Poseł PiS tłumaczy się ze swojego wpisu
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Bartosz Kownacki, odniósł się w poniedziałek wieczór w serwisach społecznościowych do spalenia tęczy na placu Zbawiciela w Warszawie słowami: "Płonie pedalska tęcza na Placu Zbawiciela. Ciekawe ile jeszcze kasy wyda bufetowa na jej renowacje zanim zdecyduje się ją usunąć!". Posłowi, który teraz tłumaczy, że wpis nie był wulgarny, grozi wydalenie z warszawskiej adwokatury.
Poseł napisał też, że "Bufetowa wydała na jej renowacje 100.000!! Ile głodnych dzieci by się za to wykarmiło, ale ona woli promocje pedalstwa i fajerwerki". Wpisy z profilu posła zostały usunięte przez administrację Facebooka.
W rozmowie z portalem tvn24.pl Kownacki podkreślił, że spalenia tęczy nie pochwalał, a jedynie stwierdził fakt marnowania publicznych pieniędzy. Słowo "pedalska" zdaniem polityka "nie jest wulgarne, a dosadne i nieprzyjemne". W rozmowie z portalem Onet.pl poseł także podkreślił, że jego słowa "nie poniżały niczyjej godności".
Kownacki dodał też, że jego zdaniem tęcza do placu Zbawiciela nie pasuje. "Nie pasuje do tego miejsca, które jest klimatyczne. Jest to jedno z nielicznych, które ocalało po drugiej wojnie światowej" – mówił portalowi.
Jak słowa posła PiS komentują partyjni koledzy i koleżanki? "Wpis Kownackiego o pedalskiej tęczy był niemądry, delikatnie mówiąc. A mówiąc wprost, był idiotyczny i niepotrzebny - mówił Joachim Brudziński. Swojego oburzenia nie ukrywał jednak Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. "Panie pośle, jest pan kretynem" – mówił w Polsat News.
We wtorek rzeczniczka prasowa Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie poinformowała, że wobec Bartosza Kownackiego wszczęto postępowanie, mające ustalić, czy wpisu na Facebooku faktycznie dokonał polityk PiS-u. Grozi mu od upomnienia po wydalenie z palestry.
Wysłaliśmy też zapytanie do PiS-u z prośbą o ustosunkowanie się do wypowiedzi Kownackiego. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
(md)