ważną częścią jego życia. W końcu gdy ogłaszasz zaręczyny z Kasią, to raczej nie ucieszy cię pytanie, czy nie próbowałeś z Marysią. Twoim nieheteroseksualnym znajomym też nie każ więc na nie odpowiadać.
Miałeś/miałaś już operację?
Osoby transpłciowe mogą mieć jedną lub kilka operacji, mogą też nie mieć żadnej. Transpłciowość nie sprowadza się ani do operacji, ani do tego, co kto ma pod ubraniem, więc ty również jej do tego nie sprowadzaj. Poza tym intymność to intymność i każdy ma do niej prawo. Pomyśl, czy zdarzyło ci się kiedyś spytać kogoś cispłciowego, co ma w majtkach? Raczej nie, chyba że miała iść za tym propozycja pójścia do łóżka. O ile jednak nie masz na to ochoty, naprawdę nie powinno cię interesować, co twój rozmówca/twoja rozmówczyni ma pod ubraniem. A jeśli masz ochotę, przyjmij do wiadomości, że i ta druga osoba może chcieć się dowiedzieć, co ty masz w majtkach, zanim podejmie decyzję o przespaniu się z tobą.
Lubisz chłopców i dziewczynki? A twój facet nie jest zazdrosny?
Dlaczego miałby być? W przeciwieństwie do ciebie wie, że to nie orientacja sprawia, że ktoś jest lub nie jest godzien zaufania. I w przeciwieństwie do ciebie ma prawo wiedzieć, czy osoba, z którą jest, spotyka się z innymi osobami, czy nie, i może być o to zazdrosny albo w pełni to akceptować. Przecież wiesz, a jeśli nie wiesz, to czas już się tego dowiedzieć, że wtrącanie się w cudze związki nie jest dobrym pomysłem. Poza tym, jeśli odpuścisz sobie tego typu pytania, jest szansa, że kiedyś zaprzyjaźnicie się na tyle, że to właśnie tobie ta osoba będzie opowiadać o ewentualnych problemach z partnerem.
To jak wy to ze sobą robicie?/Jak ty to robisz?
Cóż, jeśli znasz jedynie pozycję misjonarską, to może należałoby zacząć od postawienia tej osobie drinka – a nuż się przekonasz? Na przykład o tym, że zarówno osoby transpłciowe, jak i homo- i biseksualne, również ją znają, a poza nią wiele innych. Naprawdę, niezależnie od tego, jaka jest twoja tożsamość płciowa czy orientacja psychoseksualna, możesz mieć i bardzo urozmaicone, i niesamowicie nudne życie seksualne. A większość sypialnianych tricków jest wykonalna niezależnie od tego, z kim jesteś w łóżku. Czy jednak wypytujesz wszystkich kolegów i koleżanki o to, w czym się specjalizują? Nie? To i tych nieheteronormatywnych nie pytaj.
To która z was jest mężczyzną?/Który z was jest kobietą?
Myślałam, że wiesz, że związek jednopłciowy mogą stworzyć wyłącznie dwie kobiety lub dwóch mężczyzn. Jak jest kobieta i mężczyzna, to mamy do czynienia ze związkiem różnopłciowym, a osobie z takiego związku nie zadasz tego pytania, prawda? Nie zadawaj go więc żadnej parze. A jeśli naprawdę nie możesz się powstrzymać, to spytaj, kto jest bardziej „techniczny”, Ania czy Kasia, albo kto się lepiej czuje przy desce do prasowania, Marek czy Krzysiek. Choć niewiele ci pewnie z tej wiedzy przyjdzie (no chyba że akurat szukasz kogoś, kto pomoże ci naprawić samochód), bo, co pewnie widzisz wśród innych twoich znajomych, i żelazko, i patelnia, i klucz francuski, pasują zarówno do męskich, jak i do kobiecych rąk, a czasy, kiedy kobietom czy mężczyznom nie wypadało czegoś robić, już dawno minęły.
Wiesz, jeśli bardziej się postarasz, będziesz się trochę inaczej ubierać, czesać, poruszać, to będziesz bardziej męski/kobieca.
To naprawdę miłe, że tak się przejmujesz czyimś wyglądem. Zapewne równie miło ci będzie, gdy ktoś się przejmie twoim. Wiesz, biodrówki wyglądają fajnie na kimś, kto ma jednak trochę mniej w pasie i nic mu się nie wylewa. A ta fryzura była modna w latach 80. ubiegłego wieku i chyba tylko dlatego, że była modna, ludzie się tak czesali, bo niemal wszyscy wyglądają w niej koszmarnie. Miło? Nie? No nie mów, że cię to uraża…
Zupełnie nie wyglądasz na geja/lesbijkę.
Są osoby, które pewnie uznają to za komplement, wszak w naszym społeczeństwie lepiej i bezpieczniej jest „nie wyglądać”, więc to „wyglądanie” uznawane jest za coś złego, również przez osoby homoseksualne. Tak że w sumie jest spore prawdopodobieństwo, że twój rozmówca jest właśnie kimś takim. Może się jednak zdarzyć, że trafisz na osobę, która uważa, że zarówno „lesbijski” czy „gejowski”, jak i „heteroseksualny” wygląd nie istnieje, a takie stwierdzenia są równoznaczne z negacją ich tożsamości, której się bynajmniej nie wstydzą. Bo ich „niewyglądanie” nie ma służyć ukrywaniu się, lecz ekspresji siebie, tego, jakimi się lubią. Podobnie jak u innych „wyglądanie”. Ty przecież też nie wyglądasz tak, jak wyglądasz, ze względu na swoją orientację, prawda?
Nie boisz się, że ludzie cię znienawidzą albo będą próbowali cię skrzywdzić?
Spora część społeczności LGBTQ się tego boi. Czasami jest to lęk, że nie zaakceptują ich koledzy i koleżanki ze studiów czy z pracy. Czasami obawa o zdrowie czy nawet życie. Niekoniecznie jednak chcą o tym cały czas myśleć, a takie pytania z pewnością im w tym nie pomagają.
Zapewne każda osoba nieheteronormatywna mogłaby dołączyć do tej listy drugie tyle, jak nie więcej, pytań i stwierdzeń, które w najlepszym przypadku są irytujące, w najgorszym skrajnie obraźliwe. „Z której toalety korzystasz?”, „Sikasz na stojąco czy na siedząco?”, „Wiedziałam, że na mnie lecisz!”, „Dlaczego jesteś gejem?”, „Kiedy stałaś się lesbijką?”, „A nie brakuje ci mężczyzny?”… Większość z nas słyszała je wiele razy, większość też spokojnie (no, w miarę) na nie odpowiada, bo zdążyła pogodzić się z faktem, dla wielu osób nasz coming out jest zaproszeniem do wejścia z butami w nasze życie. To, że takie sytuacje są częste, nie unieważnia jednak ich obraźliwego ładunku. Jeśli więc naprawdę szanujesz swoich znajomych LGBTQ, nie przekraczaj w stosunku do nich tych granic, których nie przekraczasz ze swoimi heteroseksualnymi znajomymi. Poczekaj, aż sami zaproszą cię do swojego życia. A jeśli naprawdę nie możesz wytrzymać, zapytaj Google.
Nie szkodzi ;-) Mamy tu za to nadreprezentację heteronormatywnych LGBT a to już "prawie hetero" :-P
nie wyglądam na lesbijkę? super - mam szansę cierpliwie wytłumaczyć, że wcale nie wyglądamy tak skrajnie, jak się powszechnie uważa. a pytanie o to, która w związku jest mężczyzną, wcale nie jest bezzasadne, tylko po prostu źle sformułowane. i jak słyszę takie pytanie, to uzbrajam się w cierpliwość, bo wiem, że zazwyczaj osoba nie miała na myśli nic złośliwego.
owszem, pytania o sprawy łóżkowe są nie na miejscu, ale nie dlatego, że są kierowane do osób LGBT, ale dlatego, że po prostu są niegrzeczne.
także, reasumując, nie ma się co bulwersować. większość ludzi nie ma na co dzień styczności ze społecznością LGBT i nie ma co się oburzać, że w jakiś sposób myślą stereotypami - my jesteśmy od tego, żeby to grzecznie naprostowywać.
a jak pytanie jest obraźliwe, to nie powinniśmy myśleć kategoriami 'zadał mi takie pytanie, bo jestem homo', tylko 'zadał mi takie pytanie, bo jest wścibski i niewychowany'.
pozdrowienia Ewo! :)
Ja zetknąłem się z paroma pytaniami.
Chyba lepiej nie, bo takie odpowiedzi niewiele mają wspólnego z rzeczywistością ;-;
A co do tych pytań, to serio żenada. Biorą się po prostu stąd, że ludzi ciekawi to, co dla nich jest śmieszne i nierzeczywiste. Dla mnie nierzeczywiste jest to, co w sypialni robi mąż z żoną, ale OK. Chyba bierze się to z potrzeby "przebadania" wszelkiej inności (którą ludzki mózg interpretuje zawsze jako potencjalne zagrożenie). Świadomy = ubezpieczony, więc rozwiązaniem nie jest tu wycofywanie się i tworzenie takiej mgły, bariery "jesteśmy pedałami, nie pytaj nas o to, bo to tajemnica", tylko takie zachowanie, które spowoduje, że podmiot przestanie patrzeć na was jak na kogoś obcego, innego.
Jak to mówi prof. Cialdini - "The power of 'We' may change the world"!
Czyli żyjmy tak, żeby się nie izolować. Nie mówię o wytatuowaniu sobie na czole "jestem pedałem". Chodzi o nie tworzenie bariery pomiędzy sobą a osobą zaintrygowaną tematem.
Heh, określenie "pedał" jest tu sarkastyczne i zastępuje słowo "homo", którego nie znoszę, więc odnosi się i do kobiet :D
anyway samo określenie wife and husband mnie bawi.
Swoją drogą, uważam że dopóki moimi odpowiedziami na natretne pytania, outowaniem się mogę zmienić chociaż 1 swiatopogląd będę to znosić :)