"Homofobia wciąż króluje w wielu firmach w Polsce" - czytamy w serwisie PulsHR, który tematyce tej poświęcił obszerny artykuł. Jak jest u Was? Ujawniliście się w miejscu pracy?
PulsHR.pl to portal skierowany głównie do HR-owców, wydawany przez Grupę PTWP. Serwis sporo miejsca poświęcił ostatnio jednej z informacji, która znalazła się w raporcie "Sytuacja społeczna osób LGBTA. Raport za lata 2015-2016". Mianowicie temu, że
aż 71 proc. osób LGBTA w Polsce "siedzi w szafie" w miejscu pracy.Z czego to wynika? Najczęściej z obaw o pogorszenie się warunków zatrudnienia lub nawet utratę pracy.
Serwis zwraca też uwagę na często nieprzyjazną względem LGBT atmosferę i mało tolerancyjnych współpracowników.
"W naszej dotychczasowej pracy z osobami korzystającymi z pomocy prawnej lub psychologicznej Kampanii Przeciw Homofobii spotkaliśmy się z różnymi historiami dyskryminacji w miejscu pracy. Polegały one np. na mniej lub bardziej jawnym naśmiewaniu się z orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej, pozostawianiu na drzwiach szafki pracownika napisów lub wlepek, w których w sposób wulgarny opisywano jego orientację seksualną czy na celowym milczeniu w trakcie wspólnego wyjścia na papierosa w trakcie przerwy" - mówi serwisowi Cecylia Jakubczak z KPH.
Ale - homofobia coraz częściej firmom, zwłaszcza dużym, się nie opłaca: z jednej strony ze względów prawnych (mamy zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną w Kodeksie pracy), z drugiej - wydajności pracowników, którzy lepiej pracują w otwartej i przyjaznej atmosferze.
Z całym artykułem można zapoznać się na stronie PulsHR.pl.
Jak jest u Was? Ujawniliście się w miejscu pracy? Jak reakcje współpracowników i współpracowniczek? Jeżeli nie - dlaczego?
Idealizujesz. Jak firma miałaby monitorować czy menedżerowie albo pracownicy nie dyskryminują kogoś? Jedyny znany mi sposób to publicznie ich oskarżyć i wejść z nimi w otwarty konflikt, w którym to osoba dyskryminowana jest na słabszej, raczej przegranej pozycji. Potem zostaje tylko ew. Sąd Pracy jeżeli posiada się twarde dowody (o które nie jest łatwo).
Wystarczy spojrzeć na Morawieckiego. Pracował w firmie, w której właściciel był zagraniczny, a teraz firmuje homofobiczną partię. Polska jest pełna takich "Konradów Wallenrodów" walczących o "tradycyjny model społeczeństwa" i "rechrystianizację".
Argumenty, że w firmie nie dowiedzą się jaka jest twoja orientacja seksualna i że nie będą czegoś podejrzewać póki im nie powiesz, jest błędna. W Polsce, gdy ktoś nigdy nie był żonaty/mężaty (przy podawaniu danych do kadr to wyjdzie) i nie miał relacji heteroseksualnych (w rozmowach "na kawie" np. na temat urlopów wakacyjnych czy przy firmowych imprezach integracyjnych to też wyjdzie), jest z automatu uważany za "podejrzanego", nie "swojego".